Czym różnią się seryjne morderczynie od seryjnych morderców?
16.03.2015 | aktual.: 27.12.2016 15:19
Żądza mordowania nie zna podziału na płeć. Ale u kobiet inne są motywy zbrodni, inne są techniki
Żądza mordowania nie zna podziału na płeć. Jednak u kobiet popełniających seryjne zabójstwa można zauważyć inne motywy zbrodni niż w przypadku mężczyzn, inne mają techniki zabijania, inny jest ich rys osobowościowy. Oto 10 różnic między seryjnymi zabójczyniami a seryjnymi zabójcami.
Kim właściwie jest seryjny morderca? W kryminalistyce mianem tym określa się osobę, która dopuściła się trzech lub więcej morderstw w oddzielnych epizodach. Rzadko zabija ona dla zysku (jak zabójcy na zlecenie) czy z powodów politycznych (jak terroryści). Odbieranie życia innym ludziom przynosi seryjnemu zabójcy przyjemność, ukojenie lub zaspokaja jego żądzę panowania nad drugim człowiekiem. Uznaje się, że takie ciągoty są wynikiem patologii charakteru, a - wbrew częstej linii obrony w trakcie procesu - mordujący w ten sposób są całkowicie świadomi swoich czynów.
Jednak niemal w każdym przypadku istniało jakieś zdarzenie, które wywoływało w tych ludziach potrzebę zabijania. I oto różnica pierwsza: seryjni mordercy często jako dzieci doświadczali przemocy psychicznej, zaś wiele późniejszych morderczyń było ofiarami wykorzystywania seksualnego.
Na zdjęciu: Aileen Wuornos- amerykańska prostytutka, która w latach 1989-1990 zamordowała na Florydzie siedmiu mężczyzn, za co została skazana na karę śmierci przez wstrzyknięcie trucizny (wyrok wykonano w 2002 roku).
Swojego ojca - schizofrenika skazanego za pedofilię - nigdy na szczęście nie miała okazji poznać. I na tym jej szczęście się skończyło. Matka bowiem porzuciła dzieci, kiedy Aileen miała 4 lata. Dziewczynka trafiła pod opiekę dziadków. Jak po latach zeznała, dziadek wykorzystywał ją seksualnie i bił, a w wieku 14 lat zaszła w ciążę z jego kolegą. Po urodzeniu dziecka została wyrzucona z domu i zaczęła zarabiać na życie jako prostytutka. Ofiarami Wuornos byli jej klienci.
Na podstawie historii Aileen został nakręcony film "Monster".
Wiek mordercy
Różnica druga: seryjne morderczynie są zazwyczaj starsze niż seryjni mordercy, którzy mają średnio 20-30 lat. Co ciekawe, zauważa się jeszcze jedną tendencję, wspólną akurat dla obu płci - zabójcy często są ludźmi dość atrakcyjnymi fizycznie.
Taki też był Ted Bundy, którego widzicie na zdjęciu obok. Był on jednym z najkrwawszych seryjnych morderców w historii USA. Udowodniono mu zabicie w latach 1974-1978 trzydziestu kobiet, choć wciąż uznaje się, że jego ofiarą mogło paść ich nawet sto.
Schemat był prosty: z tłumu wybierał ładne, młode (15-25 lat) dziewczyny, które następnie prosił o pomoc (np. udając, że ma złamaną rękę), zwabiał do swojego brązowego garbusa, tam zadawał im cios tępym narzędziem w głowę. W zdobyciu ich zaufania na pewno pomagał mu wygląd - Bundy był bardzo przystojny. Zdarzało mu się jednak także włamywać do akademików i tam mordować studentki. Zazwyczaj gwałcił je przed i/lub po zabójstwie, dopuszczając się nekrofilii.
Po aresztowaniu w 1975 roku, dwukrotnie udało mu się uciec z więzienia: raz wyskoczył z pierwszego okna czytelni i przez 6 dni ukrywał się w górach, drugi raz piłką do metalu przeciął metalowe spawy w suficie swojej celi i przez składzik bielizny naczelnika więzienia wydostał się na wolność. Cieszył się nią aż 28 miesięcy, kiedy to został ponownie złapany, osądzony, skazany na śmierć i stracony na krześle elektrycznym.
