Jak przemycić czołg?
Pewien bułgarski oficer został schwytany przez agentów wywiadu podczas próby przemycenia przez granicę swojego kraju... czołgu. Major Aleksie Petrov chciał sprzedać niemieckim kolekcjonerom czołg Panzer IV stacjonujący w garnizonie w Elchovo.
Niemieckie czołgi z okresu wojny, to prawdziwa gratka dla kolekcjonerów. Za pojazd "na chodzie" można dostać nawet kilkadziesiąt tysięcy euro. Sęk w tym, że rzadko się taki egzemplarz trafia. No chyba, że w bułgarskiej armii, w garnizonie położonym na granicy z Turcją.
Tam znajduje się nawet kilka sztuk sprawnych Pz IV. Od pokoleń strzegą Bułgarów przed najazdem dzikich plemion ze wschodu (tych uzbrojonych w łuki, krzywe szable, dosiadających małych koników i przemycających przez granicę dywany i futra).
A zatem skoro jest już czołg, to można robić interes. Pytanie tylko jak sprytny major zamierzał przerzucić maszynę przez granicę? Bo przecież nie w bagażu podręcznym.
Zobacz również
* Kobieta - inwestycja na całe życie Kobieta - inwestycja na całe życie*
*Niemcy najgorsi w łóżkuNiemcy najgorsi w łóżku*
Jasne, że z powodu Traktatu Wersalskiego niemieckie czołgi okresu międzywojnia musiały "udawać" maszyny rolnicze.
Czy jednak bułgarskich pograniczników nie zdziwiłby taki traktor z dziwną rurą z przodu kabiny? Później byłoby już łatwiej - w rozszerzonej właśnie strefie Schengen czołg pomknąłby autostradami wprost do rąk niemieckich kolekcjonerów.
Choć może słowo "pomknął" nie jest najcelniejsze: Pz IV w wersji najbardziej rozwojowej osiągał maksymalną prędkość 40 km/h. Tak więc dojazd z Bułgarii do Niemiec zająłby mu mniej więcej tyle, ile trwała ofensywa niemiecka w czasie operacji Barbarossa.
Niestety - major wpadł jak każdy cwaniak, który próbuje dwa razy robić ten sam "numer". Agenci bułgarskiego wywiadu deptali mu po piętach od kilku miesięcy, kiedy to sprzedał zachodnim kolekcjonerom podobną maszynę.
(eMPi, Kabron)
Zobacz również
* Kobieta - inwestycja na całe życie Kobieta - inwestycja na całe życie*
*Niemcy najgorsi w łóżkuNiemcy najgorsi w łóżku*
