LudzieRadek Kawęcki: Mama jest moim najwierniejszym kibicem

Radek Kawęcki: Mama jest moim najwierniejszym kibicem

Z Radosławem Kawęckim - wybitnym pływakiem, który zaledwie kilka dni temu został złotym medalistą ME w Londynie na 200 m stylem grzbietowym, reprezentantem Polski na Igrzyskach Olimpijskich Rio 2016 i ambasadorem kampanii "Dziękuję Ci Mamo" - rozmawia Alicja Lipińska.
Radek Kawęcki: Mama jest moim najwierniejszym kibicem
Źródło zdjęć: © Radosław Kawęcki z mamą. Zdjęcie do sesji w ramach akcji Dziekuję Ci Mamo
Alicja Lipińska

25.05.2016 | aktual.: 25.05.2016 18:12

WP: Od dziecka wiedziałeś, kim chcesz zostać w przyszłości?

Radosław Kawęcki: Oczywiście miałem plany i marzenia, choć nie do końca wyszło, jak planowałem, bo, jak chyba każdy kilkuletni chłopak, chciałem być piłkarzem (śmiech). Później zacząłem pływać, coraz więcej, coraz chętniej, osiągając coraz lepsze wyniki. A wraz z tym rosła motywacja. Gdy w wieku 13 lat przeprowadziłem się do Zielonej Góry, by trenować pływanie już na poważnie, przekonałem się, że to jest sport, w który chcę się zaangażować. Był to dość trudny okres, zaszło wiele zmian, jednak niezależnie od trudności, nie traciłem ani, ochoty ani motywacji. Wręcz przeciwnie – wtedy tak naprawdę pokochałem pływanie i wiedziałem, że to jest to, co chcę robić w życiu.

Interesowały cię inne dyscypliny sportu poza pływaniem, no i piłką nożną, o której wspomniałeś?

Pamiętam, że gdy po szkole wbiegałem do domu na szybki obiad, rzucałem plecak i od razu biegłem na boisko, na którym grałem w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę - do późnego wieczora. Tak naprawdę wtedy nie miało dla mnie większego znaczenia, w co akurat gramy. Po prostu uwielbiałem sport. Wracałem zmęczony do domu, jadłem kolację, odrabiałem lekcje, zasypiałem. I tak każdego dnia. Odkąd pamiętam, sport sprawiał mi przyjemność. W ciągu dnia chciałem być na boisku jak najczęściej, a wieczory spędzałem z tatą, oglądając ligę mistrzów. To przyzwyczajenie pozostało, dlatego gdy tylko jestem w domu, siadamy z tatą przed telewizorem i kibicujemy nie tylko piłkarzom, ale też koszykarzom, szczypiornistom. Mam nadzieję, że podczas tegorocznych Igrzysk Olimpijskich Rio 2016 będę miał okazję spotkać się z siatkarzami czy piłkarzami ręcznymi. Jeśli moje starty nie będą kolidować z ich meczami, to z pewnością wybiorę się pokibicować im na żywo. Chętnie także zabiorę rodziców, którzy będą tam ze mną. Wiem, że dla nich
również byłaby to ogromna przyjemność. Jeśli jednak to się nie uda, rodzice będą mogli śledzić wyniki meczów w P&G Family Home [czyli w ośrodku dla rodzin sportowców, którzy towarzyszą im w czasie Igrzysk Olimpijskich Rio 2016 – przyp. red.].

Obraz

Archiwum prywatne Radosława Kawęckiego

Mama od początku cię wspierała?

Mama była przy mnie cały czas i wspierała mnie od początku – zarówno podczas sukcesów, gdy zdobywałem mistrzostwa i biłem rekordy, jak i w ciężkich chwilach, gdy musiałem zmienić tryb życia, zaczynając swoją przygodę ze sportem, lub gdy miałem wątpliwości czy nachodziło mnie zwątpienie. Czuję się wspaniale wiedząc, że jej miłość jest bezwarunkowa niezależnie od tego, czy osiągam sukcesy, czy doświadczam porażek.

Na czym to wsparcie polegało?

