Trwa ładowanie...
05-11-2013 15:34

Rak piersi. Mężczyzno, to może spotkać także ciebie!

Rak piersi. Mężczyzno, to może spotkać także ciebie!Źródło: 123RF
d3k68tw
d3k68tw

W USA każdego roku diagnozuje się co najmniej 400 przypadków raka piersi u panów. Co roku też, 300 mężczyzn umiera na tę przypadłość. Kobieca choroba? Wcale nie! Poznaj historię, która zmieni twoje spojrzenie na ten typ nowotworu.

Był grudzień 2012, do Bożego Narodzenia został dokładnie tydzień. 59-letni Brytyjczyk Andy Nichol brał akurat prysznic. Był w doskonałej formie - zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Niedawno podjął decyzję o przejściu na wcześniejszą emeryturę. Zrezygnował z intratnego stanowiska w koncernie Pepsi, po czym spakował torby i wraz z żoną przeniósł się do Dubaju, spełniając tym samym jedno ze swoich marzeń. W czasie kąpieli, którą zapamięta chyba do końca życia, Andy myślał właśnie nad prezentami dla bliskich, kiedy jego ręka natrafiła na niewielkie zgrubienie pod prawym sutkiem. Drobiazg, dosłownie wielkości ziarnka grochu. Rak? Niemożliwe! Przecież Andy zdrowo się odżywiał, był też mężczyzną niezwykle aktywnym - przebiegł 10 maratonów i 50 półmaratonów. Ćwiczył niemal każdego dnia. To pewnie cysta, pomyślał...

Zaczyna się niewinnie

Rak piersi to rodzaj nowotworu, który w świadomości powszechnej wciąż jeszcze uchodzi za typowo kobiecy. I choć owszem, to głównie panie padają jego ofiarą, to jednak liczba mężczyzn odkrywających charakterystyczne guzki na piersiach rośnie. Według najnowszych danych nhs.uk, obecnie ok. 1 proc. dotkniętych tym nowotworem to mężczyźni. Tylko na Wyspach diagnozuje się 300 nowych przypadków rocznie, przy czym - jak podaje "Daily Mail" - w 2012 naliczono ich aż 370. Z kolei, jak donosi portal rakpiersi.pl, "według Narodowego Instytutu Raka w Waszyngtonie, każdego roku w USA notuje się co najmniej 400 zachorowań u mężczyzn." Ale wróćmy do historii naszego bohatera. W styczniu bieżącego roku, Andy Nichol udał się na rutynową kontrolę do lekarza.

Poinformował go o cyście, a lekarz zalecił badania USG. Niestety, kwalifikacje doktora nie pozwalały na jednoznaczną diagnozę. Konieczne okazały się dalsze badania. W tym czasie, Andy przesłał wyniki USG żonie, która przebywała akurat u rodziny w Wielkiej Brytanii i ich 26-letniego syna, Camerona, studenta medycyny. Sam wciąż był przekonany, że to nic poważnego, a badaniami podzielił się, by uspokoić bliskich. Jednak o spokoju nie było mowy. Cameron słusznie, jak się później okazało, uznał, że guzek jest zmianą nowotworową. Konsultacje z innymi lekarzami potwierdziły te przypuszczenia. Kolejni specjaliści stwierdzili, że konieczna jest mastektomia, a więc zabieg polegający na amputacji piersi.

d3k68tw

Rosyjska ruletka, w której prawie zawsze przegrywasz

- Wiedziałem, że panowie też mogą dostać raka piersi, ale nie miałem pojęcia, że my również jesteśmy poddawani mastektomii. Przez pierwszych kilka dni targało mną wiele silnych emocji i stanów - gniew, smutek, użalanie się nad samym sobą, rozpacz i poczucie niesprawiedliwości. "Czemu ja?" zastanawiałem się. Potem stwierdziłem, że dam radę. Przejdę przez to! - mówił niedawno 59-latek w wywiadzie dla "Daily Mail". W dniu potwierdzenia diagnozy, Andy został zapisany na operację, która odbyła się tydzień później. Brytyjski ekspert od raka poinformował mężczyznę, że nowotwór rozlał się również na węzły chłonne. Je również trzeba było usunąć. Na szczęście operacja udała się, Andy zyskał drugie życie.

Niestety, tak pozytywny obrót spraw to raczej rzadkość. Serwis rakpiersi.pl informuje, że "wprawdzie zapadalność na tę chorobę u przedstawicieli płci męskiej jest stukrotnie mniejsza niż u kobiet, ale z reguły choroba wykrywana jest u nich w zaawansowanym stadium, kiedy szanse na wyleczenie są małe. Dlatego ocenia się, że rocznie umiera na nią 300 Amerykanów". A przypomnijmy, że diagnozuje się w tym czasie ok. 400 przypadków. Andy Nichol miał szczęście, bo zadziałał szybko. Panowie bagatelizujący guzki nie mogą powiedzieć tego samego. Kiedy symptomów nie da się już zanegować, na leczenie jest już zazwyczaj za późno.

Misja Andy'ego

"Daily Mail" zauważa, że kampanie informacyjne w przypadku kobiet odniosły sukces - dzisiaj panie wiedzą, że muszą się badać i robią to regularnie. Teraz pora, by podobną świadomość zakorzenić u mężczyzn. Aczkolwiek z tym może być trudno. - Z początku, sądzę że się tego wstydził. Myślał: "Jak mogę wyznać ludziom, że mam raka piersi? Przecież to kobieca choroba..." Dopiero, gdy powiedziałam mu, że musi przecierać szlaki, bo w ten sposób pomoże innym mężczyznom, otworzył się - tłumaczy żona Andy'ego, Marilyn. I faktycznie, Andy przemógł się na tyle, że zgłosił się do prasy, by opowiedzieć swoją historię. Pokazał swoją twarz w mediach i opowiadał o sprawach bardzo intymnych.

Mężczyzna chce, by jego historia była przestrogą dla innych, bo przecież skoro nienagannie odżywiający się maratończyk może zachorować na raka piersi, to co dopiero mniej szanujący się mężczyźni? Stąd panowie, apel do was: nie bagatelizujcie tego zagrożenia!

MW/PFi, facet.wp.pl

d3k68tw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3k68tw