Trwa ładowanie...
30-10-2015 11:22

Sowa o aferze podsłuchowej: "W każdej restauracji są VIP-roomy. To jest normalne"

d4f0lrx
d4f0lrx

Robert Sowa, popularny i uznany kucharz, który swoje dania serwował w wielu programach telewizyjnych, znalazł się w centrum największej politycznej afery minionego roku.

Restaurację "Sowa i Przyjaciele" na warszawskim Dolnym Mokotowie otworzył pięć lat temu. W krótkim czasie stała się miejscem spotkań nie tylko celebryckiej śmietanki, ale i politycznych VIP-ów.

W ubiegłym roku jego nazwisko zaczęło kojarzyć się także z aferą podsłuchową. W jego restauracji nagrywano rozmowy ministrów i polityków, w tym spotkanie szefa NBP, Marka Belki i ministra spraw wewnętrznych, Bartłomieja Sienkiewicza. Sowa od początku zarzeka się, że nie miał nic wspólnego z aferą podsłuchową, a cała sytuacja odbiła się na jego zdrowiu: „Zacząłem nosić ze sobą aparat do mierzenia ciśnienia”.

W "Dzień Dobry TVN" opowiedział, że to nie on odpowiada za znalezienie winnego. - Od tego jest prokuratura, są służby. Wszystkie restauracje, do których uczęszczają politycy mają VIP-roomy. Tak jest na całym świecie, to nie jest nic dziwnego.

Kucharz zaznaczył, że w jego restauracji cały czas przewijali się ochroniarze. - Nawet się śmialiśmy, że jesteśmy strzeżeni niczym Pentagon – skwitował Sowa.

Na koniec rozmowy opowiedział o nowym projekcie: - W nowej restauracji nie ma VIP roomu, to jest restauracja otwarta. Nie ma tajnych wejść ani wyjść.

d4f0lrx
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4f0lrx