CiekawostkiMarskość wątroby. Jak pić, żeby nie zachorować?

Marskość wątroby. Jak pić, żeby nie zachorować?

Nie ma co owijać w bawełnę. Alkohol to trucizna i chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że konsumpcja znacznej ilości tej substancji bardzo destrukcyjnie wpływa na funkcjonowanie naszego organizmu.

Marskość wątroby. Jak pić, żeby nie zachorować?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

24.10.2011 | aktual.: 25.10.2011 15:52

Spożywanie dużej ilości różnej maści trunków, uderza w szereg narządów naszego organizmu, między innymi w mózg, serce, żołądek, a przede wszystkim w wątrobę.

Obraz

To właśnie ten organ jest odpowiedzialny między innymi za "utylizację" produktów konsumpcji, a jego nadmierna eksploatacja może prowadzić do marskości wątroby. Co zatem należy robić, żeby pić, ale jednocześnie nie obciążać nadmiernie tego jakże ważnego, wielofunkcyjnego gruczołu? Na to pytanie postanowili odpowiedzieć brytyjscy lekarze, którzy określili, jak należy spożywać alkohol, żeby nie zniszczyć wątroby.

Najważniejsze, to dać jej czas na regenerację. Zdolność do autonaprawy, to chyba jedna z najważniejszych cech tego organu. Wątroba potrafi odtworzyć swoje uszkodzone komórki, co chroni ją przed obumarciem. Tylko trzeba pamiętać o jednym: każda regeneracja wymaga czasu. Jak donosi BBC, Królewskie Kolegium Lekarzy, jedna z najstarszych tego instytucji w Europie, zrzeszająca najlepszych brytyjskich medyków, opublikowało ostatnio ekspertyzę, w której jasno stwierdzono, że: "Po alkoholowej imprezie powinniśmy powstrzymać się od picia przez następne trzy dni" - tyle właśnie czasu potrzeba, żeby nasza wątroba odpoczęła po "ciężkiej pracy".

BBC informuje ponadto, że: "W opinii Kolegium, brytyjskie Ministerstwo Zdrowia powinno wpisać tę zasadę na listę zaleceń dotyczących picia alkoholu. Dziś mówią one tylko o dopuszczalnej dziennej dawce alkoholu, która w Zjednoczonym Królestwie wynosi 40 ml czystego alkoholu dla mężczyzn i 30 ml dla kobiet". Czyli przekładając z ichniego na nasz: "Żeby zdrowym być, nie możesz pić więcej niż kieliszek wódki dziennie, a kiedy już pozwolisz sobie na większą libację, powinieneś przez trzy dni wystrzegać się wszystkiego, co chociażby pachnie alkoholem."

Jak głęboko zalecenia szacownego królewskiego gremium biorą sobie do serca mieszkańcy Wielkiej Brytanii, widać latem niemal w każdym większym polskim mieście, oferującym tanie połączenia lotnicze z Wyspami. Bandy pijanych Anglików uprawiających Cracking (weekendowe wypady na libację do grodu Kraka) czy Danzing (zakrapiane balety w Gdańsku), to jedna z niewątpliwych polskich atrakcji turystycznych.

Choć brzmi to niewinnie i beztrosko, fakty niestety nie są zbyt wesołe. Tego typu wypady skutecznie rujnują zdrowie naszych przyjaciół Wyspiarzy. A to oznacza nie tylko cierpienie, ale także ogromne wydatki. Roczne wydatki, związane z leczeniem chorób wynikających z nadużywania alkoholu, wynoszą w Wielkiej Brytanii ok. 3 miliardów funtów, czyli w przeliczeniu ok. 15 miliardów złotych.

Panowie, powiemy szczerze, że nas te liczby przerażają, ponieważ obrazują, jak wielka jest skala zjawiska. I chociaż w Polsce, z pewnością, rodzimy się z silniejszymi wątrobami, mówienie, że ten problem nas nie dotyka, byłoby sporym nadużyciem. Alkoholizm jest jednym z naszych największych problemów społecznych, a jego skutki bywają dla nas opłakane. Może więc warto, chociaż trochę zastosować się do rad lekarzy z kraju Albionu?

PFi/ BL

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)