Marilyn Monroe donosiła KGB?
* Mimo 50 lat, które minęły od zgonu Marilyn Monroe jej życie i śmierć nie przestają być pożywką dla licznych spekulacji na temat prawdziwej twarzy amerykańskiego symbolu seksu wszech czasów. Jednak pogłoski o zabójstwie aktorki przez CIA czy sekstaśmy z prezydentem Johnem F. Kennedym to już zdarta płyta. W ostatnim czasie pojawiły się nowe sensacyjne doniesienia na temat sekretnych szczegółów biografii boskiej Marilyn - czy amerykańska ikona nie była przypadkiem czerwoną gwiazdą KGB?*
09.05.2012 | aktual.: 06.09.2012 14:31
Wersja o domniemanej współpracy Marilyn Monroe z sowieckimi służbami pojawiła się ostatnio w filmie dokumentalnym "Marilyn Monroe w kraju Dostojewskiego", którego reżyserem jest była funkcjonariusz KGB Ludmiła Tiemnowa. Z racji na wiedzę, którą dysponują jedynie pracownicy Łubianki, niedostępną zwykłemu zjadaczowi chleba czy nawet znawcy kinematografii warto przyjrzeć się bliżej teorii wysnutej przez autorkę filmu.
Z informacji ujawnionych przez, pragnącego zachować anonimowość, byłego agenta KGB działającego w Stanach Zjednoczonych dowiadujemy się, że Marilyn Monroe, która przez całe życie marzyła, by zagrać jedną z bohaterek "Braci Karamazow" Fiodora Dostojewskiego, miała dość niejasne i jednocześnie intymne powiązania z sowieckimi służbami. W środowisku agentów działających w USA amerykańska aktorka miała nawet pseudonim - "Masza".
Były KGB-ista twierdzi, że spotkał Marilyn Monroe na bankiecie z okazji wizyty Nikity Chruszczowa w Stanach Zjednoczonych. Znajomość szybko przerodziła się w coś znacznie bliższego - na wdzięki pięknej aktorki nie mógł pozostać obojętny nawet profesjonalny szpieg. Piękna aktorka ponoć odwzajemniała jego uczucia. Czy wykorzystał on wzajemny afekt?
"Moja relacja z Marilyn to coś niezapomnianego. Było w niej pewne napięcie. Oboje wiedzieliśmy, że fakt, że siedzimy we dwoje, nie oznacza, że nikt nas nie widzi i nie słyszy" - wspomina agent, który miał wtedy 27 lat. Ujawniając rewelacje sprzed prawie pięćdziesięciu lat, prosi o anonimowość: "KGB nie toleruje zdradzania swoich tajemnic" - tłumaczy.
Monroe miała przekazywać sowieckiemu wywiadowi informacje na temat prezydenta USA oraz nastrojów w Białym Domu. Jeżeli weźmiemy pod uwagę jej romans z Kennedym, taki zakres obowiązków nie powinien dziwić. Ponoć, dzięki jej informacjom, ZSRR pomyślnie udało się przejść przez kryzysowe lata Zimnej Wojny.
Ile w tym wszystkim prawdy? Zapewne musi minąć jeszcze niejedno dziesięciolecie, by odpowiednie dokumenty i dowody (których, o ile współpraca aktorki faktycznie miała miejsce, nie brakuje) ujrzały światło dzienne. W każdym razie do niezliczonej ilości sekretów ukrytych pod przymkniętymi zmysłowo powiekami boskiej Marilyn doszedł kolejny - czy Monroe to "Masza"? I czy CIA o tym wiedziała?
KP/PFi