K‑329 Siewierodwińsk. Ten rosyjski okręt to prawdziwa "Bestia z głębin"
9 listopada ubiegłego roku Amerykanie triumfalnie ochrzcili lotniskowiec USS Gerald R. Ford. Supernowoczesna jednostka symbolicznie zapoczątkowała modernizację floty amerykańskich lotniskowców, a także miała być jednoznacznym znakiem dominacji USA na morzach i oceanach całego świata. Optymistyczne nastroje prysły jak bańka mydlana, gdy 30 grudnia 2013 roku rosyjska Marynarka Wojenna rozpoczęła testy K-329 "Siewierodwińska" - swojego najnowszego okrętu podwodnego, który w zachodnich mediach szybko zyskał miano "Bestii z głębin".
30.01.2014 | aktual.: 30.01.2014 15:58
Czy rosyjska jednostka rzeczywiście zasługuje na taką nazwę? Wiele wskazuje na to, że faktycznie jest się czegoś obawiać, a przedsięwzięcie nie jest "potiomkinowską wsią" w militarnym wydaniu. K-329 "Siewierodwińsk" to konstrukcja na wskroś nowoczesna i innowacyjna. Atomowy okręt podwodny ma 119 metrów długości i 13,5 metra szerokości, może operować na głębokości do 600 metrów i spędzić na morzu nawet 100 dni bez zawijania do portu. Wyrzutnie torpedowe przeniesiono z nosa do dalszych części okrętu, co pozwoliło zamieścić w nim sferyczną antenę hydroakustyczną, która sprawia, że jednostka jest "dalekowzroczna". To jednak nie wszystko: "Siewierodwińsk" to, jak na atomowe okręty podwodne, jednostka niemal bezszelestna - ograniczenie hałasów związanych z systemem chłodzenia udało się osiągnąć poprzez zastosowanie konstrukcji "mieszanej": w części nosowej kadłub lekki nie "pokrywa" w całości kadłuba sztywnego (wewnętrznego). Ponadto pancerz okrętu pokryty jest specjalnymi materiałami absorbującymi impulsy sonarów
wroga, co teoretycznie zapewnia mu "niewidzialność".
Oprócz tego K-329 dysponuje ośmioma pionowymi wyrzutniami rakietowymi. Docelowo będzie przenosił 24 pociski balistyczne z głowicami o sile wybuchu 200 kiloton (10 razy więcej niż "Fat Man" - bomby atomowej zrzuconej na Nagasaki) a także rakiety do zatapiania okrętów, torpedy i miny. Specjalnie na użytek "Siewierodwińska" dagestańskie zakłady zbrojeniowe pracują nad nową torpedą samonaprowadzającą o nazwie "Fizik" (prawdopodobnie będzie gotowa w 2017 roku).
Czy wymienione parametry to wystarczający powód do trwogi wśród zachodnich ekspertów? Oczywiście - nie. Największą grozę budzi niewiadoma: "Pojawienie się nowego rosyjskiego okrętu podwodnego wzbudza aż takie zainteresowanie USA, ponieważ nie mamy pojęcia nawet o połowie tego, co znajduje się na pokładzie K-329 Siewierodwińsk" - ostrzega jeden z pracowników Biura Wywiadu Marynarki Wojennej USA. Zachodni eksperci uważają, że rosyjski okręt podwodny znajduje się poza zasięgiem znanych broni zwalczających jednostki morskie - jest dla nich nieuchwytny.
Nie wszystko układa się jednak po myśli rosyjskich konstruktorów - K-329 powrócił właśnie z pierwszej fazy testów, podczas których Marynarka Wojenna zgłosiła aż 200 rozbieżności między oficjalnie ustalonymi parametrami a tym, jak okręt sprawuje się w praktyce. Rozbieżności te mają być stopniowo usuwane: "Przewidywane są prace nad dalszym obniżeniem poziomu hałasu łodzi podwodnej, który w przypadku Siewierodwińska jest co prawda mniejszy niż u innych atomowych okrętów podwodnych, ale przekracza parametry ustalone przez Ministerstwo Obrony" - twierdzi anonimowe źródło z rosyjskiej zbrojeniówki. Rosja planuje wypuścić łącznie 8 okrętów podwodnych typu K-329. Koszt jednej jednostki według różnych źródeł wynosi od 1,5 do 2,5 miliarda dolarów.
KP/PFI, facet.wp.pl