A mógł wieść normalne życie
Niepozorny samotnik z wiecznym trądzikiem na twarzy, zahukany przez despotyczną matkę i brutalnego ojca. W szkole - popychadło, łamaga, oferma klasowa, przedmiot niewybrednych żartów kolegów i pogardliwych spojrzeń koleżanek.
Takie było dzieciństwo i młodość Roberta Hansena, które spędził w małym, niespełna 6-tysięcznym miasteczku Estherville w stanie Iowa.
Młody mężczyzna rósł pełen nienawiści do otaczającego go świata i ludzi. Nie zmieniło tego nawet małżeństwo, jakie zawarł w 1960 roku, mając 21 lat. W grudniu tego samego roku podpalił garaż autobusu szkolnego, za co został skazany na 3 lata. Z więzienia wyszedł po 20 miesiącach, mimo że psycholodzy stwierdzili, że ma bardzo niedojrzałą osobowość. Znów był samotny - żona zaraz po wyroku zażądała rozwodu.
Następne lata to kolejne odsiadki Hansena, za mniejsze lub większe kradzieże. W 1967 roku mężczyzna postanowił rozpocząć nowe życie. Wraz z drugą żoną wyjechał na Alaskę. W surowych warunkach klimatycznych największego amerykańskiego stanu postanowił zostać myśliwym. Pod koniec lat 70., idąc w ślady ojca, otworzył też piekarnię. Jednak to nie z produkcji bułek miał zasłynąć...