Prezydent od kołyski. Jedno zdarzenie mogło zmienić bieg historii
Franklin Delano Roosevelt
- Myślę, że jest teraz dobra okazja, by napić się piwa - powiedział tuż po tym, jak w Stanach zniesiono prohibicję. Roosevelt nie przypominał typowego polityka. Dla Amerykanów był najważniejszą osobą, która wyciągnęła kraj z głębokiego kryzysu i przeprowadził przez drugą wojnę światową.
-* Myślę, że jest teraz dobra okazja, by napić się piwa - powiedział tuż po tym, jak w Stanach zniesiono prohibicję. Roosevelt nie przypominał typowego polityka. Dla Amerykanów był najważniejszą osobą, która wyciągnęła kraj z głębokiego kryzysu i przeprowadził przez drugą wojnę światową*.
Biały Dom zawsze był w zasięgu jego marzeń. O wielu prezydentach można napisać, że "nie mieli łatwego startu w życiu", ale nie o nim. Urodził się w styczniu 1882 roku w Hyde Park, niedaleko Nowego Jorku. Jego rodzice należeli do najzamożniejszej części społeczeństwa. Matka, Sara Delano, odegrała kluczową rolę w jego życiu. Ojciec, prawnik i finansista, miał już jedno dziecko z poprzedniego małżeństwa z Rebeccą Brien Howland.
Franklin dorastał w przekonaniu, że może wszystko. Jego dalekim kuzynem był przecież sam prezydent Theodore Roosevelt. Genealodzy od lat spierają się, czy FDR, jak mówi się o Franklinie, rzeczywiście pochodził od Ojców Pielgrzymów, którzy zasiedlili Amerykę. Roosevelt co do tego nie miał wątpliwości. Kiedy miał 5 lat ojciec zabrał go do Białego Domu, by spotkać swojego przyjaciela nomen omen prezydenta, Grovera Clevelanda. Ten miał powiedzieć chłopcu: "Życzę ci, młodzieńcze, abyś nigdy nie został prezydentem Stanów Zjednoczonych".