Trwa ładowanie...
Kamila Pączek
18-07-2016 14:48

Najdziwniejsze porwanie samolotu w historii USA pozostanie niewyjaśnione

Dan Cooper – tak przedstawił się bohater najbardziej kuriozalnego porwania samolotu w historii Stanów Zjednoczonych, a może nawet całego świata. To jeden z nielicznych porywaczy, który oprócz pieniędzy zażądał spadochronu. Wszystko po to, by w nietypowy sposób zniknąć z oczu policji. Wyskoczył z lecącego samolotu i słuch po nim zaginął.

Najdziwniejsze porwanie samolotu w historii USA pozostanie niewyjaśnioneŹródło: WP.PL
d6qujce
d6qujce

Uprowadzenie miało miejsce 24 listopada 1971 roku. Na ten dzień przypadało akurat Święto Dziękczynienia. Nikt nie spodziewał się, że elegancko ubrany mężczyzna w ciemnych okularach wsiadający w Portland na pokład boeinga 727 lecącego do Seattle okaże się porywaczem-spadochroniarzem. Dan Cooper (na takie nazwisko kupiono bilet) zachowywał się cicho i spokojnie, choć jeszcze przed startem zamówił bourbona z wodą sodową. Gdy lot trwał już jakiś czas, wręczył stewardessie karteczkę z krótką informacją. Jej treść była następująca: „Proszę pani, mam bombę i chcę, by usiadła pani obok mnie”.
Załoga skontaktowała się z FBI, które zaleciło postępowanie według instrukcji porywacza. Te były natomiast typowe (choć tylko połowicznie): Cooper zażądał kwoty 200 tysięcy dolarów w banknotach dwudziestodolarowych i… czterech spadochronów. Jego żądania zostały spełnione po tym, jak samolot wylądował w Seattle. Cooper wypuścił pasażerów w zamian za pieniądze oraz spadochrony. Następnie zmusił pilotów, by wystartowali i skierowali się w stronę stolicy Meksyku. Poinstruował ich, że mają lecieć jak najwolniej na wysokości około 3000 metrów.
Choć warunki pogodowe były ciężkie – szalała wichura, a temperatura wynosiła zapewne kilka stopni, gdy samolot przelatywał nad południowo-wschodnią częścią stanu Waszyngton, Cooper zdecydował się na „skok stulecia”. Na garnitur założył dwa spadochrony (czyżby bał się zawodności sprzętu?) i opuścił samolot przez tylne drzwi. W związku z pogodą oraz nieodpowiednim do niej ubiorem porywacza, FBI spodziewało się, że na agentów czeka dość łatwe zadanie – odnalezienie zwłok. Nikt nie przewidywał, że śledztwo potrwa blisko pół wieku i spełznie na niczym.
Podczas 45 lat dochodzenia FBI sprawdzało każdy ślad mogący wskazać na tożsamość oraz losy porywacza. Po pięciu latach od otwarcia śledztwa liczba podejrzanych o porwanie wynosiła około 800 osób. Aresztowano m. in. Richarda Floyda McCoya, który dokonał analogicznego porwania samolotu kilka miesięcy po Cooperze. Różnice w wyglądzie obu panów były jednak na tyle duże, że skreślono go z listy.
Teren, gdzie mógł wylądować, przeczesano. Jezioro znajdujące się w okolicy sprawdzono nawet za pomocą łodzi podwodnej. Przeprowadzano również eksperymenty z użyciem boeinga 727 na trasie lotu Coopera. W 1980 roku przypadkiem znaleziono nadgniłą paczkę z 6 tysiącami dolarów w banknotach dwudziestodolarowych. Na podstawie numerów seryjnych ustalono z całkowitą pewnością, że to część kwoty, którą Cooper otrzymał w ramach okupu.
Wkrótce w Stanach Zjednoczonych zaczęli pojawiać się fałszywi Cooperowie. Szum wokół porwania sprawił, że żądni sławy (oraz pieniędzy) zwęszyli swoją szansę. Jednym z nich był sprzedawca antyków z Florydy, który wyszeptał na łożu śmierci: „Jestem Dan Cooper”. W innym przypadku dwójka kryminalistów sfałszowała banknoty (szczegóły numerów seryjnych okupu Coopera były szeroko znane), by wyłudzić pieniądze od dziennikarza za wywiad z rzekomym Cooperem. Porywacz-spadochroniarz „zainspirował” również kilkunastu naśladowców, którym marzyła się powtórka jego wyczynu, ale również wielu ludzi kultury. Do jego postaci nawiązywano m. in. w „Miasteczku Twin Peaks” Davida Lyncha oraz kilku innych serialach.
FBI cierpliwe zbierała wszelkie informacje dotyczące porwania oraz fałszywych Cooperów. Wiele osób podejrzewało, że porywacz zginął podczas lądowania, ale brak ciała nie pozwolił na potwierdzenie tej hipotezy. FBI zdecydowało o zamknięciu śledztwa. Jedno z najgłośniejszych porwań samolotów w USA pozostaje jedynym, którego nie udało się rozwiązać. Mimo takiej decyzji biuro rekomenduje: „Choć FBI nie będzie dłużej aktywnie prowadzić śledztwa, jeśli ktokolwiek natrafi na fizyczne dowody związane ze sprawą – chodzi w szczególności o spadochrony oraz pieniądze porywacza – powinien zgłosić się do lokalnego FBI”.

d6qujce
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d6qujce