Jesteś prawiczkiem? Tam możesz zapomnieć o wojsku!
Rosyjska armia raczej nie jest czymś, o czy marzy większość młodych mężczyzn w tym kraju. Mało tego - większość z nich na wszelkie sposoby próbuje uniknąć kilkuletniej obowiązkowej służby wojskowej, nagminnie uciekając się do fałszowania orzeczeń lekarskich. A co dopiero, żeby wiązać całe swoje życie z armią!
08.03.2013 | aktual.: 08.03.2013 14:28
Od każdej zasady zdarzają się jednak wyjątki. Za przykład może posłużyć pewien 25-letni Rosjanin z Riazania, który od zawsze marzył o karierze w wojsku. Gdy Aleksandr zdobył odpowiednie wykształcenie i pojawiły się sprzyjające okoliczności, przystąpił do procesu rekrutacyjnego. Zamiast do koszar odesłano go jednak do... szpitala dla umysłowo chorych. Powód? Jest prawiczkiem!
- Nie chcą mnie przyjąć do armii, bo nie miałem kobiety - skarży się w rozmowie z dziennikarzami Pravdy.ru, relacjonując to, co spotkało go na komisji lekarskiej w riazańskiej jednostce wojskowej. Podczas badania psychiatrycznego lekarz zainteresował się jego życiem osobistym i relacjami damsko-męskimi. Gdy usłyszał, że rekrut jest prawiczkiem, zalecił dodatkowe badania w szpitalu psychiatrycznym
- Wysłał mnie do wariatkowa! - oburza się Aleksandr - Mnie! Zupełnie zdrowego człowieka wysłał, żebym udowodnił, że nie jest czubkiem! I to wszystko przez dziewczyny! Jestem zupełnie normalny - wychowałem się w pełnej rodzinie, ukończyłem radiotechniczną uczelnię i marzę, by służyć w wojskach rakietowych. Dlaczego nie mogę mieć tej możliwości? - skarży się 25-letni prawiczek o militarnych ambicjach. Tłumaczy, że jest co prawda zielony w kwestii seksu, ale nie ma to nic wspólnego z problemami z psychiką czy orientacją seksualną: - Mam 25 lat i wiele razy próbowałem z dziewczynami. Jednak za każdym razem, gdy sprawa zaczynała mieć poważniejszy obrót, pod różnymi pretekstami nie chciały być ze mną bliżej. Nie wiem, dlaczego tak się działo, i szczerze mówiąc, nie było to dla mnie zbyt ważne, dopóki nie znalazłem się na komisji wojskowej.
Dowódca riazańskiej jednostki Boris Pimienow uważa wynurzenia młodego rekruta za mocno naciągane i bagatelizuje sprawę: - To jakaś bzdura. Przecież nie ma napisane na czole, że jest prawiczkiem. Zresztą, co to dla nas za różnica? Ważne, żeby był zdrowy i spełniał wszystkie wymagania poboru. Jednak przypadek z Riazania nie jest odosobniony. O podobnych sytuacjach słyszano już wcześniej (wówczas oficjalnym powodem odmowy był homoseksualizm rekrutów, traktowany jak... upośledzenie psychiczne).
Boris Pimienow sugeruje również, że taki a nie inny wynik komisji lekarskiej ma nieco inne podłoże: -Myślę, że u członów komisji lekarskiej pojawiły się jakieś inne wątpliwości dotyczące zdrowia tego młodego człowieka i nie chodzi tylko o jego relacje z kobietami - konstatuje, jednocześnie zapewniając, że droga do wojska pozostaje otwarta również dla prawiczków, a intymne szczegóły z życia rekrutów to dla armii nic ciekawego: - Jeśli nasi specjaliści uznają, że z tym kandydatem wszystko w porządku, niech sobie służy na zdrowie. Nikt nie będzie wchodził z butami w jego życie osobiste.
Z tym ostatnim może być akurat kłopot. Urzędujący Minister Obrony Federacji Rosyjskiej zapowiedział bowiem przywrócenie w armii kogoś na kształt politruków [oficerów politycznych zajmujących się "wychowywaniem" żołnierzy - przyp. red.], takich "aniołów stróży", których zadaniem będzie "wiedzieć wszystko o każdym żołnierzu". Również tego, co się tyczy relacji damsko-męskich...
KP/PFi, facet.wp.pl