Nie namawiaj jej do aborcji!
21.09.2010 | aktual.: 07.04.2017 13:10
None
Stało się. Zaliczyliście wpadkę i w przeciągu 9 miesięcy będziecie szczęśliwymi rodzicami. No właśnie, szczęśliwymi?
Jakoś nie możecie wyobrazić sobie siebie w roli rodziców i budzi to w Was przerażenie. Poza tym przecież to nie TAK miało być. Dziecko? Może kiedyś... Ale teraz?
Po głowie zaczynają Ci chodzić różne myśli, w tym również te o aborcji. Sprawdź, dlaczego namawianie partnerki na usunięcie ciąży to fatalny pomysł.
To przestępstwo
Nakłanianie do aborcji jest przestępstwem i według art. 152 par. 2 Kodeksu karnego, za jego popełnienie można trafić za kratki nawet na 3 lata.
To, co wydaje się Tobie ledwie perswazją i przedstawianiem swojej partnerce innego punktu widzenia, jest karalne i jeśli będziesz na nią naciskał, przyszła matka ma pełne prawo zgłosić to na policję.
Względy religijne
Jeśli jesteś ateistą, grzech nie ma tu nic do rzeczy. Jeśli jednak msza to dla Ciebie niezbędny i stały punkt niedzielnego dnia musisz wziąć pod uwagę, że Kościół całkowicie potępia aborcję.
Podobne stanowisko do hierarchów kościoła katolickiego zajmują duchowi przywódcy islamscy, za przykład niech posłuży fatwa ogłoszona przez ajatullaha Khamenei z Iranu:
"Aborcja jest przez Islam ściśle zakazana. Człowiek może wybrać taką metodę antykoncepcji jaka tylko mu pasuje aby uniknąć ciąży, jednak kiedy już do niej dojdzie, usunięcie płodu jest poważnym grzechem. Jeżeli jednak doktor uważa, iż przez rozwój płodu zagrożone jest życie matki, wtedy tylko pod tym warunkiem dozwolona jest aborcja." (podano za stroną al-islam.org)
Co z męskim ego?
Jeśli Twoja partnerka podchodzi bardzo sceptycznie do pomysłu usunięcia ciąży, a Ty wciąż ją do tego namawiasz, możesz wyjść w jej oczach po prostu na niemęskiego, nieodpowiedzialnego tchórza, który nie potrafi ponieść konsekwencji wynikających z seksu (bo przecież uprawiając seks musisz mieć świadomość, że żadna metoda antykoncepcji nie jest stuprocentowo skuteczna).
Tracisz w jej oczach szacunek.
Ryzyko rozpadu związku
Jeśli sytuacja jest podobna do opisanej w punkcie poprzednim, czyli ona nie chce aborcji, a Ty ją do tego namawiasz, ryzykujesz, że ona zacznie zadawać sobie pytania, z kim tak naprawdę jest i może dojść do wniosków, że nie chce z Tobą być.
Jeśli natomiast zastanawia się nad aborcją, a Twoje stanowisko będzie kropką nad "i", w przyszłości to Ciebie może obarczać odpowiedzialnością, za to, co się stało. Będziesz tym złym.
Jej zdrowie
Nie oszukujmy się, aborcja to nie wizyta u dentysty i może odbić się na zdrowiu kobiety. Jeśli namawiasz ją na aborcję, zwróć uwagę, że ryzykujesz nie swoim zdrowiem, a jej, i to ona będzie musiała znosić ewentualne powikłania. A te mogą być różne - od zaburzeń jelitowych, poprzez zaburzenia układu krążenia, a nawet śmierć.
Jak wynika ze statystyk, tylko w ciągu jednej doby na całym świecie umiera 500 kobiet w wyniku powikłań związanych z aborcją (fakt, że większość z nich to przypadki z krajów trzeciego świata, gdzie aborcja przeprowadzana jest w sposób urągający podstawowym standardom).
Bezpłodność
Istnieje prawdopodobieństwo, że po aborcji Twoja partnerka nie będzie mogła mieć już dzieci. Musicie zatem wybrać między "teraz", a być może "nigdy".
Jeśli namówisz ją na aborcję, możesz nigdy nie zostać ojcem (przynajmniej z tą partnerką). Frustrację wynikającą z bezpłodności ciężko zrozumieć osobom, które jej nie doświadczyły.
Problemy z seksem
Nawet jeśli udałoby się uniknąć powikłań i pogorszenia stanu jej zdrowia, Wasz seks może nie być już taki, jak przedtem.
Kobiety po przerwaniu ciąży często tracą zainteresowanie seksem, który kojarzy im się z przeprowadzoną aborcją. Wszelkie naciski z Twojej strony jedynie pogorszą sytuację. Spadek libido może być trwały.
Jej psychika
Dla wielu kobiet aborcja to traumatyczne przeżycie, choć są też takie, które dość szybko przechodzą nad tym do porządku dziennego. Według badań na syndrom poaborcyjny cierpi 15-30 procent kobiet, które poddały się zabiegowi.
Zdarza się jednak, że nawet w sytuacji, gdy kobieta dobrowolnie poddaje się aborcji, wyrzuty sumienia i obsesyjne zastanawianie się, jak potoczyłoby się życie, gdyby do aborcji nie doszło, pojawiają się po urodzeniu planowanego dziecka, nawet po wielu latach (syndrom postaborcyjny). Nie funduj swojej kobiecie piekła!
Dziecko - ono już tam jest!
Nawet jeśli ciężko Ci pojąć, że zlepek komórek to Twój syn lub córka, fakt jest taki, że JUŻ jest Was troje. Musisz tylko dać mu czas, żeby "wyszło na powierzchnię". Pytanie "Czy chcę być ojcem?" jest o tyle nielogiczne, że już nim jesteś. Przez namawianie partnerki do aborcji możesz stać się co najwyżej "złym" ojcem. A chyba tego nie chcesz?