Trwa ładowanie...
26-01-2015 15:11

Adoptowała 39 dzieci, których nikt nie chciał. Poniosła za to karę.

Adoptowała 39 dzieci, których nikt nie chciał. Poniosła za to karę.Źródło: Fotolia
d178vxo
d178vxo

Szczodrość i dobroduszność nie zawsze popłacają. Przekonała się o tym pochodząca z Chin kobieta. W kraju wielkich nierówności i podziałów społecznych, dotkniętym przez plagę znieczulicy, 65-latka pomagała chorym, niepełnosprawnym i porzuconym dzieciom. Jej postawa nie tylko spotkała się z niezrozumieniem, ale wręcz z pogardą. Za swoją działalność filantropka została napiętnowana przez władze w Państwie Środka.

Chiny przez lata okryły się złą sławą w związku z tzw. polityką jednego dziecka, która miała ograniczyć przyrost naturalny. Przedstawiciele organizacji broniących praw człowieka wielokrotnie wskazywali na łamanie swobód obywatelskich w najludniejszym kraju świata w związku z egzekwowaniem kontrowersyjnych regulacji. Kobiety często zmuszane są tam do aborcji bądź sterylizacji.

Eksperci mówią wprost o prześladowaniu i ciemiężeniu rodzin wielodzietnych. Niejednokrotnie zwracano też uwagę na fatalną sytuację dzieci, które są porzucane. Zjawisko to nasilało się szczególnie, kiedy chodzi o dziewczynki. Ale z powodu funkcjonujących przepisów dzieci są nie tylko pozostawiane na pastwę losu. Bardzo często dochodzi też do aktów dzieciobójstwa.

Pod koniec 2013 r. przepisy zostały złagodzone – w ramach ich liberalizacji, małżeństwa, w których przynajmniej jedno z małżonków jest jedynakiem, mogą mieć dwoje dzieci. Sceptycy od początku przekonywali, że ograniczenie rygoru nie wpłynie na zmianę krajobrazu, w którym dobro dzieci już dawno przestało cokolwiek znaczyć. I już dziś wiadomo, że mieli rację. Ale w ten sam nurt braku poszanowania dla ludzkiej godności oraz szkalowania tych, którzy kochają dzieci, wpisują się też inne historie pokazujące, jak bardzo bezwzględny jest działający w Chinach aparat urzędniczy.

d178vxo

Opinię publiczną na świecie poruszył w ostatnim czasie przypadek Kong Zhenian – 65-letniej kobiety pochodzącej z położonej w środkowej części Chin prowincji Shanxi. Pod jej skrzydła trafiały skrzywdzone przez los sieroty oraz niepełnosprawne fizycznie i umysłowo dzieci, którymi nikt inny nie chciał się zająć. Mieszkanka wsi Jiu Jiu całe swoje życie poświęciła potrzebującym maluchom.

Wspomina, że pierwsze porzucone dziecko, które wzięła pod swoją opiekę, znalazła przy drodze. Zostało tam po prostu pozostawione samo sobie. Poczuła wtedy, że nie może przejść obok niego obojętnie i zabrała je ze sobą. Szybko się dowiedziała, że to jest jej przeznaczenie i wkrótce zaczęła wychowywać też inne niechciane maluchy. Dziś ma 65 lat i nadal się tym zajmuje, choć nie jest jej łatwo.

- Do tej pory wychowałam 39 dzieci. Wszystkie z nich miały problemy. Niektóre fizyczne, inne psychiczne – opowiada cytowana przez „Austrian Times” Kong Zhenian. - Ale w rzeczywistości wiele z nich cierpiało po prostu z powodu zaniedbania. Opieka nad nimi kosztowała mnóstwo pieniędzy, ale udało się.

Kobieta odniosła niebywały sukces. Dzięki swojej determinacji, zdołała nie tylko zapewnić dach nad głową i opiekę wielu maluchom. Część z jej wychowanków poszło na studia, niektóre ukończyły szkoły techniczne i zdobyły zawód, jeszcze inne dostały dobrą pracę. Najstarsze dziecko, którym się zajmowała, ma dziś 27 lat i żyje samodzielnie. Najmłodszy jej podopieczny ma zaś zaledwie miesiąc.

d178vxo

Wydawałoby się, że mieszkanka Państwa Środka, która nie potrafi znieść powszechnej znieczulicy i bezinteresownie pomaga innym, może liczyć na wsparcie administracji. Nic z tych rzeczy. Jej postawa nie tylko nie zyskała uznania w oczach władz. Postępowanie 65-letniej Chinki zostało niedawno skrytykowane przez urzędników. Politycy mogli nie robić nic i wówczas przynajmniej by nie przeszkadzali. Postanowili jednak nie korzystać z tej możliwości.

Urzędnicy zarzucili kobiecie, że pogwałciła obowiązujące w Chinach przepisy adopcyjne. Zezwalają one jednej rodzinie na dokonanie najwyżej trzech adopcji. Stwierdzono, że Chinka wraz ze swoim mężem naruszyła je wielokrotnie. W związku z tym, w ramach sankcji, skonfiskowano jej działkę o powierzchni 8 tysięcy metrów kwadratowych. Pozbawiono ją także wszelkiej pomocy finansowej.

Kong Zhenian nie poddała się jednak aparatowi represyjnemu i nie porzuciła swojej misji. Zamierza dalej robić to samo. Teraz będzie jej jednak znacznie trudniej. Aby podołać obowiązkom, musi podejmować się różnych dorywczych prac. Na szczęście może liczyć na pomoc innych ludzi dobrej woli, którzy ofiarowują jej datki pieniężne, odzież i żywność. Pomagają jej też dawni podopieczni, którzy zdołali się usamodzielnić.

Kobieta nie ukrywa swojej wdzięczności wobec tych, którym nie jest obojętny los jej dzieci. Jednocześnie obawia się, co stanie się z wieloma jej podopiecznymi, gdy jej zabraknie.

RC/dm,facet.wp.pl

d178vxo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d178vxo