Znajomość z ofiarami
Różnica trzecia: kobiety morderczynie często doskonale znają swoje ofiary: pracują z nimi lub dla nich, opiekują się nimi jako pielęgniarki lub nianie, a na ich śmierci mogą w jakiś sposób skorzystać. Mężczyźni przeważnie zabijają zupełnie obce sobie, przypadkowe osoby.
Przykładem może być widoczna na zdjęciu obok Belle Gunness. Najpierw w tajemniczych okolicznościach zginął jej pierwszy mąż. Kolejny zmarł, kiedy "przypadkiem" spadła na niego z półki siekiera. Przez tę samą siekierę życie stracili kolejni mężczyźni, którzy przyjeżdżali do domu pani Gunness w odpowiedzi na jej ogłoszenia matrymonialne (zawsze prosiła, by mieli przy sobie trochę gotówki). Kiedy w końcu w 1908 roku jej dom spłonął, a wraz z nim ona sama i trójka jej dzieci, policjanci odnaleźli w chlewiku Belle szczątki... 28 mężczyzn.
Rodzaj broni
Różnica czwarta: sprawcy, w zależności od płci, zabijają zwykle w różny sposób - kobiety częściej stosują truciznę, mężczyźni wolą broń, taką jak pistolety lub noże.
Lubił ją z pewnością Edmund "Ed" Kemper (na zdjęciu), który po traumie wywołanej rozwodem rodziców znajdował ukojenie w trakcie wspólnych polowań z dziadkiem. Pewnego dnia zastrzelił jednak najpierw znienawidzoną babcię, a później ukochanego dziadka (ponoć żeby nie było mu smutno samemu). Po wszystkim zadzwonił do swojej zaborczej i kontrolującej go całe życie matki, a ta kazała mu się głosić na policję. Tak też i zrobił. Miał wówczas 16 lat.
Po 5 latach pobytu w szpitalu psychiatrycznym wyszedł na wolność, a kiedy nie udało mu się dostać pracy w policji, zaczął zabijać dalej. W ciągu niespełna roku zamordował, zgwałcił i starannie poćwiartował 8 kobiet. Wśród nich była także jego matka. Ponownie sam zgłosił się na policję i wskazał miejsce ukrycia szczątków swoich ofiar. Tym razem sąd jednak nie dał się nabrać na symulowaną przez niego chorobę psychiczną i skazał Eda na dożywotni pobyt w więzieniu.
Motyw zbrodni
Różnica piąta w wielkim uproszczeniu polega na tym, że kobiety zabijają dla zysku lub aby pozbyć się kogoś, kto im "zawadza", mężczyźni - dla seksu.
Są jednak i takie przypadki, kiedy naprawdę nie wiadomo, jakie pobudki mogły kierować sprawcami okrutnych zbrodni. Spójrzcie na panią obok. To Rosemary West. Po rozwodzie rodziców zamieszkała z ojcem - schizofrenikiem, który nie tylko znęcał się nad dziewczyną, ale także wykorzystywał ją seksualnie (ich kontakty na tym polu nie skończyły się nawet po zamążpójściu Rose i urodzeniu przez nią ośmiorga dzieci).
W wieku lat 15 poznała 27-letniego Freda. To właśnie wraz z mężem West dopuściła się w kolejnych latach 8 zbrodni na młodych kobietach. Para zwabiała je do samochodu z przystanków autobusowych, oferując podwiezienie, przez kilka dni więziła w swoim domu, gwałciła, a następnie mordowała. Co więcej, kiedy Fred odsiadywał wyrok za drobną kradzież, Rose zabiła jego pasierbicę. Okazało się, że małżeństwo Westów zamordowało także swoją najstarszą córkę.
Ostatecznie Fred popełnił w więzieniu samobójstwo, zaś Rose odsiaduje wyrok dożywocia.
Zatrzymanie mordercy
Fakt szósty jest dość oczywisty: znacznie częściej udaje się złapać seryjnego mordercę niż seryjną morderczynię. Powód? Kobiet zazwyczaj nie podejrzewa się o tak brutalne i liczne zbrodnie.
Na zdjęciu: Jeffrey Dahmer, znany lepiej jako Wiertniczy z Milwaukee. Był nekrofilem i kanibalem. W latach 1978-1991 zabił, następnie zgwałcił (czasem także jadł mięso swoich ofiar) ponad 17 młodych mężczyzn i chłopców.
