Wilhelm Hosenfeld
"Trzeba sobie zadać pytanie, jak mogło do tego dojść, że w naszym narodzie mamy taką zezwierzęconą szumowinę. Czy z więzień i domów wariatów wypuszczono przestępców i umysłowo chorych, którzy funkcjonują jak krwiożercze psy? Niestety nie, to są ludzie, którzy w naszym państwie zajmują wysokie stanowiska" - notował w dzienniku Wilhelm Hosenfeld, niemiecki żołnierz, który m.in. uratował ukrywającego się w gruzach Warszawy pianistę Władysława Szpilmana. Dzięki filmowi Romana Polańskiego "Pianista" tę historię i jej bohatera poznał cały świat.
Od czerwca 1940 r. kapitan Hosenfeld stacjonował w stolicy, jako oficer do spraw sportowych w miejscowej komendzie Wehrmachtu. Jednocześnie pomagał Polakom, dostarczając im fałszywe dokumenty i ratując wiele osób, także Żydów, przyjmując ich do pracy na terenie obiektów sportowych. Swój dziennik, w którym na bieżąco przedstawiał okrucieństwa okupanta z powodu niebezpiecznych treści nosił zawsze przy sobie i wysłał do domu w sierpniu 1944 w paczce z bielizną. W styczniu 1945 r. Hosenfeld trafił do sowieckiej niewoli. Wytoczono mu proces i skazano na karę śmierci za "działalność antysowiecką" podczas powstania. Nie pomogło wstawiennictwo ocalonych przez Niemca osób, w tym Szpilmana. Po amnestii wyrok zmieniono na 25 lat łagru. W 1952 r. Hosenfeld zmarł w obozie pod Stalingradem, z powodu wyniszczenia organizmu. Cztery lata temu został pośmiertnie odznaczony medalem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata".