Pytania do fuhrera
Pomysł wywiadu z Hitlerem narodził się w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdzie wciąż pamiętano buńczuczne słowa fuhrera w rozmowie z Ethertonem. MSZ chciało przekonać się, na ile szczere są jego obecne zapewnienia o wyrzeczeniu się agresji i roszczeń wobec Polski.
"Ten plan powstał w Warszawie, na Wierzbowej, każde pytanie miałem uzgodnić z polską ambasadą w Berlinie. W MSZ wiedziano, że jestem jedynym polskim dziennikarzem, któremu Hitler może nie odmówić tej rozmowy" - wspominał Smogorzewski, który był wówczas jednym z najbardziej znanych korespondentów prasy zagranicznej w Berlinie.
Dziennikarz dobrze znał Joachima von Ribbentropa. To niemieckiego ministra spraw zagranicznych poprosił o pomoc w zorganizowaniu spotkania z Hitlerem.
"Po kilku dniach otrzymałem odpowiedź, że kanclerz Rzeszy chętnie mnie przyjmie, pod warunkiem wcześniejszego przekazania mu pytań, które miałem wysłać do Ottona Dietricha, szefa biura prasowego NSDAP" - relacjonował.
Na początku stycznia Smogorzewski wysłał pytania. Chciał m.in. dowiedzieć się, "czy polityka narodowosocjalistyczna ostatecznie przekreśla wcześniejszą, konfrontacyjną politykę Niemiec wobec Polski?", "czy zasada wodzowskiej roli partii narodowosocjalistycznej będzie na trwałe wprowadzona do niemieckiej konstytucji?" i "jakie wielkie umysły wywarły wpływ na poglądy Hitlera?". Po kilku dniach korespondent otrzymał informację, że kanclerz zgodził się na rozmowę.