Kryminaliści pławią się w luksusie
Więzienia w Ameryce Łacińskiej są uważane za jedne z najgorszych zakładów karnych na świecie. Zła sława nie wzięła się znikąd: fatalne warunki sanitarne, przepełnione cele, szykany ze strony strażników przy jednoczesnej zerowej ochronie przed agresywnymi współwięźniami, bunty, rozróby i nędzne wyżywienie - w tych więzieniach to codzienność, a żeby dożyć końca wyroku trzeba się czasami mocno postarać. Istnieje jednak więzienie, które jest kompletnym przeciwieństwem - choć z zewnątrz wygląda jak normalny wenezuelski zakład karny, więźniowie pławią się w nim w luksusie.
14.04.2014 | aktual.: 17.04.2014 14:34
Baseny, bary, koncerty
Więzienie San Antonio na karaibskiej wyspie Margarita to istny raj dla kryminalistów po wyroku. Choć na pierwszy rzut oka prezentuje się raczej posępnie, a wchodzący na jego teren muszą zostać poddani rewizji przez strażników, to, co znajduje się w wewnętrznej "ofercie" obiektu, przypomina raczej dobrze zorganizowany kurort, a nie zakład karny. Przede wszystkim skazani mogą swobodnie poruszać się po gigantycznym "spacerniaku" - zaznaczmy, że nazwa ta nijak nie pasuje do kompleksu basenów, rozwieszonych na drzewach hamaków, scen muzycznych z instrumentami, ulicznych barów i restauracji. "Cele" znajdują się w kolorowych domkach, w wielu z nich nie brakuje płaskich telewizorów i sprzętu muzycznego. Do dyspozycji skazanych znajdują się również boiska do gry w koszykówkę i baseball, ring bokserski i stół bilardowy. Cyklicznie organizowane są walki kogutów, które hodują sami więźniowie, a na daszkach budek siedzą bajecznie kolorowe papugi.
Do fryzjera i na basen za kratki
"Kiedy się tu zjawiłem, byłem naprawdę zaskoczony. To miejsce nie przypomina więzienia. Patrzę, a tu: restauracja, grillownia pełna pieczonych kurczaków, miejsca, gdzie można sobie wypić... naprawdę można się zdziwić" - mówi jeden z osadzonych. Trzy razy w tygodniu w "więzieniu" odbywa się wielki piknik na świeżym powietrzu - to dni, kiedy osadzonych mogą odwiedzać rodziny. Przychodzą żony, kochanki i dzieci, rodzeństwo, babcie, matki i ciotki. Część z nich w więzieniu zostaje na noc. Za kratkami znajdują więcej atrakcji niż w mieście, a nawet... korzystają z fryzjera. Więzień, który prowadzi na terenie obiektu zakład (z zawodu fryzjer i kryminalista) twierdzi, że jego klienci to przede wszystkim kobiety odwiedzające bliskich. "Ludzie chcą do nas przychodzić, mamy basen, miejsca, gdzie można odpocząć i się zrelaksować. Nie ma co się chwalić, że idzie się w odwiedziny do więzienia, ale bliscy, którzy nas odwiedzają, są szczęśliwi i spokojni, widząc, że mamy się dobrze" - przyznaje wprost inny osadzony.
Koniec wyroku to tragedia
Więzienne życie do tego stopnia przypomina sielankę, że nawet po odbyciu wyroku część więźniów niechętnie opuszcza zakład. Mają ku temu powody - na wolności jest dużo niebezpieczniej: "Wiem, jak wyglądają normalnie więzienia w Wenezueli. Tutaj to jest po prostu raj. Zupełnie surrealistyczny raj. Wiele osób mówi, że nie chce stąd wychodzić. Nawet, gdy już kończy im się wyrok, po prostu nie chcą wyjść na wolność. W więzieniu są bezpieczniejsi niż w jakiejkolwiek innej części miasta, choć jest tu broń, narkotyki, wszystko. Ale nikt nie robi z tym problemów innym" - tłumaczy jedna z kobiet odwiedzających więźniów.
* Kto tym trzęsie? * Służba więzienna i strażnicy nie mają w San Antonio za wiele do gadania. Za bezpieczeństwo i dyscyplinę odpowiada wieloletni gangster i przemytnik narkotyków zwany w zakładzie "Królikiem" - jego "godło" w postaci króliczka Playboya można znaleźć na większości zabudowań, a nawet na koszulkach osadzonych. Mafioso cieszy się autorytetem i ma uprzywilejowanych "żołnierzy", którzy odpowiadają za podtrzymanie sielanki i... prowadzenie interesów za kratkami. Według wenezuelskich organizacji pozarządowych organizacja porwań, przemytu i morderstw w "terenie" za pomocą telefonów komórkowych to norma. Istnieją dowody, że "Królik" ma ścisłe kontakty na samym szczycie Ministerstwa Więziennictwa. Władze nie tylko patrzą przez palce na więzienny "raj" w San Antonio i szemrane interesy, ale uważają więzienie za wzorcowe miejsce i idealny sposób resocjalizacji kryminalistów.
O więziennym reżimie przypomina w San Antonio jedynie mały szczegół - codziennie o 5 rano i popołudniu więźniowie muszą stawić się na zbiórkę. To dopiero surowa dyscyplina...