Stalinowscy sędziowie i prokuratorzy. Nigdy nie odpowiedzieli za swoje zbrodnie
Włos im z głowy nie spadł
Przez lata pobierali wysokie emerytury lub wygodnie żyli (niektórzy żyją nadal) na emigracji
Stalinowscy oprawcy w togach posłali na śmierć tysiące polskich patriotów. Przez lata pobierali wysokie emerytury lub wygodnie żyli (niektórzy żyją nadal) na emigracji. To nie jest pełna lista. Zbrodniarzy było znacznie więcej. Przyjrzyjmy się jednak kilkunastu z nich.
Stefan Michnik - Szwecja przedawniła jego zbrodnie
Syn komunistycznych działaczy Samuela Rosenbuscha - prawnika, i Heleny Michnik - historyczki. Początek jego kariery to awans, w 1949 roku, z laboranta w warszawskiej elektrowni na słuchacza Oficerskiej Szkoły Prawniczej. W ciągu niespełna 1,5 roku zdobył tam wykształcenie pozwalające na pracę w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie. W kwietniu 1952 roku, jako 23-latek (!) zaczął przewodniczyć składom sędziowskim sądzącym głównie oficerów z przedwojennym stażem.
Był sędzią m.in. w procesach: mjr. Zefiryna Machalli - wyrok śmierci, płk. Maksymiliana Chojeckiego - niewykonany wyrok śmierci, por. Andrzeja Czaykowskiego - wyrok śmierci, mjr. Jerzego Lewandowskiego - niewykonany wyrok śmierci, mjr. Karola Sęka - wyrok śmierci...
W 1957 roku został przeniesiony do rezerwy. Był adwokatem, a następnie redaktorem w Wydawnictwie MON. W 1969 roku wyjechał do Szwecji. Żyje spokojnie w Goeteborgu.
Choć w 2010 roku Wojskowy Sąd Garnizonowy w Warszawie wydał nakaz aresztowania Michnika, władze szwedzkie odmówiły wydania, twierdząc, że jego zbrodnie sądowe "w świetle prawa obowiązującego w Szwecji, uległy przedawnieniu". Sam zainteresowany tłumaczył swoją stalinowską działalność "młodzieńczą naiwnością".