Trwa ładowanie...
12-11-2013 14:06

Piwo lepsze niż terapia?

Piwo lepsze niż terapia?Źródło: 123RF
d36sdp7
d36sdp7

Jeden z najważniejszych ludzi w niemieckiej służbie zdrowia stwierdził ostatnio, że niekiedy kufel piwa potrafi tyle samo, co dyplomowany terapeuta. W mediach zawrzało! Powiedział to, o czym każdy wie od dawna, czy może przesadził?

GBA (Gemeinsamer Bundesausschuss, Federal Joint Committee) to instytucja, której zadaniem jest m.in. decydowanie o tym, jakie leki i formy terapii oferowane są w ramach niemieckiej służby zdrowia. Jej przewodniczącym jest Josef Hecken, który - jak podaje "Tagesspiegel" - na zeszłotygodniowych obradach GBA, jednym niefortunnym komentarzem, narobił sobie mnóstwo wrogów, szczególnie wśród psychologów i psychiatrów.

- Swoimi niepoważnymi metaforami nie tylko ośmiesza pan naszą pracę, ale też stygmatyzuje ludzi uczęszczających na terapię - grzmią specjaliści "od głowy". A o co tyle rabanu? Otóż podczas dyskusji nad zwiększeniem udziału psychoterapii w puli świadczeń zdrowotnych, Hecken stwierdził - co zaprotokołowano - że są to roszczenia przesadzone. Jego zdaniem, często na małe ludzkie problemy wystarczy ciepłe piwko.

Doktor browar?

Po fakcie, kiedy gazety rozdmuchały całą sprawę, Hecken odrobinę się ukorzył, przyznając, że jego stwierdzenie było niefortunne - podaje "The Local".

d36sdp7

Przewodniczący GBA wyraźnie zaznaczył, że jego zdaniem piwo nie powinno być postrzegane jako alternatywa dla leczenia psychiatrycznego. Rzecz w tym, że zdaniem Heckena, współcześni ludzie zbyt mocno uzależniają się od terapii (i leków na receptę - przyp. red.). Coraz częściej szukamy pomocy specjalisty nawet w sytuacjach błahych, o których jeszcze niedawno nikt nie powiedziałby, że są kłopotliwe.

- Osobiście, nie uważam, by każde zaburzenie, jak chociażby okazjonalne problemy z zasypianiem, stanowiły patologię, którą niezwłocznie należy leczyć - czasami pomocne może okazać się stare, domowe lekarstwo w postaci butelki ciepłego piwka - tłumaczy polityk. I w zasadzie ciężko jest się z nim nie zgodzić, wszak jak podaje "CBS", obecnie 70 proc. Amerykanów zażywa leki na receptę. Obok antybiotyków, ogromna ich część to antydepresanty.

Wariat czy mędrzec?

W tym sensie Hecken zdaje się mieć rację. Na zachodzie coraz ciężej znaleźć kogoś, kto nie zażywałby valium, prozaku czy xanaksu, natomiast psychiatrzy przepisują tego typu środki ludziom coraz młodszym, w tym nastolatkom. To zakrawa o kuriozum. Niemiec, być może faktycznie posłużył się zbyt nieformalnym językiem i raczej przesadnie niewyszukanym porównaniem, za co obecnie przyszło mu pokutować, jednak wartość merytoryczna jego argumentów jest niezaprzeczalna.

- Jestem świadom istnienia współzależności między zwiększoną konsumpcją alkoholu a chorobami psychicznymi i ostatnią rzeczą, jaką bym chciał to trywializować te schorzenia - broni się Hecken w kolejnych wywiadach, przyciskany przez dziennikarzy, którzy w swoich tekstach zdają się nie dostrzegać, że piwo nie jest tu problemem. Są nim leki.

d36sdp7

Owszem, w niektórych ciężkich przypadkach bez terapii - w dodatku wspieranej farmakologicznie - pacjentowi ciężko jest dojść do porządku z własnym życiem, jednak zaskakująco często, lekarstw faktycznie szukać należy poza gabinetem specjalisty. Problemy z zaśnięciem? Może powodem jest brak ruchu? Albo stres, na który zaradziłby zwykły ziołowy koktajl (patrz: melisa)? Depresja? Ta rodzi się często z "prostej" niemocy ułożenia sobie życia, toteż zamiast faszerować się lekami, może postaraj się zidentyfikować te elementy swojej egzystencji, które sprawiają, że ci źle - może wystarczyłoby zmienić pracę? Przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Jak widać, nie zawsze jest sens zawracać głowę terapeucie...

MW/Ijuh, facet.wp.pl

d36sdp7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d36sdp7