Kobieto - czy twój facet też chodzi do agencji?
Dlaczego odwiedzamy domy publiczne?
Wiemy dlaczego to robi!
Rośnie popularność agencji towarzyskich. Faceci goszczą w tych przybytkach z różnych powodów. Jedni realizują tam fantazje seksualne, o których nie chce słyszeć stała partnerka. Inni rozładowują stres albo szukają dowartościowania. Niektórzy mężczyźni spotykają się z prostytutką, bo po prostu potrzebują kontaktu z drugim człowiekiem.
Mężczyźni korzystający z usług agencji towarzyskich rzadko się do tego przyznają. Wyjątkiem jest znany rysownik Marek Raczkowski, autor publikacji pod wszystko mówiącym tytułem "Książka, którą napisałem, żeby mieć na dziwki i narkotyki".
Artysta nie ukrywa, że jest zwolennikiem "płatnej miłości". "Ja prostytutki kocham i szanuję. Mam bardzo zażyłe stosunki z prostytutkami. Sam też posiadam przecież lekkie obyczaje. (...) Zawsze najpierw pytam, czy pracuje z własnego wyboru. Muszę być pewien, że dziewczyna może, kiedy chce, wyjechać z Polski, nikt jej do tej pracy nie zmusza i jest z niej zadowolona" - tłumaczy w swojej książce.
Marek Raczkowski zdradza, że nawet jego rodzinne mieszkanie zostało przekształcone na dom publiczny. Rysownik z ciekawości odwiedził aktualne lokatorki. "Nie zaproponowały zniżki. I zaniepokoiły mnie tam bardzo niskie stawki. 100 zł za godzinę, 80 zł za pół. To chyba rekord cenowy jeżeli chodzi o warszawskie burdele" - twierdzi. Jednak nie skorzystał ze znakomitej oferty. "Ale dałem im 50 zł za to, że zakłóciłem ich spokój i oderwałem od zajęć..." - podkreśla.