Módl się, żebyś nie dostał takiej żony! Tłusta, bezmyślna i pazerna...
Waży 209 kilo. Do niedawna wydawała 1000 zł tygodniowo na fast foody. Gdy była w ciąży z szóstym dzieckiem, wypijała prawie 4 litry piwa dziennie. Teraz chce, by służba zdrowia sfinansowała jej operację zaszycia żołądka, bo jest za gruba, żeby pracować. Czy powinna dostać to, czego żąda?
Poznajcie Sarę Agnitas - Brytyjkę, która ze swojego plugawego stylu życia uczyniła całkiem niezły interes. Zarobiła już sporo, a mimo to ciągle chce więcej. Na łamach ostatniego wydania "Daily Mail" 43-latka żali się, że waży 209 kilogramów, przez co nie może znaleźć pracy, bo nie mieści się na żadnym krześle biurowym, a stać może jedynie przez dwie minuty.
28.03.2012 | aktual.: 29.03.2012 14:45
Kobieta nie może też wyjechać na wakacje, bo musiałaby wykupić dla siebie dwa miejsca w samolocie - a to przecież strata pieniędzy. Ponadto, Sara otwarcie przyznaje się do tego, że piła w czasie ciąży i wydawała 200 funtów tygodniowo na fast foody. "Dzieci żywiły się tak jak ja. Cóż, jestem leniwa, prościej zamówić hamburgery, niż samemu coś ugotować" - przyznaje w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika.
(fot. Daily Mail)/ na zdj. Sara Agnitas
Matka szóstki dzieci dostaje od państwa zapomogę w wysokości 17 000 funtów, lecz twierdzi, że to za mało. Teraz chce, by podatnicy zapłacili 14 000 funtów za operację zmniejszenia żołądka, bo przestrzeganie diety wymaga zbyt wiele wysiłku, a ćwiczenia... bolą. "Kiedyś wykupiłam karnet na siłownię, ale było bardzo ciężko. Ćwiczyłam przez pięć minut, a potem wracałam do domu i jadłam. Dużo."
Historia spirali otyłości
Pani Agnitas utrzymuje, że wszystkie jej problemy zaczęły się, gdy pierwszy raz zaszła w ciążę. Miała wtedy siedemnaście lat i ponad dziewięćdziesiąt kilogramów wagi. Wtedy też pojawił się jej wielki apetyt. "Dziennie jadłam słoik pikli. A do tego: trzy ciasta, trzy paczki chipsów, na obiad dwa kotlety wieprzowe z przybraniem oraz na dokładkę dwa Big Maki. Jadłam za dwóch!" - wspomina Sara. Po narodzinach trzeciego dziecka Sara ważyła już 180 kilogramów i jadła na okrągło. To właśnie w tym okresie miała wypadek. Stopnie schodów w kamienicy, w której wówczas mieszkała, nie wytrzymały jej ciężaru. "Zbeształam dozorcę, żeby się tym zajął."
W 1993 roku Sara rozstała się ze swoim chłopakiem, ojcem trójki jej dzieci - co naturalnie wywołało smutek, który trzeba było "zajeść". Już w trzy lata później, niespełna 200-kilogramowa matka trójki dzieci, znalazła nową miłość, z którą jest do dzisiaj - ceglarza imieniem Halbin. Gdy para postanowiła się pobrać, okazało się, że panny młodej nie stać na sukienkę ślubną - rozmiary dla kobiet tak puszystych są ponoć bardzo drogie. W tym samym czasie Brytyjka zamawiała fast foody za 200 funtów tygodniowo!
W roku 1998, ważąca wówczas 241 kilogramów, Sara urodziła swoje czwarte dziecko. To w tamtej ciąży miała chroniczną ochotę na batoniki, dlatego zjadała ich "dwudziestoczteropak" dziennie.
W 1999 roku, po narodzinach piątego dziecka, Sara schudła kilkanaście kilogramów. Ta ciąża "wymagała" picia Heinekena. Przyszła matka wypijała "12 małych puszek piwa dziennie", "bo kto mógłby się im oprzeć?".
"I my mamy jej dać pieniądze?"
Tekst opublikowany w "Daily Mail" wzbudził olbrzymie kontrowersje. Brytyjczycy zaczęli dosłownie tryskać jadem. Wszyscy są oburzeni tupetem kobiety, która na własne życzenie zrujnowała nie tylko swoje życie, ale też życie swoich dzieci - Sara sama przyznała, że wychowywała pociechy na własne podobieństwo. "Jadła, nic nie robiła, nie była wstanie wziąć się za siebie, a teraz my mamy się składać na jej operację? Skandal!" - piszą czytelnicy.
I trudno się z tym nie zgodzić, a nawet więcej - zastanawia fakt, dlaczego wcześniej sprawą nie zainteresowały się stosowne służby opiekuńcze. Ktoś powinien jej wyjaśnić jakie są konsekwencje picia w ciąży!
Cóż, pozostaje nam czekać na dalszy ciąg tej historii. Miejmy nadzieję, że brytyjska służba zdrowia zajmie jakieś stanowisko w tej sprawie.