Trwa ładowanie...
19-08-2009 14:27

Oszukał wyborców - może liczyć na 18% poparcia!

Oszukał wyborców - może liczyć na 18% poparcia!Źródło: Jupiterimages
d3v2x6j
d3v2x6j

Chyba nie zaprzeczycie, że kiedy myślicie o kampanii wyborczej przed Waszymi oczami pojawiają się obrazy, których macie serdecznie dosyć.

Wzajemne obrzucanie błotem, szukanie haków, publiczne pranie cudzych brudów, polowanie na czarownice i składanie obietnic, które z racji tego, że nie mogą mieć pokrycia najzwyczajniej w świecie pokazują nam, że politycy mają nas za idiotów, działają już chyba na wszystkich jak płachta na byka.

Chyba wszyscy zastanawiamy się jak powinna wyglądać kampania wyborcza, żeby móc ją w miarę bezboleśnie przetrwać.

Jak donosi „Rzeczpospolita”, doskonały sposób na „złagodzenie skutków kampanii wyborczej” wymyślili nasi zachodni sąsiedzi, a konkretnie jeden z kandydatów na kanclerza - Horst Schlämmer.

Ten nietuzinkowy Niemiec i jego partia, cieszą się już blisko 20% poparciem społecznym w niemal wszystkich sondażach przeprowadzanych na 5 tygodni przed wyborami.

d3v2x6j

Co zatem jest w nim takiego co sprawia, że Niemcy obdarzają go tak dużym zaufaniem?

Otóż kandydat sepleni (ok. ze swojego podwórka wiemy, że seplenienie kandydata na szefa rządu może być dodatkowym atutem), jego uzębienie przypomina uzębienie konia, któremu na dodatek dano do zjedzenia metalową kostkę cukru, odziany jest w szary prochowiec, którego nie powstydziłby się chyba tylko kloszard (podobnie rzecz się ma z jego fryzurą) i co najważniejsze, uważa, że w sumie niczym nie różni się od innych kandydatów na kanclerza.

Wygląda na to, że Niemcy mają już dosyć, nudnych, salonowych polityków i pragną zmian.

Czy Horst Schlämmer jest w stanie zapewnić im te zmiany? Ze smutkiem stwierdzamy, że nie. I wcale nie dlatego, że nie wierzymy w słuszny program jego partii (obiecał, że po wyborach każdy obywatel będzie otrzymywał 2,5 tys. euro miesięcznej pensji) i bardzo porywające hasło wyborcze „Yes, weekend”. Nie chodzi nam także o to, że za dużo mamy podobnych przypadków w naszej polityce (choćby nieodżałowany, niedoszły prezydent Białegostoku, czy nawet słynący z błyskotliwych ripost duchowy przywódca Partii Zboczonych Kobiet).

d3v2x6j

Kandydat Schlämmer, najzwyczajniej w świecie nie istnieje, a jest jedynie tworem wyobraźni satyryka Hape Kerkelinga. Jednak rozmach kampanii wyborczej, którą rozpoczął, zawrócił w głowie większości niemieckich obywateli, którzy w wyborach do Bundestagu będą nerwowo poszukiwać jego nazwiska na liście kandydatów.

Plakaty z jego podobizną można zobaczyć na niemal każdej niemieckiej ulicy, a w Bildzie (gazecie czytanej przez co ósmego niemieckiego obywatela) widnieją reklamy mające zachęcić naszych zachodnich sąsiadów do głosowania.

Choć intryga jest szyta bardzo grubymi nićmi, mało który Niemiec wie, że to wszystko to jedna wielka mistyfikacja. Niektórzy wciąż patrzą na niego jak na zbawienie.

d3v2x6j

_ „Udało mu się zdemaskować patologię niemieckich mediów i obnażyć postępującą infantylizację społeczeństwa_ – twierdzi w wywiadzie dla „Rz” Werner Patzelt, politolog z Drezna.

Bo w całym tym śmiechu wartym zamieszaniu jest jedna smutna prawda. W dzisiejszych czasach, różnej maści spin doktorzy, spece od wizerunku i przychylne media są w stanie wykreować niemal wszystko i co najważniejsze przekonać do tego znaczny odsetek społeczeństwa.

Więc być może już niedługo dożyjemy smutnych czasów, kiedy to ktoś wmówi nam, że najlepszym kandydatem na trenera polskiej reprezentacji siatkarzy jest kangur (bo skacze), prezesa NBP pani Stasia ze spożywczaka na dole (bo od 60 lat liczy pieniądze), a ministra gospodarki i nowych technologii robot. A może już dożyliśmy…

d3v2x6j
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3v2x6j