Najsmutniejszy naród w Europie

Który z narodów europejskich jest najsmutniejszy? Nie, wcale nie Polacy. Palmę pierwszeństwa w narodowej depresji dzierżą Węgrzy. Zaraz po nich w rankingu ponuraków plasują się Rosjanie i Bułgarzy.

Z sondażu przeprowadzonego przez instytut badań Tarki wynika, że wskaźnik szczęścia naszych węgierskich bratanków wynosi zaledwie 6,4 w dziesięciostopniowej skali.

Średnia europejska kształtuje się na poziomie 7,21 punktów. W dodatku węgierski smutek z roku na rok się pogłębia – najnowsze wyniki są jeszcze gorsze, niż w czasie poprzedniego sondażu przeprowadzonego w 2005 roku. Obecnie doszło do tego, że co piąty Węgier cierpi na poważną depresję.

W ocenie psychologów wszystkiemu winien jest brak celów, do których można by dążyć, wysoki wskaźnik rozwodów, bezrobocia i niezadowolenie z węgierskiej polityki.

I choć sami Węgrzy próbują bagatelizować wynik badań twierdząc, że wcale nie są smutasami, a jedynie realistami, albo tłumacząc, że potrafią dobrze kryć swoją prawdziwą radosną naturę pod maską wiecznych malkontentów, to jednak nie do końca można im wierzyć W końcu to właśnie na Węgrzech powstał słynny utwór „Gloomy Sunday” (Ponura niedziela), który skomponował pianista Rezso Seressa.

Utwór ten szybko zyskał miano „hymnu ponuraków”, a nawet „hymnu samobójców”, gdyż słowami piosenki bardzo często posługiwały się w pożegnalnych listach osoby odbierające sobie życie. Zresztą sam kompozytor również rozstał się z ziemskim „padołem łez” skacząc przez okno.

Musimy przyznać szczerze, że jest nam smutno z powodu smutku Węgrów. W końcu od dawna mówi się, że „Polak – Węgier – dwa bratanki”. Jeśli więc nastrój psuje się naszym przyjaciołom – to i nam nie jest do śmiechu.

I kompletnie nie rozumiemy dlaczego najszczęśliwsi według wyników badań są akurat Szwedzi i Duńczycy, którzy w skali szczęścia uzyskali odpowiednio 8,33 i 8,11 punktów. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę że w obu krajach niezbyt wysoka jest zarówno średnia temperatura, jak i urodziwość miejscowych kobiet.

(eMPi, Kabron)