Wspierała mnie na różne sposoby – dużo rozmawialiśmy, ale gdy potrzebowałem ułożyć swoje myśli w samotności – dawała mi przestrzeń i swobodę. Nigdy nie naciskała i zawsze pozwalała mi dokonywać własnych wyborów – i chociaż teraz, z perspektywy czasu wiem, że nie wszystkie były właściwe, nigdy mi tego nie wypomina. Wiem, że jej również nie było łatwo i w wielu sytuacjach musiała wykazać się ogromną siłą. Jestem jej za to bardzo wdzięczny. Nie wiem, jak to jest możliwe, ale czuję obecność mamy nawet wtedy, gdy jesteśmy w zupełnie różnych częściach świata. Jednak najlepiej jest mieć ją obok, więc bardzo cieszy mnie fakt, że mama będzie ze mną w czasie moich startów na Igrzyskach XXXI Olimpiady Rio 2016.

Obraz

Archiwum prywatne Radosława Kawęckiego

Mówiłeś o chwilach zwątpienia. A czy pamiętasz jakąś sytuację, kiedy to mama sprawiła, że wytrwałeś w postanowieniu zostania słynnym sportowcem?

Mama dopingowała mnie zawsze. Czasem wspierała mnie dobrym słowem, innym razem nic nie mówiła, tylko była. Gdy myślę o tym z perspektywy czasu, widzę, że stosowała różne techniki motywujące (śmiech). Wiele razy przypomniała mi, że to jest sport, który naprawdę kocham. Wyczynowo pływam od 13. roku życia i przez te 10 lat było kilka sytuacji, gdy naprawdę miałem dosyć. Największy kryzys miałem jakieś 5-6 lat temu i gdyby nie rodzice, pewnie porzuciłbym pływanie. Mama powiedziała mi wtedy, żebym nie podejmował pochopnych decyzji i przespał się z tym. Niby nic szczególnego, ale w tamtym czasie było to dla mnie naprawdę odkrywcze. Nie zrezygnowałem wtedy i pewnie dlatego teraz jestem tu gdzie jestem, zdobywam kolejne medale i jadę na Igrzyska Olimpijskie Rio 2016, gdzie, mam nadzieję, uda mi się zdobyć najważniejszą dla mnie nagrodę – medal olimpijski.

Twoi rodzice nigdy nie spotkali się ze słowami krytyki, że „chcą z ciebie zrobić sportowca”?

Szczerze mówiąc, to nie wiem, czy były jakieś słowa krytyki. Możliwe, ale prawda jest taka, że to ja chciałem być sportowcem. Gdybym chciał zostać lekarzem, wiem, że rodzice wspieraliby mnie równie mocno. Od początku miałem poczucie, że to ja decyduję o swoim życiu – oczywiście na początku mogło to być tylko wrażenie, za którym stali rodzice i asekurowali mnie, jednak nie było tak, by to oni podejmowali decyzje za mnie. Poza tym nie wiem, czy byliby w stanie mnie do czegoś zmusić, chyba zbyt uparty byłem (śmiech).

Obraz

Archiwum prywatne Radosława Kawęckiego

Na swój sukces ciężko pracowałeś. Powiedz, ile wyrzeczeń cię on kosztuje na co dzień.

Nie tylko ja, ale również moja rodzina ma swój udział w moich sukcesach. Dojazdy do Zielonej Góry, gdy byłem nastolatkiem, były ogromnym obciążeniem finansowym dla moich rodziców. I chociaż był czas, że było im naprawdę ciężko, robili wszystko, abym jak najlepiej mógł przygotowywać się do zawodów i nigdy niczego mi nie wypominali. Zanim przeprowadziłem się do Zielonej Góry, każdego dnia zawozili i odbierali mnie z treningów – jestem im za to ogromnie wdzięczny, ponieważ oprócz pieniędzy, kosztowało ich to dużo czasu, a także wymagało ogromnej siły i determinacji. Teraz trenuję codziennie, rano i wieczorem dwugodzinny trening na basenie plus dodatkowo godzina siłowni. Jest to absorbujące, dojazdy i korki w Warszawie – zazwyczaj brakuje mi czasu na normalne życie, na spotkania z przyjaciółmi. Często także po prostu nie mam na nie siły.

