Igo Sym - uwielbiany przez kobiety okazał się kanalią
Igo Sym - jak amant został kolaborantem
Nie miał wielkiego talentu aktorskiego, co jednak nie przeszkodziło mu zdobyciu statusu jednego z czołowych amantów przedwojennej Polski
Nie miał wielkiego talentu aktorskiego, co jednak nie przeszkodziło mu zdobyciu statusu jednego z czołowych amantów przedwojennej Polski. Kobiety biły się o miejsca w pierwszych rzędach na występach przystojnego i czarującego bruneta, choć złośliwi nazywali go "pięknym statystą". W 1939 roku zyskał nowy przydomek - kanalia.
Był 7 marca 1941 r. Wczesnym rankiem trzech mężczyzn w długich płaszczach pojawiło się przed kamienicą przy ul. Mazowieckiej 10. Przed wojną był to najbardziej artystyczny zakątek Warszawy, w okolicy mieściły się liczne księgarnie i galerie sztuki, a przede wszystkim uwielbiana przez literatów kawiarnia "Ziemiańska".
Niemiecka okupacja przygasiła ten blask, ale niektórzy mieszkańcy Mazowieckiej doskonale odnaleźli się w nowej rzeczywistości. Pod "dziesiątką", na czwartym piętrze, znajdował się apartament Igo Syma, znanego aktora, który już w październiku 1939 r. paradował po Warszawie nosząc opaskę ze swastyką. Za kilka dni planował wyjazd do Wiednia, gdzie miał objąć wysokie stanowisko w wytwórni filmowej.
To przed drzwiami jego mieszkania zjawiła się trójka tajemniczych mężczyzn. Grzecznie zapukali. Otworzyła służąca. "Czy możemy prosić pana dyrektora Syma?" - spytał jeden z nich. Po chwili w drzwiach ukazał się właściciel lokalu. "Czym mogę panom służyć?" - tak brzmiały jego ostatnie słowa, ponieważ kilka sekund później padł bez jęku na podłogę, trafiony w serce kulą z pistoletu Vis. Mężczyźni pędem zbiegli ze schodów.
Kilka godzin później cała Warszawa plotkowała o śmierci Igo Syma. Akcja sprowokowała krwawy odwet okupanta, a gubernator dystryktu warszawskiego ogłosił w całym mieście żałobę - w następnych latach Niemcy zdecydowali się na taki krok tylko dwukrotnie: po klęsce pod Stalingradem i zamachu na Franza Kutscherę.