Trwa ładowanie...
Rafał Kuzak
13-01-2016 11:18

Witold Pilecki prywatnie - nieznana twarz rotmistrza

Witold Pilecki prywatnie - nieznana twarz rotmistrzaŹródło: archiwum prywatne Andrzeja Pileckiego/koloryzacja Rafał Kuzak
d4zkrq2
d4zkrq2

Nie tylko dobrowolny więzień obozu w Auschwitz, gdzie zbierał i przekazywał na zewnątrz materiały wywiadowcze, ale też przykładny ziemianin, organizator życia społecznego i kulturalnego. Człowiek, który wprowadzał na Kresach niespotykane tam wcześniej metody gospodarowania. O kim mowa? O Witoldzie Pileckim. Przedstawiamy nieznaną twarz rotmistrza.

Należący do Pileckich majątek Sukurcze był położony około 100 kilometrów na południe od Wilna. Znajdował się w rękach rodziny od XIX wieku, jednak od czasów powstania styczniowego systematycznie popadał w ruinę. Wszystko uległo diametralnej zmianie, gdy za jego ratowanie zabrał się Witold Pilecki.

Przyszły "ochotnik do Auschwitz" już u progu dorosłego życia zapisał chwalebną kartę w trakcie wojny polsko-bolszewickiej, czego najlepszym dowodem jest nadany mu dwukrotnie Krzyż Walecznych. Po demobilizacji zdał maturę i podjął studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. W obliczu coraz czarniejszych chmur gromadzących się nad rodzinnymi włościami postanowił jednak przerwać naukę i wrócić do domu.

Ciężką pracą ludzie się bogacą

Był to już ostatni dzwonek, ponieważ jego ojciec Julian zupełnie nie radził sobie z zarządzaniem majątkiem. Jeszcze w pierwszej połowie lat 20. oddał go w dzierżawę dosłownie za bezcen. Mimo to Witold nie dawał łatwo za wygraną. W 1926 roku, po długiej sądowej batalii, udało mu się w końcu anulować niekorzystną umowę. Teraz mógł pokazać, na co go stać.

W książce „Pilecki. Śladami mojego taty” jego syn Andrzej wspomina: "Gdy ojciec przejmował majątek, wśród okolicznej ludności panował całkowity marazm. Ciężką pracą doprowadził to zniszczone gospodarstwo do stanu, w którym można by je nazwać perełką. Wypieścił te nasze Sukurcze. Nie dlatego, że był synem właściciela i miał taką wiedzę".

Pileccy ze znajomymi przed dworkiem w Sukurczach (źródło: archiwum prywatne Andrzeja Pileckiego)

d4zkrq2

Zdając sobie sprawę z tego, że nie posiada odpowiedniego wykształcenia, podjął korespondencyjnie studia na Wydziale Rolniczo-Leśnym Uniwersytetu Poznańskiego. Jego domowa biblioteczka z miesiąca na miesiąc powiększała się o coraz to nowe książki dotyczące nowoczesnej uprawy roli. Szybko zaprocentowało to znacznym zwiększeniem plonów.

Nie można myśleć tylko o sobie

Witold nie poprzestawał jedynie na pomnażaniu własnego majątku. Jako urodzony społecznik działał w Związku Kółek Rolniczych. Organizował wykłady dla okolicznej ludności, w czasie których przekazywał zdobytą wiedzę. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Jak podkreśla Andrzej Pilecki: "To, czego dokonał w okolicy przez kilkanaście lat aktywności, to była mała rewolucja. Na Kresy wszystko dochodziło ze sporym opóźnieniem, a on starał się przenosić metody nowoczesnego gospodarowania z Wielkopolski i centralnej Polski. Płodozmiany, ośmiopolówka - mało kto wcześniej o takich rzeczach tu słyszał".

Chociaż zamieszkujący Kresy z zasady nieufnie patrzyli na tego typu nowinki, w tym przypadku było zupełnie inaczej. Pilecki potrafił zjednać sobie sąsiadów ciężką pracą i uczciwością. Dodatkowo nie tolerował wyzysku oraz niesprawiedliwości. Zauważył, że konkurencja między miejscowymi gospodarzami zmuszała ich do sprzedawania owoców swojej ciężkiej pracy po bardzo zaniżonych cenach, i postanowił coś z tym zrobić.

W jedności siła

Właśnie tak narodził się pomysł stworzenia spółdzielni mleczarskiej. Skupowała od chłopów płody rolne po wyższych cenach, a następnie jako większy podmiot negocjowała odsprzedaż na dobrych warunkach. Jak zauważa Andrzej Pilecki, "wszyscy na tym skorzystali. Spółdzielnia się rozwijała, jej wyroby stały się znane nie tylko w Lidzie, Nowogródku, ale nawet w Wilnie".

d4zkrq2

Spółdzielnia to jeszcze nie koniec. Młody ziemianin założył wraz z sąsiadami kółko rolnicze oraz straż pożarną, która w tamtym czasie była na Kresach prawdziwym ewenementem. Ponadto, wspólnie z porucznikiem Achmatowiczem, zorganizował w powiecie lidzkim Konne Przysposobienie Wojskowe, czyli szwadron krakusów.

Kurs pożarniczy w Lidzie. Również Witold Pilecki wraz z sąsiadami założył straż pożarną (źródło: domena publiczna)

d4zkrq2

Jak podkreśla Andrzej Pilecki, jego ojciec z własnej kieszeni przeznaczał spore kwoty na utrzymanie formacji, ponieważ synów miejscowych rolników nie zawsze było stać na zakup potrzebnego wyposażenia. Witold zajmował się również szkoleniem szwadronu, „dzięki czemu był [on] najlepszy w powiecie lidzkim, wygrywał liczne zawody”.

Wszystkie te sukcesy nijak nie wpłynęły na postawę przyszłego bohatera II wojny światowej. Nadal pozostawał tym samym skromnym i zdyscyplinowanym człowiekiem, który nigdy nie wykorzystywał swojej pozycji społecznej. Ciężko pracował i chętnie dzielił się swoją wiedzą z innymi.

Wszystko to zaprocentowało we wrześniu 1939 roku. Po wkroczeniu Sowietów okoliczna ludność nie dała się podburzyć przeciwko "obszarnikom", a wręcz przeciwnie. Miejscowi chłopi otoczyli troskliwą opieką żonę i dzieci Witolda, rewanżując się tym samym za jego długoletnie wysiłki.

d4zkrq2

Tekst opublikowany we współpracy z serwisem Ciekawostkihistoryczne.pl
Przeczytaj również artykuł: **[

Sztuka podrywu według Witolda Pileckiego ]( http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/09/27/sztuka-podrywu-wedlug-witolda-pileckiego/ )**

Autor: Rafał Kuzak - magister historii, fan muzyki rockowej i dobrej książki. Współautor "Wielkiej Księgi Armii Krajowej". Autor ponad stu artykułów poświęconych głównie przedwojennej Polsce i II wojnie światowej. Obecny zastępca redaktora naczelnego "Ciekawostek historycznych".

d4zkrq2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4zkrq2