Trwa ładowanie...
23-01-2015 08:07

Todd Hoffman - jak dziś wygląda poszukiwanie złota?

Todd Hoffman - jak dziś wygląda poszukiwanie złota?Źródło: Discovery Channel
d464ssr
d464ssr

Cały czas igra ze śmiercią i mierzy się z własnymi słabościami. Todd Hoffman potrafi zadziwić nie tylko swoją aparycją, ale również sposobem wysławiania się. Kiedyś pracował w biznesie lotniczym, jednak kryzys 2008 roku sprawił, że jego firma zbankrutowała. Zajął się poszukiwaniem złota. Przez kilka sezonów zarabiał coraz więcej i można było mówić o względnym sukcesie. Niestety, w zeszłym roku zdecydował się poszukiwać złota w Ameryce Południowej, co skończyło się katastrofą. Todd stracił wszystkie oszczędności, popadł w długi, a jego ludzie odeszli z zespołu. Bliski załamania, zdecydował się spróbować raz jeszcze. Czy szaleńczy plan się powiedzie?

WP: Czy czuje się pan spadkobiercą pierwszych traperów poszukujących złota?

Todd Hoffman- Jestem osobą, którą w moich stronach nazywa się "Heinzem 57"*. Urodziłem się w Niemczech, mam niemieckie, ale również i brytyjskie korzenie. Moja ciocia kiedyś usiłowała prześledzić losy naszej rodziny i okazało się, że część moich przodków pracowała w kopalniach srebra na wschodnim wybrzeżu USA już w XVIII wieku. Mimo to nie spodziewam się, by którykolwiek z moich dziadków szukał złota na Alasce. Dlatego nie jestem pełnoprawnym spadkobiercą, jednak duchowo w jakiś sposób czuję więź z dawnymi poszukiwaczami, myślę że jestem kontynuatorem ich trudu.

WP: Co sprawiło, że zdecydował się pan na tak ciężki i dość ryzykowny kawałek chleba?

Uważam, że obecny model amerykańskiej gospodarki jest nie do utrzymania i prędzej czy później po prostu upadnie. Myślę, że w ciągu kilku najbliższych lat dojdzie do sytuacji, w której dolar stanie się bezwartościowy, podobnie jak kilka innych czołowych walut. Dlatego nie ma lepszego zabezpieczenia finansowego od złota. Wydaje mi się, że to jedyny sposób na ochronienie siebie i swojej rodziny przed trudnym losem w przyszłości.

*WP: Szukał pan złota w Ameryce Południowej, nie udało się. Co nie wypaliło? Czy spróbuje pan pojechać tam jeszcze raz? * W Ameryce Południowej wydarzyło się sporo rzeczy, które nadal jest mi trudno wytłumaczyć. Kilku z nas ledwo udało się uciec śmierci, byliśmy zastraszani, żona jednego z poszukiwaczy, którego udało mi się zwerbować na miejscu, zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Już po wylądowaniu zaczęły się kłopoty i z czasem było tylko gorzej. Myślałem, że uda mi się w Gujanie znaleźć sporo złota, coś na kształt mojego własnego El Dorado. Kiedy teraz o tym myślę, nie chce mi się już nawet płakać, tylko śmiać. Po powrocie czułem się, jakbym dostał obuchem w głowę. Byłem w naprawdę trudnej sytuacji, wyprawa kosztowała mnie tyle, że z dnia na dzień stałem się bankrutem, nie zarobiłem tam nawet centa. W nowym sezonie "Gorączki złota" na Discovery Channel zobaczycie, w jaki sposób staram się radzić z tą sytuacją i jak udaje mi się powoli odkuć. Jest co oglądać.

d464ssr

*WP: Czy ryzyko faktycznie jest tak duże, a inwestycje tak kosztowne? * Zależy, gdzie się szuka złota. W USA ryzyko jest odrobinę mniejsze, nie musisz transportować całego sprzętu ze sobą, możesz go po prostu wypożyczyć. Oczywiście przede wszystkim należy znaleźć kruszec, żeby chociaż zwróciły się koszty. A to wcale nie jest łatwe. A co do ryzyka - największym zagrożeniem są maszyny. Są na tyle duże i ciężkie, że niewłaściwie je obsługując, można się zranić, a nawet zginąć. Oczywiście na Alasce pospolicie występują niedźwiedzie grizzly. To bardzo ciekawskie zwierzęta. Któregoś razu jeden zbliżył się do mnie na tyle blisko, że musiałem chwycić za kamień i uderzyć go w pysk, żeby się oddalił na bezpieczną odległość. Na szczęście stary Todd okazał się silniejszy (śmiech). Ale to nie niedźwiedzie są zagrożeniem, zdecydowanie bardziej należy uważać na maszyny.

*WP: Jak wygląda praca poszukiwacza złota? * Mój typowy dzień pracy wygląda tak, że wstaję bardzo wcześnie rano, zwołuję chłopaków, następnie się modlimy, robimy śniadanie, wspólnie decydujemy, co danego dnia będziemy robić, a następnie porządnie bierzemy się do roboty. Za każdym razem mamy nadzieję, że pod koniec dnia każdy z nas będzie miał w dłoni trochę grudek złota. Codziennie pracujemy po 14-16 godzin i to jest naprawdę ciężka orka. To długie, trudne dni pełne żmudnej pracy fizycznej. Telewizja pokazuje wyłącznie najciekawsze aspekty naszej pracy, rzeczywistość poszukiwaczy złota niestety nie jest aż tak atrakcyjna. Nie polecam tej pracy nikomu, kto nie jest wystarczająco zdeterminowany.

