Ona tu jest i tańczy dla mnie...
Tango to taniec wyjątkowy, podczas którego tworzy się specyficzna, bardzo intymna relacja z drugą osobą. Bliski kontakt, dialog prowadzony ciałem - to podstawy tańca, który narodził się pod koniec XIX wieku w biednych środowiskach Buenos Aires i Montevideo i który pierwotnie tańczyło się w... domach publicznych.
Dziś tango, które dla wielu było uosobieniem rozpusty i lubieżności, nie budzi już takich emocji. Ale jak się okazuje nadal może być wykorzystywane w placówkach o charakterze publicznym. A konkretnie - w szpitalach.
W Argentynie nauka tanga służy jako terapia, umożliwiająca osobom chorym psychicznie oraz emerytom powrót do życia. Wszystko dzięki temu, że taniec ten wymaga wyjątkowego skupienia na drugiej osobie.
- Samo tango nie leczy, ale podczas godziny zajęć pacjenci nie mają halucynacji: są skoncentrowani, zajęci tym, aby dobrze wykonywać kroki - mówi Silvina Perl, koordynatorka warsztatów tanga prowadzonych w szpitalu psychiatrycznym im. Jose Tiburcio Bordy w Buenos Aires. I dodaje:
- Tangiem leczymy psychozy. Taniec ten bowiem zmusza pacjenta do nawiązania relacji z drugą osobą, która jest realna, a nie istnieje tylko i wyłącznie we własnym świecie pacjenta.
Ale tango może być również doskonałym lekiem na dolegliwości związane z podeszłym wiekiem. W innym szpitalu w Buenos Aires - placówce im. Jose Marii Ramosa Mejii - tango pomaga pokonać depresję i pustkę odczuwaną przez osoby starsze, które przeszły na emeryturę, a wcześniej prowadziły bardzo aktywny tryb życia.
W obu przypadkach pacjentom pomagają w nauce młode i gibkie wolontariuszki, co - jak łatwo się domyślić - dodatkowo wpływa na efekty terapii.
Szczerze mówiąc pomysł terapii tańcem bardzo nam się podoba. I jesteśmy przekonani, że ten sposób leczenia mógłby sprawdzić się również na naszym polskim gruncie. Zwłaszcza, że przecież dostęp do tradycyjnych form leczenia jest w naszym kraju mocno ograniczony.
Rzecz jasna metodę trzeba by zmodyfikować i dostosować do rodzimych realiów. Bo przecież umówmy się - tango kojarzy się naszym rodakom jedynie z ogranym do znudzenia przebojem Budki Suflera. A członkowie tej formacji są żywym dowodem na to, że nie wszystkim tango na starość jest w stanie pomóc.
Ale mamy przecież wiele innych, pięknych, tradycyjnych polskich tańców. Ot choćby polonez. Albo krakowiak. Ostatecznie oberek. Za trudne? No to sięgnijmy do muzyki najnowszej - tej która dokładnie tak jak tango wywodzi się przede wszystkim z biednych środowisk i tańczona jest chętnie przez skąpo ubrane i skore do figli dziewoje - czyli do disco polo.
Mamy nawet odpowiedni przebój. Niedawno stał się większym hitem niż najlepsze tanga, a przy tym tekstowo też pasuje idealnie, bo opowiada o nawiązywaniu relacji z realną osobą: "ona tu jest i tańczy dla mnie".
(menonwaves)/PFi, facet.wp.pl