Bałtyk: ulubiony cmentarz boga mórz - Neptuna
Najsłynniejszą światową katastrofą morską było zatonięcie w 1912 roku brytyjskiego parowca „Titanic”. Z 2224 pasażerów Titanica zginęły 1563 osoby. Jednak między najsłynniejszą a najstraszniejszą, najokropniejszą, najtragiczniejszą nie można postawić znaku równości. Świadkiem tragedii i cmentarzyskiem dla wielu istnień ludzkich było Morze Bałtyckie, i to właśnie na tych wodach rozegrały się o wiele straszniejsze tragedie.
24.04.2007 | aktual.: 12.04.2010 11:40
Na Titanicu, który zatonął na Oceanie Atlantyckim zginęło ponad 1500 osób. Na statkach o kilkukrotnie mniejszym tonażu niż Titanic (był w swoich latach największym parowym statkiem pasażerskim na świecie - tonaż rejestrowy - 47 000 ton) i to właśnie na Bałtyku ginęło jednorazowo nawet kilka tysięcy ludzi więcej.
Katastrofy, które miały miejsce na Morzu Bałtyckim, więcej – głównie u polskich wybrzeży tego morza, zaliczają się do największych morskich tragedii w historii ludzkości.
W 1945 roku na statku Steuben, który był używany jako transportowiec i statek szpitalny zginęło ok. 3,5 tys. osób – żołnierzy, pielęgniarek i cywilów. Na jednostce Wilhelm Gustloff śmierć poniosła załoga i przewożeni marynarze niemieckich u-bootów. W sumie, wraz Gustloffem - bóg morza Neptun pochłonął między 5,5 a 10,5 tys. istnień ludzkich. Wszyscy zginęli wciągu 63 minut. Ciała marynarzy niemieckich wiele tygodni wyrzucane były na trójmiejskie plaże.
Jeszcze w 1947 roku chowano ostatnie ofiary zatonięcia na gdyńskim cmentarzu Witomino. Kolejna tragedia miała na Bałtyku miejsce w 1945, 16 kwietnia – czyli dzień po rocznicy zatonięcia Titanica (zatonął 15 kwietnia 1912). Z siedmioma tysiącami osób, głównie chorych, wyszedł w morze frachtowiec Goya. Po czterech godzinach Goi już nie było. Uratowało się ok. 200 osób. Zginęło 6800. Jest to do tej pory, i oby nigdy nie było większej, najstraszniejsza katastrofa morska w dziejach ludzkości.
Tragicznie także po wojnie
Nie tylko wojna i działania zbrojne zabierały marynarzy i pasażerów statków podróżujących po Bałtyku. W 1994 roku katastrofie uległ olbrzymi prom pasażerski Estonia. Miał 155 metrów długości i przewoził ponad 1000 pasażerów.
Gdy prom był ok. 100 km od wybrzeży Finlandii na Bałtyku fale sztormowe dochodziły do ośmiu metrów. Uszkodzona furta dziobowa wpuściła wodę do ładowni i po godzinie walki z żywiołem Estonia zatonęła, zabierając na dno 852 osoby.
Niecały rok przed tragedią Estonii, Bałtyk zabrał na dno polski prom towarowy Jan Heweliusz. Zginęło na nim 55 marynarzy. Uratowano zaledwie 9. Tragedia miała miejsce 14 stycznia 1993 r., nieopodal wyspy Rugii. W tym czasie na Bałtyku szalał sztorm przkraczający 9 stopni w skali Beauforta.
Kilka innych wielkich tragedii morskich ominęło Morze Bałtyckie. Blisko 4 tys. osób zginęło w katastrofie chińskiego parowca "Kiangya" w 1948 r., który wszedł na minę w okolicach Szanghaju, a prawie 4,5 tys. Ludzi poniosło śmierć - w wyniku zderzenia promu z tankowcem na Filipinach w 1987 r.
Zobacz również Żelazne morskie potwory** **Czynnik strachu. Czołgi, które niszczyły i zabijały** ****TOP 10 karabinów, które niosły śmierćTOP 10 karabinów, które niosły śmierć Śmierć w puszce, czy koszmar podwodnych okrętów**
*Przed inwazją na Iran?Przed inwazją na Iran?*