Trwa ładowanie...
18-08-2014 12:44

Przeżyj własną śmierć

Przeżyj własną śmierćŹródło: East News
d77sl9p
d77sl9p

Znudzeni standardowymi rozrywkami poszukiwacze ekstremalnych doznań (lub sensu życia) mają okazję zdobyć nowe doświadczenia, a przynajmniej zabić trochę czasu. Już w przyszłym miesiącu w Szanghaju rusza nietypowy "park rozrywki". To określenie brzmi o tyle kuriozalnie, że zwiedzający nie będą mieli do dyspozycji kolejki górskiej, diabelskiego młyna ani innych tego typu atrakcji. Będą za to mogli na własnej skórze przeżyć własną... śmierć. "Samadhi - 4D Experience of Death" to pierwszy na świecie symulator zgonów, który ma przybliżyć ochotnikom, co czuje umierająca osoba.

Cały proces ma dość niewinny początek - zwiedzający nie są z miejsca pozbawiani nadziei, że jednak uda się im uniknąć "śmierci". Przestępując progi nietypowego przybytku, dostają do rozwiązania serię puzzli i łamigłówek. Teoretycznie jeśli uda im się wpaść na ich rozwiązanie, ich życie ma być darowane. Jest to jednak obietnica bez pokrycia - niezależnie od wyniku pierwszej części rozgrywki, zwiedzający zostają skazani na symulację własnej śmierci. Jak to wygląda?

Centralnym urządzeniem "parku rozrywki" i clou symulacji jest specjalnie skonstruowane sztuczne krematorium, w którym umieszcza się zwiedzającego. Niezwykle gorące podmuchy oraz projekcje efektów świetlnych mają zapewnić skrajne doświadczenia i dostarczyć niezwykle śmiertelnych emocji. Twórcy "Samadhi - 4D Experience of Death" uważają, że wysoki poziom realizmu jest niezbędny, by uczestnicy nietypowej symulacji zaczęli się zastanawiać nad życiem i śmiercią. Bo według założeń jej twórców pobyt w krematorium nie ma być jedynie ekstremalną rozrywką dla znudzonych życiem konsumpcjonistów - doświadczenie własnej "śmierci" powinno sprowokować do głębszej refleksji nad własnym bytem.

Drugim rodzajem symulacji umierania, jaką mają do swojej dyspozycji zwiedzający "Samadhi - 4D Experience of Death", jest przypięcie do wózka, na którym jako "zwłoki" będą mogli doświadczyć wszystkich etapów pogrzebu. Czy również pochowania żywcem? Tego w programie akurat nie ma. Być może dlatego, że taki rodzaj pochówku nie jest w Chinach zbyt popularny - ponad połowa populacji zostaje po śmierci poddana kremacji.

d77sl9p

Twórcami nietypowego projektu jest dwóch Chińczyków, którzy w pewnym momencie przewartościowali swoje życie. Co ciekawe, bezpośrednią inspiracją do stworzenia "symulatora śmierci" była wizyta w prawdziwym krematorium i... prawdziwym piecu. Jak wyznaje jeden z nich, doświadczenie przebywania w rozgrzanym (choć wygaszonym) piecu było traumatyczne, ale i inspirujące. Drugi twórca nie zdecydował się podążyć w ślady kolegi: "Zaczęło się robić naprawdę gorąco. Nie mogłem oddychać, myślałem, że zaraz umrę. Kierownik krematorium również był bardzo zdenerwowany: zazwyczaj posyła ciała do pieca, a nie skupia się na tym, by je jeszcze stamtąd wyciągnąć".

Pieniądze na realizację projektu autorzy symulatora uzyskali z dobrowolnych datków anonimowych osób - łącznie 67 tysięcy dolarów. Jak widać, projekt może zatem odnieść spory sukces, a kandydatów na "nieboszczyków" raczej nie zabraknie. Niezależnie od osiągniętych w życiu sukcesów i pozycji, wszyscy muszą umrzeć. Valar morghulis.

KP/PFi, facet.wp.pl

d77sl9p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d77sl9p