Nie miałeś nigdy poczucia, że to wszystko kosztuje cię trochę za dużo i że wolałbyś zwykłą pracę w korporacji, gdzie po 8 godzinach wraca się do domu?

Nie, nie było takich momentów. Każda pracy ma swoje wady i zalety. Każdy człowiek ma też inne predyspozycje. Nie wyobrażam sobie siebie w biurze, nie chciałbym pracować przed komputerem i chyba bym tego nie wytrzymał. Wiem też, że wiele osób nie chciałoby się zamienić ze mną – wstawać przed świtem, by zdążyć na trening i wejść o 6 rano do basenu.

Obraz

Archiwum prywatne Radosława Kawęckiego

Czy twoim zdaniem istnieje w Polsce wystarczająco dużo programów wspierających młodych sportowców, także tych w wieku wczesnoszkolnym?

Uważam, że sport w życiu każdego dziecka jest bardzo ważny. Niezależnie od tego, czy dziecko marzy o byciu sportowcem, czy nie, sport usprawnia fizycznie, uczy współpracy i dyscypliny. Każdy tego potrzebuje. Myślę, że programów jest wiele, jednak nie wszystkie znane są dzieciom i ich rodzicom. Ważna jest więc ich promocja.

Sam się w takie programy angażujesz. Dlaczego? I dlaczego właśnie w nie?

Wybrałem pływanie, dlatego głównie staram się wspierać inicjatywy związane z tym sportem. Uważam jednak, że trzeba promować wszelkie sporty – przecież możliwości na aktywność fizyczną jest wiele. Wspierając młodych sportowców, trenujemy przyszłych olimpijczyków. Lubię pomagać innym, w swojej karierze również dostałem wiele wsparcia i pomocy. Doskonale pamiętam, jakie uczucie towarzyszy pierwszym zawodom, jak smakuje pierwszy sukces, jak cieszy pierwszy medal. Sport jest naprawdę piękny, a gdy stajesz na podium, uświadamiasz sobie, że cały ten wysiłek miał swój cel. Cel, z którego możesz być dumny i to motywuje do jeszcze cięższej pracy. Wszystkim dzieciakom życzę, aby w swoim życiu doświadczyły takich emocji.

Odniosłeś ogromny sukces jako sportowiec. Czy mimo tego wciąż jesteś blisko swojej rodziny?

Oczywiście, cały czas jesteśmy blisko. Ze względu na odległość, która nas dzieli, i moje częste wyjazdy, jesteśmy przede wszystkim w kontakcie telefonicznym. Rodzice zawsze wiedzą, co u mnie słychać, a ja wiem, co u nich. Super jest to, że nadal mamy wiele wspólnych tematów, a nasze rozmowy nie kończą się na tym, jak minął dzień. Gdy tylko mogę, staram się odwiedzać mamę i tatę, a oni, gdy tylko pozwala im na to praca i inne obowiązki – odwiedzają mnie.

Obraz

Kadr z sesji przygotowanej przez Procter & Gamble w ramach akcji "Dziękuję Ci Mamo"

Niebawem weźmiesz udział w Igrzyskach Olimpijskich w Rio. Wspomniałeś już, że poza rzeszą kibiców, będą cię tam wspierali także rodzice.

Doping kibiców i miłe słowa, które od nich dostaję, są niezwykle cenne. Jednak największym wsparciem w czasie startów w RIO 2016 będzie moja mama, która dzięki Procter & Gamble i kampanii „Dziękuję Ci Mamo” będzie mi towarzyszyć. Świadomość tego, że będzie na trybunach, z pewnością doda mi siły - jest ogromnie ważna. Mama też już nie może się doczekać, a ja jestem szczęśliwy, bo wiem, że w czasie moich startów będzie moim najbardziej zaangażowanym kibicem (śmiech).

Czego chciałbyś życzyć swojej mamie z okazji Dnia Matki?

Chciałbym, żeby mama mniej pracowała i miała więcej czasu na przyjemności. Żeby była zdrowa, szczęśliwa, a po moim starcie na Igrzyskach Olimpijskich Rio 2016 - również dumna ze mnie.

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)