Praca na granicy śmierci

Ile to już razy myśleliście, że jesteście w stanie podjąć się każdej pracy? A w akcie desperacji nie baliście się żadnych wyzwań.

Nawet, jeżeli praca wiąże się ze sporym ryzykiem, to czym innym jest wliczana w koszty możliwość, że zdarzy się jakiś nieszczęśliwy wypadek, a czym innym świadomość, że każdego dnia, każdym wyjściem do pracy ryzykujesz życiem.

Bo taką świadomość musi mieć mężczyzna, którego praca polega na... czyszczeniu legowiska jadowitych węży. Jeżeli myślicie, że przed ugryzieniem chroni go tytanowy płaszcz, przez który nie przebiją się zęby kobry, albo przed samym sprzątaniem zaklinacz węży, sobie tylko znanymi sposobami, hipnotyzuje gady, by te ustąpiły mu miejsca, jesteście w błędzie.

Ostatnio do sieci trafił film, na którym widać, jak mężczyzna gołymi rękoma przenosi dziesiątki jadowitych węży, by oczyścić ich basen. Przerzuca je pojedynczo z jednego miejsca na drugie. Nie należymy do osób o słabych nerwach, ale musimy przyznać, że to co zobaczyliśmy wzbudziło w nas grozę.

Ze wstydem musimy stwierdzić, że po tym, co mieliśmy okazję zobaczyć, zaczęliśmy wątpić w naszą męskość. Ani jeden z członków redakcji Faceta, nie podjąłby się tego zadania.

[

]( #opinions )

Wszystkim śmiałkom, którzy w komentarzach będą rozpisywać się, że taka robota to drobnostka, przypominamy:

Ugryzienie nawet przez jedną kobrę może być śmiertelne. Śmierć następuje zazwyczaj do 24 godzin po ukąszeniu i nie należy do najprzyjemniejszych. Ciało systematycznie ulega paraliżowi, który najpierw dotyka nóg oraz rąk, następnie szyi i karku. Później następuje paraliż wszystkich mięśni, języka, warg i gardła, do tego stopnia, że oddychanie staje się niemożliwe. Jedynym ratunkiem jest szybkie podanie surowicy. Groźne jest nie tylko dostanie się jadu do krwiobiegu, które następuje podczas ugryzienia, ale nawet oplucie jadem przez kobrę. Dostanie się trucizny do oczu może doprowadzić do trwałej utraty wzroku.

Dalej uważacie, że też jesteście twardzielami?

PFi/BL