Setki nastolatek biorą ślub za wizę
Setki nieletnich "panien młodych" napływają do Australii – dziewczynki pragną skorzystać ze specjalnego programu wizowego.
Jak podaje „Herold Sun”, w ostatnim czasie mocno zawrzało w środowisku aktywistów na rzecz bezpieczeństwa nieletnich, a to z uwagi na nowy, mocno niepokojący trend, który zaobserwowano w Australii. Otóż coraz większa grupa nastolatek, szczególnie z południowo-zachodniej Azji oraz Środkowego Wschodu, decyduje się na udział w australijskim programie „prospective spouse visas”, w ramach którego zakochani dostają wizę. W praktyce, inicjatywa skierowana jest do przyszłych małżonków – po przyjeździe do kraju, imigrant oraz rdzenny mieszkaniec Australii obowiązani są do zawarcia małżeństwa w przeciągu 9 miesięcy. W przeciwnym razie, następuje deportacja.
08.11.2011 | aktual.: 10.11.2011 12:51
Niestety, program zaczynają trawić patologie – coraz więcej seksualnych predatorów widzi w nim doskonałą okazję do zaspokojenia swoich pierwotnych żądz, kosztem naiwnych i niczego niepodejrzewających młodych dziewcząt z biednych krajów. Te z kolei upatrują w nim szansy na zmianę swojego życia...
Reporterzy „Herold Sun” przyjrzeli się bliżej statystykom „prospective spouse visas” i ku swemu zdziwieniu odkryli, że w ciągu minionych pięciu lat, ponad 200 nieletnich dziewcząt przyjechało do Australii z zamiarem złożenia przysięgi małżeńskiej, w zamian za papier umożliwiający im pobyt w tym kraju. A kim byli najczęściej ich przyszli mężowie? Jakkolwiek szokujące się to może wydawać, większość z nich to 50-, 60-letni mężczyźni, którzy chętnie przystają na taki układ.
Ale to jeszcze nie koniec przykrych niespodzianek – podczas gdy urzędnicy utrzymują, że wszystkie procedury są dokładnie sprawdzane, a przyszli małżonkowie prześwietlani, nie brakuje szokujących przypadków nadużyć, jak ten, którego ofiarą padła 17-latka z Libanu, którą „sprowadził sobie” mężczyzna niemal trzykrotnie od niej starszy. Co gorsza, podstarzały Romeo okazał się być brutalnym pijakiem, który trzymał swoją żonę i dzieci w szopie, w ogródku, natomiast młódka z Libanu miała mu posłużyć za zabawkę.
Sporą popularnością cieszą się także nastolatki z Tajlandii, osławionej Mekki seksturystów z całego świata. Emeryci z Antypodów, aż zacierają ręce na myśl o tych wszystkich biednych, młodych dziewczynkach. Głośno było również o przypadku kolejnej dziewczyny z Libanu, która po sparzeniu się na przyszłym kawalerze musiała otrzymać specjalną wizę ochronną, ponieważ jej własna rodzina groziła, że ją zabije, jeśli odważy się wrócić do domu po takim blamażu.
Nic więc dziwnego, że organizacje zajmujące się bezpieczeństwem dzieci biją na alarm – Chris Goddard, członek jednej z nich, stwierdza, że to, co się wyprawia w Australii to „ jawna kpina z prawa”. Mowa tu nie tylko o przypadkach setek 17-latek, bowiem z programu korzystają także olbrzymie ilości 18-, 19- i 20-letnich dziewcząt, które same nie zdają sobie sprawy, w co się pakują.
„Czy to naprawdę jest jeden z tych programów, w którym Australia chce uczestniczyć?”, pyta Joe Tucci z „Australia Childhood Fundation, „Powinniśmy niezwłocznie zorganizować szereg rzetelnych auditów, by upewnić się, że tym dzieciom nie dzieję się krzywda.” I owszem, choć w teorii „prospective spouse visas” wydaje się być znakomitym pomysłem, rozwiązaniem, dzięki któremu zakochani z różnych punktów globu mogą się połączyć, to jednak w praktyce program okazuje się niczym innym, jak doskonałym polem do nadużyć i szczerzenia zachowań pedofilskich. Miejmy nadzieję, że sytuacja zostanie czym prędzej uregulowana, a patologie wyplenione.
MW\DrP