Jeffrey Dahmer – zabijał, gwałcił i zjadał swoje ofiary
22.07.2016 18:52
Za swoje zbrodnie dostał 937 lata więzienia. Odsiedział tylko dwa
Ze zdjęcia wykonanego w 1970 roku patrzy na nas dość przystojny okularnik. Wygląda na typowego ucznia amerykańskiego college’u.
Przed tym młodym człowiekiem z dobrego domu świat wydawał się stać otworem. Nikogo nie niepokoiły przerażające zainteresowania i skłonności nastolatka, które ostatecznie uczyniły z niego seryjnego mordercę.
W lipcu 1991 roku aresztowano Jeffreya Dahmera, który w ciągu trzynastu lat – od 1978 do 1991 roku – zabił i zgwałcił siedemnastu młodych mężczyzn. „Kanibal z Milwaukee”, jak go nazwały media, lubił także jeść ciała swoich ofiar.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Uzależniony od porno informatyk chce pomagać innym
Mówią na niego Hulk. Chce stać się postrachem ISIS
Aresztowano go za pedofilię
Od wczesnego dzieciństwa fascynował się śmiercią i zwłokami, póki co „tylko” zwierzęcymi. W swojej kryjówce miał schowaną czaszkę psa. Przyglądał jej się godzinami. Lubił także obserwować rozkładające się szczątki zwierząt. Jak wyznał później, już jako 14-latek lat zaczął fantazjować na temat zabijania ludzi – mężczyzn, z którymi zwłokami mógłby robić, co tylko by chciał.
Z powodu alkoholizmu wyrzucono go z uniwersytetu w Ohio, a potem także z wojska, dokąd trafił dzięki protekcji ojca. Wpływowy tatuś nie ochronił go jednak przed aresztem. Doszło do niego w 1988 roku. Powód: molestowanie 13-letniego chłopca. 28-letni Dahmer został zarejestrowany jako przestępca seksualny i skazany na rok prac społecznych. Skierowano go także na otwarte, pięcioletnie leczenie do szpitala psychiatrycznego.
Jeffrey Dahmer chodził przykładnie na sesje do szpitala, a po zajęciach mordował swoje kolejne ofiary.
Zwłoki zapakował do worków na śmieci
Kolejne, gdyż jeszcze przed aresztowaniem Dahmer zabił dwóch mężczyzn: w 1978 roku 18-letniego Stephena Hicksa, a w 1987 roku – 25-letniego Stevena Tuomi.
Pierwsza ofiara zwyrodnialca była autostopowiczem, który miał nieszczęście znaleźć się w pobliżu domu Jeffreya. Zmęczony turysta łatwo dał się nakłonić do odpoczynku pod gościnnym, jak sądził, dachem.
Mężczyźni pili burbona i słuchali muzyki. Gdy Hicks postanowił opuścić dom Dahmera, gospodarz uderzył go w głowę ciężarkiem gimnastycznym, a później udusił. Po wszystkim morderca rozczłonkował zwłoki, oddzielając mięso od kości, i ukrył je w workach na śmieci. Kości rozłupał na kawałki i rozrzucił w lesie.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Uzależniony od porno informatyk chce pomagać innym
Mówią na niego Hulk. Chce stać się postrachem ISIS
Zabił, a potem zgwałcił
Drugą ofiarę, Stevena Tuomi, poznał Dahmer w barze dla gejów. Mężczyźni sporo tam wypili, a potem wynajęli pokój w pobliskim hotelu, w którym nadal spożywali alkohol. Byli kompletnie zamroczeni…
Gdy Dahmer ocknął się po kilku godzinach, zobaczył, że jego towarzysz jest martwy. Nagi Tuomi leżał na podłodze z zakrwawioną twarzą. Jeffrey zapakował go do podróżnego kufra, który potem przewiózł samochodem do domu. Tam dokonał aktu nekrofilii. Gdy się zaspokoił, poćwiartował ciało i wyrzucił je (zapakowane do worków) do śmieci.
Mężczyzna był w amoku. W trzy miesiące po zabiciu Toumiego rozpoczął trwającą trzy lata serię brutalnych morderstw.
Od stycznia 1988 roku do lipca 1991 roku bestialsko zabił piętnaście osób. Jego najmłodsza ofiara miała 14 lat.
Trzymał kości „na pamiątkę”
Przestępca działał ściśle według określonego schematu. Swoje ofiary poznawał w barach dla gejów lub pływalniach, zwabiał do domu, gdzie odurzał je narkotykami i alkoholem, a potem mordował. Gdy mężczyźni byli już martwi, Dahmer bezcześcił seksualnie ich ciała. Po wszystkim ćwiartował je i pakował do worków. Później udoskonalił swój przestępczy proceder – eksperymentując z kwasami, przy pomocy których „redukował” zwłoki do płynnej mazi, którą wylewał do sedesu.
Nie miał żadnych oporów ani hamulców moralnych. Zdarzało mu się jeść ludzkie mięso i zachowywać części kostne swoich ofiar „na pamiątkę”.
Zwyrodnialec wpadł 22 lipca 1991 roku, gdy zwabił do siebie dobrze zbudowanego czarnoskórego mężczyznę. Tracy Edwards nie dał się odurzyć alkoholem i zdołał uciec z domu Dahmera. Zaalarmowany przez niedoszłą ofiarę patrol policji wkrótce potem zatrzymał „kanibala z Milwaukee”.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Uzależniony od porno informatyk chce pomagać innym
Mówią na niego Hulk. Chce stać się postrachem ISIS
Zginął tak, jak zabijał
Proces zwyrodnialca rozpoczął się w styczniu 1992 roku. Dahmer został uznany za winnego i skazany na 937 lat więzienia. Sąd nie przychylił się do opinii obrony, że mężczyzna był niepoczytalny w momencie dokonywania brutalnych zbrodni.
Jeffrey Dahmer trafił do zakładu karnego Columbia w stanie Wisconsin. Za kratami przebywał niespełna dwa lata. 28 listopada 1994 roku Christopher Scarver, jego kolega z więzienia, uderzył go w głowę ciężarkiem gimnastycznym – takim samym jak ten, którym Dahmer uśmiercił swoją pierwszą ofiarę.
„Kanibal z Milwaukee” zmarł w drodze do szpitala.