Takie są współczesne kobiety - grubsze, bardziej rozpasane seksualnie i pijane
To nie są pierwsze tego typu badania, co tylko zdaje się potwierdzać stałą tendencję. Czas brutalnie obchodzi się ze współczesnymi kobietami Zachodu. Według kolejnych doniesień, dziewczyny z krajów rozwiniętych stopniowo staczają się po równi pochyłej...
Chętniej sięgają po alkohol i po nieznajomych mężczyzn w klubach, a także nie przywiązują wagi do swojego zdrowia. Czyżby panie chciały upodobnić się do stereotypowego faceta? A może to owe "możliwości" wypalają współczesne dziewczyny z USA i Europy Zachodniej, które cieszą się bodaj największą niezależnością na całym globie, przez co na równi z - do niedawna uprzywilejowanymi - mężczyznami, konkurują o pieniądze i wpływy. Zaś niezdrowy tryb życia jest po prostu efektem ubocznym nasilającej się presji...
Druga teza wydaje się tym trafniejsza, iż niedawno opublikowano badanie mówiące, jakoby większe skłonności do alkoholu przejawiały kobiety wykształcone, odnoszące sukcesy. Lecz to nie tłumaczy wszystkiego - w grę musi wchodzić zdecydowanie więcej czynników. W Stanach Zjednoczonych cała żeńska populacja została negatywnie oceniona w krajowym raporcie ilustrującym stan zdrowia kobiet, przygotowanym przez National Woman's Law Center, we współpracy z Oregon Health and Science University.
"New York Times" przytacza kluczowe wnioski raportu: "Coraz większa liczba kobiet angażuje się w libacje alkoholowe, wypijając więcej niż pięć drinków podczas jednego wieczoru. Ale za to mniejszy odsetek pań poddaje się badaniom na obecność raka szyjki macicy. Generalnie, rośnie liczba kobiet otyłych, dodatkowo notuje się więcej przypadków cukrzycy i nadciśnienia u pań, niż jeszcze kilka lat temu. Ponadto, rośnie również frakcja zakażonych chlamydią - grzybiczną chorobą przenoszoną drogą płciową, która łączona jest z bezpłodnością."
Wyniki obszernego raportu National Woman's Law Center i Oregon Health and Science University zostały rozbite na poszczególne stany. Każdy ze stanów USA został skrupulatnie przeanalizowany i przebadany, a następnie otrzymał odpowiednią kategorię końcową. Kategorie były cztery: S (satisfactory, zadowalająca), S- (satisfactory minus), U (unsatisfactory, niezadowalająca), F (fail, równoznaczna z niezaliczeniem).
Jedynie dwa spośród 51 stanów otrzymały wynik pozytywny, w postaci S-, a były to Vermont i Massachusetts. Stan zdrowia kobiet w 37 stanach został zaklasyfikowany do kategorii U, zaś aż w 12 do kategorii F!
Jak wynika z ustaleń raportu, Amerykanek nijak nie można uznać za godny wzór do naśladowania, co niestety jest zjawiskiem często zauważalnym w innych rejonach świata, w tym i w Polsce. Co wydaje się dziwne, bo przecież galopująca otyłość, pijaństwo, nadciśnienie czy choroby weneryczne nie są przecież trendy.
Mało kolorowo sytuacja wygląda również w Europie - coraz gorzej prowadzą się dziewczyny z Wysp, co bezpośrednio przekłada się na kobiety z państw Europy Środkowej - emigracja zarobkowa sprawiła, że mnóstwo młodych kobiet z Polski, Węgier, Czech czy Rumunii wyjechało na Zachód w poszukiwaniu pracy, tam przyjęło pewne wzorce zachowań, które "przywozi" do swoich ojczyzn, zarażając pozostałe w kraju rodaczki. W pewien sposób przypomina to epidemię, którą potęguje coraz powszechniejszy dostęp do internetu i możliwość bezpośredniego porównania swojego życia do życia koleżanek z Zachodu.
Po cichu wierzymy w rozsądek pań nad Wisłą i liczymy, że szkodliwe wzorce kulturowe mimo wszystko nie doprowadzą do "pandemii rozkładu". W końcu w XIV wieku przed dżumą też się obroniliśmy, jako jeden z nielicznych krajów w Europie, mimo że przecież właśnie w tym czasie nasz handel zaczynał rozwijać się wyjątkowo prężnie, a Polska stawała się prawdziwym łącznikiem Wschodu z Zachodem...
PFi, facet.wp.pl