CiekawostkiCon Son - jak Amerykanie zgotowali piekło Wietnamczykom

Con Son - jak Amerykanie zgotowali piekło Wietnamczykom

"Czytałem opowieści ocalałych z obozów Auschwitz czy Dachau i doskonale je rozumiem" - twierdzi jeden z byłych osadzonych w więzieniu na wyspie Con Son, gdzie podczas wojny wietnamskiej Amerykanie testowali techniki tortur, które 30 lat później CIA wykorzystała podczas przesłuchań osób oskarżonych o terroryzm. Przez to piekło przewinęło się tysiące Wietnamczyków, często nawet niewinnych.

27.10.2015 | aktual.: 27.10.2015 12:08

Turystyka staje się dla współczesnego Wietnamu jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki. Co roku przybywa osób, które odwiedzają kraj nieprzypadkowo nazywany "perłą Indochin", oferujący idealne warunki dla poszukiwaczy przygód i miłośników przyrody: malownicze wzgórza i doliny, pola ryżowe oraz piękne plaże. Na uwagę zasługuje m.in. Con Dao - archipelag 15 tropikalnych wysepek. "W okolicy znajduje się wiele doskonałych miejsc do nurkowania na rafie koralowej, a przy brzegu wysp można snorkelować prosto z plaży. Największa z wysp, Con Son, oferuje niezłe możliwości trekkingu i podglądania dzikiej przyrody" - czytamy na jednym z portali turystycznych.

Od niedawna zwiedzającym udostępniono mroczną atrakcję Con Son, czyli wzniesione w drugiej połowie XIX wieku więzienie. Obiekt, wybudowany przez francuską administrację kolonialną, od początku istnienia cieszył się złą sławą i słynął z okrutnego traktowania osadzonych, zazwyczaj więźniów politycznych oraz zwolenników niepodległości kraju. Gdy w 1954 r. Francuzi opuścili Wietnam, więzienie zostało przekazane rządowi Wietnamu Południowego. Jednak niewiele zmieniło się w funkcjonowaniu placówki. Gdy dziesięć lat później na wyspie pojawili się żołnierze amerykańscy, Con Son zmieniło się w prawdziwe piekło na ziemi.

Deprywacja więźnia

W czasie amerykańskiej interwencji więzieniem teoretycznie zarządzali Wietnamczycy, ale faktycznie placówka stała się poligonem doświadczalnym dla CIA, zwłaszcza pod koniec lat 60., gdy Amerykanie rozpoczęli realizację programu "Feniks", którego celem była dekonspirowanie i likwidowanie komunistów działających na terenie Wietnamu Południowego. Przez Con Son przewinęło się blisko 10 tysięcy więźniów, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Wielu z nich już nie opuściło murów więzienia i spoczywa na pobliskim cmentarzu, dziś chętnie odwiedzanym przez turystów.

Standardową procedurą programu "Feniks" było stosowanie tortur. Nie tylko fizycznych, ponieważ specjaliści z CIA testowali na osadzonych również techniki tzw. deprywacji sensorycznej, polegające na odizolowaniu więźnia od wszelkich bodźców ze świata zewnętrznego: wizualnych, słuchowych czy dotykowych. Już po 48 godzinach osoba poddana takim torturom zaczynała wykazywać poważne zaburzenia psychiczne. Jej stan pogarszało także nieustanne zastraszanie przez śledczych. Podobne metody Amerykanie zastosowali trzydzieści lat później, podczas wojny z terroryzmem, która była konsekwencją wydarzeń z 11 września 2001 r.

W tygrysiej klatce

Do więzienia Con Son można było trafić nawet z błahego powodu, czego przykładem jest opisana w głośnej książce "Just As I Thought" historia 17- letniej Thieu Thi Tao. Dziewczyna wylądowała w więzieniu za sianie komunistycznej propagandy, rzekomo przejawiające się jej niechęcią do... oddania honorów fladze Wietnamu Południowego. Już na posterunku policji była bita i torturowana - oprawcy razili ją prądem i na siłę wlewali wodę do gardła.

W Con Son Thieu Thi Tao spędziła trzy lata w słynnej "tygrysiej klatce", czyli nakrytej kratą betonowej niecce o szerokości 1,3 m i długości 3 m. Razem z nią przebywały tam cztery inne kobiety. Co pewien czas strażnicy sypali na ich głowy wapno albo wrzucali do środka pojemniki z gazem łzawiącym. "Tygrysie klatki" wywołały szok u grupy amerykańskich kongresmenów, którzy odwiedzili wietnamskie więzienie w 1970 r. "Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy tych ludzi stłoczonych w klatkach. Jeden miał obcięte trzy palce u dłoni, a inny ogromną ranę na głowie. Był tam też mnich buddyjski. Pamiętam straszny smród i błagania o wodę" - opisywał Don Luce, uczestnik amerykańskiej delegacji.

W lipcu 1970 r., w magazynie "Life" ukazały się wstrząsające zdjęcia wykonane podczas tamtej wizyty. Pod naciskiem międzynarodowej opinii publicznej postanowiono czasowo złagodzić rygor w Con Son. Część więźniów przeniesiono do innych placówek, a wielu trafiło do szpitali psychiatrycznych. Jednak wkrótce więzienie znów się zapełniło. Kongresmen Phil Crane po powrocie z Wietnamu stwierdził, że "tygrysie klatki są czystsze niż przeciętny wietnamski dom", a wojsko zamówiło kolejne tego typu konstrukcje, finansując je z programu... "Żywność dla pokoju". Sytuacji nie zmienił raport o torturach stosowanych w Con Son, przygotowany przez Anthony'ego Russo, byłego pracownika korporacji RAND - organizacji badawczej sformowanej pod koniec lat 40. dla potrzeb sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych. W 1973 r. mężczyzna został oskarżony o ujawnienie dokumentów Pentagonu. Więzienie Con Son zamknięto dwa lata później, gdy Amerykanów nie było już Sajgonie, a wspierana przez nich amia Wietnamu Południowego została rozbita przez
siły północnowietnamskie.

RAF

Korzystałem z artykułu Roberta Stefanickiego "Sprawiedliwy z Sajgonu", który ukazał się w tygodniku "Ale historia"

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)