LudzieBolesław Nieczuja-Ostrowski. Żołnierz, który nie poddał się historii

Bolesław Nieczuja-Ostrowski. Żołnierz, który nie poddał się historii

Urodzony w Haliczu, na ziemi stanisławowskiej, był żywym potwierdzeniem tezy marszałka Józefa Piłsudskiego, że Polska jest jak obwarzanek: to, co najlepsze, powstaje na kresach. On właśnie taki był: społecznik i gorący patriota, służący całe życie ojczyźnie. Za młodu jako harcerz, później jako żołnierz.

Bolesław Nieczuja-Ostrowski. Żołnierz, który nie poddał się historii
Źródło zdjęć: © WP.PL

13.07.2016 | aktual.: 14.07.2016 15:51

Generał Bolesław Michał Nieczuja-Ostrowski był żołnierzem II Rzeczypospolitej i Armii Krajowej. W trakcie wojny otrzymał stopień podpułkownika jako dowódca 106. Dywizji Piechoty Armii Krajowej.
Władza ludowa skazała go dwa razy na karę śmierci
Do końca życia, a doczekał się prawie 101 lat, trzymał się prosto i patrzył rozmówcy prosto w oczy. Dobry, przedwojenny (bo urodzony jeszcze przed I wojną światową) rocznik. Nigdy nie załamywał rąk. Nawet w najbardziej niesprzyjających czasach starał się zrobić coś pożytecznego. Gdy po II wojnie światowej Polska popadła w zależność od wschodniego sąsiada, a w kraju z nadania Moskwy władzę objęli komuniści, on wybrał pracę pozytywistyczną u podstaw – zorganizował spółdzielnię w położonym blisko Elbląga Pogrodziu.
Staraniem Nieczui-Ostrowskiego i jego podkomendnych z AK szybko powstały 24 sklepy, mleczarnia, piekarnia, warsztaty rzemieślnicze, dom wypoczynkowy, a także ośrodek zdrowia, kasyno i zespół widowiskowy. Dynamicznie rozwijająca się spółdzielnia kłuła w oczy towarzyszy z komunistycznej bezpieki. W lutym 1946 roku Nieczuja-Ostrowski trafił dwa razy do więzienia. Za pierwszym razem na dwa dni, drugi areszt zakończył się dopiero w marcu 1947 roku.
W 1949 roku Bolesława Nieczuję-Ostrowskiego aresztowano ponownie. Do więzienia trafiła także jego żona, Bronisława. Żołnierz stanął przed sądem. Ludowa sprawiedliwość skazała go dwukrotnie na karę śmierci. Ostatecznie kary głównej nie wykonano. Nieczuja-Ostrowski wyszedł z więzienia po siedmiu latach, ale do końca PRL w mniejszym lub większym stopniu był prześladowany przez władze za działalność w Armii Krajowej.

Obraz
© www.muzeum-ak.pl

Przetrwał dzięki głębokiej wierze
Siły do przetrwania dawała mu, jak podkreślał, głęboka wiara. Siedząc w więzieniu usłyszał o objawieniach siostry Faustyny Kowalskiej. Opowiedział mu o nich kolega z celi, trzydziestoletni jezuita z Krakowa.
„Przemoc wrogów rozdzieliła nas wkrótce” – napisał o nim w swojej książce pt. „Drogi Miłości Bożej”. „Nagle zabrano jezuitę z celi. Nigdy już o nim nie usłyszałem, ale zapamiętałem go na zawsze. To on pierwszy nauczył mnie koronki do Miłosierdzia Bożego. Ta koronka, obok modlitw do Ran Chrystusa i Niepokalanego Serca Maryi, była moją ostoją i źródłem siły niezbędnej do przetrwania wieloletnich cierpień w bratniej niewoli”. Do końca życia podkreślał, że uwolnienie zza krat i samo życie zawdzięcza Bogu.
(Nie)zwyczajny polski los
Po wyjściu na wolność w 1956 roku zarabiał na życie i utrzymanie czterooosobowej rodziny (żony i trójki dzieci) pracując w Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej „Żuławy” w Elblągu. Szykany ludowej władzy dość szybko pozbawiły go jednak tej możliwości zarobku. By zapewnić byt najbliższym, zaczął prowadzić hodowlę kur. Zajął się także ogrodnictwem i uprawą ziół. Dorywcze prace zakończył po zdobyciu etatu w Stowarzyszeniu „Pax”, w którym zajął się kolportażem. W tym czasie publikował także artykuły w wydawanym przez „Pax”, a poświęconym tematyce historycznej, tygodniku „WTK”. Przez lata egzystował, podobnie jak jego współtowarzysze z AK, na marginesie oficjalnego życia w PRL.
Zmianę przyniósł dopiero rok 1989. W latach 90. Ubiegłego wieku ukazały się książki Nieczui-Ostrowskiego poświęcone działalności AK na ziemi krakowskiej, a także autobiograficzne „Drogi Miłości Bożej”. Odrodzona Polska uznała dokonania swego syna. Nieczuja-Ostrowski dostał awans na pułkownika, a potem na generała brygady.
Umarł we własnym domu, 13 lipca 2008 roku. Na wieczny spoczynek odprowadził go biskup polowy Wojska Polskiego, gen. Dywizji, Tadeusz Płoski, który 20 miesięcy później, 10 kwietnia 2010 roku, zginął pod Smoleńskiem. Ot, polskie losy.

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (54)