*określenie zaczerpnięte z reklamy keczupu Heinza - symbolizuje kompletną różnorodność i przemieszanie składników.

d464ssr

*WP: Gdzie dziś opłaca się szukać złota? Czy Alaska ma jeszcze sens? Czy może czas na Rosję, Australię, Nową Zelandię, Afrykę? * Chciałbym kiedyś spróbować wydobywać złoto właśnie w Nowej Zelandii. Myślałem oczywiście także o Rosji, jednak poznałem w życiu kilka osób, które parały się różnego rodzaju interesami w tym kraju i żadna z nich za nic w świecie by tam nie powróciła. Mafia, korupcja, różne prawne restrykcje - to chyba nie na moje nerwy. Co innego Nowa Zelandia. Byłem tam kilkakrotnie, odwiedzałem tamtejsze kopalnie. Chciałbym też kiedyś spróbować zostać górnikiem w moim rodzinnym stanie, w Oregonie. Fajnie byłoby mieć małą kopalnię gdzieś na własnym podwórku (śmiech). Ziemia w Oregonie skrywa więcej złota niż w Klondike, ale niestety są tam znacznie gorsze warunki do wydobywania kruszcu.

*WP: Jaki jest pana cel w życiu zawodowym? * W nowym sezonie "Gorączki złota" zobaczycie 3 zespoły poszukiwaczy - mój, Tony'ego Beetsa i Parkera Schnabela. Każdy z nas ma przed sobą inne cele, każdy pracuje inaczej. Niektórzy z nich pracują po to, by się wzbogacić, ja szukam złota nie tylko, by zapewnić byt mojej rodzinie, ale również po to, aby żaden z członków mojego zespołu nie był stratny, by każdy mógł utrzymać swoich bliskich. Chcę, żeby każdy z nich odniósł finansowy sukces i zarobił tyle pieniędzy, by jego żona i dzieci mogły żyć na godziwym poziomie. Kocham moich chłopaków, mam nadzieję, że widzowie potrafią to dostrzec, oglądając nas na ekranie. To prawdziwa historia, nic nie jest udawane. Staramy się żyć zgodnie z zasadami naszej wiary, nie jesteśmy jakoś szczególnie religijni, ale staramy się żyć jak dobrzy ludzie, jak bracia. Głęboko wierzymy, że tak postępując uda nam się znaleźć złoto i zarobić na godziwe życie.

*WP: Jednak może być tak, że ze złotem nie wypali. Co pan będzie robił dalej? * Cóż, mogę szczerze powiedzieć, że nie mam pojęcia, ale poszukiwanie złota nie jest moim jedynym zajęciem. Jestem właścicielem kilku firm, mam kilka innych zajęć. Z jednej strony jestem wynalazcą, staram się udoskonalać maszyny, z drugiej przedsiębiorcą, inwestującym zarobione pieniądze w różne sektory, nie tylko w złoto. Poza tym marzę o zostaniu wokalistą w zespole rockowym (śmiech). Wiem, że cię to śmieszy, z moim wyglądem pewnie nikt bym mnie nie przyjął do żadnej kapeli, ale to jedno z moich marzeń. Może kiedyś się uda.

d464ssr

*WP: Jak znosi to rodzina? * Wiesz, moja rodzina radzi sobie bardzo dobrze. Gdybym nie miał ich wsparcia, nigdy nie zdecydowałbym się spędzać pół roku na Alasce, szukając złota. Moja rodzina jest moim priorytetem, niczego nie osiągnąłbym bez nich i bez Boga. Nigdy nie szukałem sławy za wszelką cenę, nie uważam też, bym był gwiazdą telewizji. Ważni są dla mnie oczywiście widzowie, zawsze porozmawiam z każdym, kto mnie rozpozna na ulicy, odpiszę nawet na każdego cholernego SMS-a, bo tak powinienem robić. Jeśli jednak kiedyś moja żona lub dzieci powiedzieliby mi, że potrzebują mnie tu na miejscu, a nie gdzieś na Dalekiej Północy, to nie zastanawiałbym się nawet jednej chwili. Moje miejsce jest przy nich i nie miałby tu znaczenia program, umowy z producentami czy z Discovery Channel. Bez rodziny byłbym nikim.

WP: Muszę o to zapytać. Jaka jest pana ulubiona książka?

Kiedy byłem dzieckiem moją ulubioną książką był - jak pewnie łatwo zgadnąć - "Zew krwi" Jacka Londona. To wspaniała pozycja, przeczytałem ją chyba z 10 razy. Uwielbiałem też westerny Louisa D'Amour, ale chyba książką, która najbardziej wpłynęła na moje życie, było dzieło napisane przez Hudsona Taylora. Hudson Taylor był brytyjskim misjonarzem, który wyjechał do Chin, by nawracać mieszkańców tego kraju. Nazywano go "Apostołem Chin". Ten człowiek poświęcił wszystko dla ludzi, którzy mu uwierzyli. Jednocześnie szanował kulturę tego kraju, nie nawracał na siłę. Jego biografia, a także kilka książek, które napisał, zmieniły mnie i moje życie. Na jego cześć nazwałem nawet syna!

*WP: Dziękuję za rozmowę. * W czwartek o 21:00 kolejne premierowe odcinki "Gorączki złota" na Discovery Channel. Przekonaj się, czy nowe metody przyniosą nowe zyski.

Piotr Filipczyk, przy współpracy z Discovery Channel.

d464ssr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d464ssr