Ofiary zwabiał do domu pod pretekstem wspólnej libacji, czasem proponował im pieniądze za rozbierane sesje zdjęciowe. Do alkoholu dosypywał im środek nasenny. Ich ciała bardzo dokładnie ćwiartował, czasem zostawiając sobie jakiś ich fragment "na pamiątkę". Resztę wywoził na wysypisko, pocięte zaś kości rozrzucał po lesie.
Wpadł, ponieważ na ostatnią, niedoszłą ofiarę wybrał sobie rosłego czarnoskórego mężczyznę, który dodatkowo był abstynentem, więc nie wypił drinka z rozpuszczonym lekarstwem. Udało mu się uciec i zawiadomić policję. Ta, w trakcie przeszukania domu Dahmera, znalazła m.in. ludzką głowę w lodówce, kilka męskich członków i dłoni w słoikach z formaliną oraz zdjęcia poćwiartowanych zwłok.
Ostatecznie Jeffrey Dahmer został skazany (jak to w Stanach bywa) na 937 lat więzienia, czyli wielokrotne dożywocie.
"Najbliższi" i "najdrożsi"
A skoro to kobiety częściej mordują osoby, które znają, ich ofiarami niejednokrotnie padają członkowie rodziny.
Pani widoczna na zdjęciu obok to Nancy Doss, na którą jednak wszyscy wołali Nannie (niania), nawet kiedy była jeszcze dzieckiem. Pewnie dlatego, że opiekowała się czwórką młodszego rodzeństwa i chroniła je przed ciężką ręką niezwykle pobożnego ojca. Spod jego władzy i panowania próbowała ratować się małżeństwem (miała wówczas 16 lat), jednak wpadła z deszczu pod rynnę. Charlie Braggs mieszkał bowiem z despotyczną matką, która bez przerwy rozkazywała dziewczynie.
Nannie szybko urodziła mu czworo dzieci, jednak niedługo później dwoje z nich zmarło. Przyczyna - silne zatrucie pokarmowe. Charlie, podejrzewający żonę o zbrodnię, wyprowadził się z domu z ich najstarszą córką Melviną. Po rozwodzie kobieta, namiętnie zaczytująca się w romansach, poznała miłośnika poezji Roberta (Franka) Harrelsona, który jednak okazał się pijakiem i recydywistą. Po 16 latach małżeństwa w końcu i jemu dosypała trutkę na szczury do whiskey. W międzyczasie jej najstarsza córka Melvina urodziła dwójkę dzieci. Jedno zmarło po porodzie, drugie - kiedy zaczęła się nim opiekować babcia. Jak się okazało, niewiele wcześniej ubezpieczyła życie dziecka na 500 dolarów.
Mąż Nannie numer trzy przeżył z nią 2,5 roku, zanim nie zmarł na "niewydolność serca". Po nim także kobieta zainkasowała pieniądze z ubezpieczenia. Zamieszkała wówczas z teściową po zmarłym mężu, która także szybko i niespodziewanie odeszła z tego świata. Podobny los spotkał kolejnego męża Nannie i jego matkę. Piąty mąż pijakiem nie był, ale za to skąpił grosza i popadł w dewocję. Kilka miesięcy po ślubie trafił do szpitala z objawami "grypy", a kiedy lekarzom udało się go uratować, żona, już skutecznie, otruła go tej samej nocy. To zaalarmowało lekarzy, którzy przeprowadzili sekcję zwłok. Autopsja wykazała w ciele denata ogromną ilość arszeniku.
Niannie aresztowano w listopadzie 1954 roku. W trakcie procesu bez przerwy wesoło chichotała, przez co nazwano ją "wesołą czarną wdówką". Przyznała się do zabicia czterech mężów, matki, siostry, wnuka i teściowej. Została skazana na dożywocie. Zmarła 9 lat później na białaczkę.
Miejsce zbrodni
Różnica ósma: kobiety częściej zabijają w domach swoich ofiar, mężczyźni - na ulicy, w zaułkach lub w wyjątkowo ważnych dla siebie miejscach.
Przykładów na potwierdzenie tej tezy przytoczyliśmy już sporo. Zajmijmy się więc nieco ciekawszym przypadkiem. Oto Richard Chase - urodzony w 1950 roku amerykański seryjny morderca i nekrofil. Stosowane przez niego makabryczne praktyki sprawiły, że doczekał się przydomka "Wampir z Sacramento".
