Trwa ładowanie...
27-08-2013 16:18

Nie masz żony? Jesteś w poważnym niebezpieczeństwie!

Nie masz żony? Jesteś w poważnym niebezpieczeństwie!Źródło: 123RF
d2n2cdp
d2n2cdp

Wieczni kawalerowie - strzeżcie się! Jeśli prędko nie znajdziecie sobie towarzyszek życia, już niedługo możecie znaleźć się w śmiertelnych tarapatach. I to dosłownie!

Według badań norweskich naukowców macie radykalnie mniejsze szanse na przetrwanie raka, niż gdyby trzymała nad wami pieczę troskliwa żona. Liczby mówią same za siebie: w 1970 roku śmiertelność wśród samotnych panów zmagających się z nowotworem złośliwym była o 18 procent wyższa niż u mężczyzn żonatych. Co ciekawe, wpływu na liczbę zgonów nie miało wykształcenie badanych, ich wiek ani stadium raka: relacja wciąż była wyraźnie zauważalna.

Badanie kontynuowano w kolejnych latach, a dalsze wnioski również nie były pocieszające. Okazało się, że z roku na rok różnica umieralności między żonatymi a kawalerami wciąż wzrastała, do momentu, w którym niemal podwoiła się, sięgając w 2007 roku aż 35 procent. Wciąż jednak brak naukowego potwierdzenia, dlaczego sytuacja samotnych staje się coraz gorsza. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy podejrzewać, że przyczyną coraz większej śmiertelności singli jest niehigieniczny tryb życia i pogarszająca się troska o własne zdrowie, a brak drugiej połówki sprawia, że nie ma kto się o nich zatroszczyć. Co istotne, problem mniej skutecznej walki z nowotworem dotyczy też niezamężnych kobiet, lecz u nich z biegiem lat proporcje ulegają mniejszym, prawie niezauważalnym wahaniom.

Nie są to jednak pierwsze badania, które dowiodły, że samotnym panom łatwiej zejść z tego świata, a szczególnie tym, którzy nigdy nie zawarli związku małżeńskiego. Tacy mężczyźni statystycznie zawsze są najbardziej narażeni na śmierć w wyniku nowotworu i to niezależnie od wszelkich czynników. Ci zaś, którzy choć przez jakiś czas byli "posiadaczami żon", a więc rozwodnicy i wdowcy, najwyraźniej zdążyli się nauczyć, jak o siebie zadbać i umierają rzadziej. Wyliczono, że różnica w śmiertelności między wyżej wymienionymi a mężczyznami nigdy nie będącymi w stałym związku zwiększa się o 3,4 procenta co 10 lat, oczywiście na niekorzyść tych ostatnich.

d2n2cdp

Jednak trzeba wziąć pod uwagę fakt, iż badanie przeprowadzono w Norwegii i na norweskich pacjentach. W Polsce, gdzie przepełnione przychodnie są niezbyt zachęcające dla chcących się przebadać mężczyzn, a zwłaszcza dla mężczyzn samotnych, którzy nie mają ani czasu, ani chęci na zrywanie się bladym świtem i spędzanie całych dni kolejkach, wyniki mogą być nawet gorsze.

Haakon Kravdal, współautor badania, przyczyn wzrostu umieralności nieżonatych dopatruje się we współczesnym społeczeństwie, które oskarża o zbytnie skupianie się na sobie kosztem troski o innych. Twierdzi, iż małżeństwo ma tak znaczący wpływ na zdrowie zarówno mężczyzn, jak i kobiet, ponieważ partnerzy wywierają na sobie wzajemną presję: żeby odpowiednio jeść, ćwiczyć i odwiedzać gabinet lekarski, gdy tylko zaobserwuje się pierwsze objawy choroby. Może więc najwyższy czas porzucić radosne życie singla na rzecz życia, może niekoniecznie równie wesołego, za to - dłuższego?

GD/PFi, facet.wp.pl

d2n2cdp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2n2cdp