Już jako dziecko był wykorzystywany przez matkę, szybko uzależnił się od alkoholu oraz narkotyków, znęcał się nad zwierzętami. Zabijał je i wypijał ich krew, aby - jak twierdził - wzmocnić swoje zanikające serce i uchronić się przed nazistami, którzy zamierzali zamienić jego krew w proszek. Praktyk tych nie zaprzestał nawet wtedy, gdy zamieszkał ze znajomymi. Ci jednak szybko go opuścili, przeszkadzało im, że znosi do domu zwłoki zwierząt, które potem miksował z coca-colą i wypijał...
Z czasem Chase doszedł do wniosku, że łatwiej zabija się ludzi niż zwierzęta. Zdarzało się, że swoje ofiary (w tym ciężarną kobietę) pośmiertnie gwałcił i bestialsko bezcześcił ich zwłoki, wypijał krew i zjadał fragmenty ciała. W końcu został złapany i oskarżony o zabójstwo 6 osób. Został skazany na śmierć. Nie doczekał jednak egzekucji - w grudniu 1980 r. popełnił samobójstwo poprzez przedawkowanie antydepresantów.
Obrażenia
Różnica dziewiąta: uznaje się, że seryjni mordercy bardziej znęcają się nad swoimi ofiarami i powodują u nich bardziej rozległe obrażenia. Kobiety, mimo wszystko, zdają się być delikatniejsze...
Jednak kiedy spotyka się dwoje zwyrodnialców, bardzo trudno ustalić, które z nich jest "siłą napędową" drugiego. Tak było w przypadku Iana Brady'ego i Myry Hindley. Para ta poznała się w 1961 roku i od razu przypadła sobie do gustu. Oboje lubili wyuzdany seks, byli fetyszystami i sadystami. Szybko wspólnie zaczęli zabijać. Ich ofiarami były dzieci w wieku 10-17 lat, które zwabiali na wrzosowiska w okolicach Manchesteru. Tam przeważnie Ian wykorzystywał je seksualnie, a następnie wspólnie z Myrą mordował. Wpadli, ponieważ postanowili podzielić się swoją historią ze szwagrem Hindley, Davidem Smithem. Aby mieć pewność, że na nich nie doniesie, wmieszali go w zabójstwo 17-letniego chłopaka. David jednak zgłosił sprawę na policję. Ta znalazła w mieszkaniu oskarżonych zdjęcia ofiar oraz nagrania video, na których dzieci błagają o litość.
Parze udowodniono morderstwo piątki dzieci, choć niewykluczone, że ofiar było więcej. Ian trafił do szpitala psychiatrycznego, Myra zmarła w więzieniu, odsiadując wyrok dożywocia.
Planowanie zbrodni
Różnica dziesiąta: kobiety lepiej i bardziej szczegółowo planują swoje zbrodnie. Ma to również związek z faktem, iż zazwyczaj znają swoje ofiary.
Starszy pan, którego widzicie obok, to Albert Fish. Jako chłopiec oddany został przez rodziców do sierocińca - nie było ich stać na utrzymanie całej rodziny. Bity i poniżany, zaczął odczuwać przyjemność z chłosty. Tam też odkrył swój pociąg do innych chłopców. W późniejszym wieku pracował jako męska prostytutka. Na rozkaz matki ożenił się jednak, miał sześcioro dzieci. Na szczęście, ich matka odeszła od Fisha, gdy ten odsiadywał wyrok za defraudację.
Na szczęście, ponieważ Albert całe życie gustował w chłopcach. Podczas procesu przyznał się do znęcania i zgwałcenia ponad setki z nich oraz do trzech zabójstw (podejrzewa się go jednak o więcej morderstw). Wpadł w ręce policjantów dzięki listowi, jaki wysłał do rodziców jednej ze swoich ofiar. Opisał w nim dokładnie, jak upiekł i zjadł ciało ich córki. Stempel pocztowy doprowadził śledczych do właściwej placówki, z której list został nadany. Tam udało się ustalić tożsamość sprawcy, a po opublikowaniu w prasie jego zdjęcia, zaczęli się zgłaszać świadkowie, którzy widzieli Alberta w towarzystwie zaginionych dzieci.
Proces Fisha trwał tylko dziesięć dni. Wyrok - śmierć na krześle elektrycznym - wykonano na nim 16 stycznia 1936. Ponoć zbrodniarz był tak podekscytowany przygotowaniami do własnej śmierci, że sam pomagał katu przy podczepianiu elektrod...