Trwa ładowanie...
13-07-2012 15:14

Karezza, czyli seks bez orgazmu. Tego jeszcze nie próbowałeś!

Karezza, czyli seks bez orgazmu. Tego jeszcze nie próbowałeś!Źródło: Fotochannels
d48ue74
d48ue74

Choć sama gonitwa za króliczkiem może być niezwykle przyjemna, wiadomo, że nie można biegać w nieskończoność i wszystko prędzej czy później skończy się jego złapaniem.

Niezwykle przyjemny finał podgrzanej do czerwoności atmosfery, emocjonującej gry wstępnej i "części właściwej" miłosnego zbliżenia, to bez wątpienia ważny składnik seksu. Wyobrażacie sobie, że mogłoby go zabraknąć? Są jednak i tacy, którzy dobrowolnie i świadomie z niego rezygnują, a brak orgazmu wcale nie powoduje u nich frustracji! Co to jest "bezorgazmowy seks"?

Seks bez orgazmu czyli karezza, wywodzi się oczywiście z seksualnego bestsellera czyli Kamasutry. Pierwotnie oznaczała bardzo długi akt płciowy (w tym również penetrację), podczas którego kochankowie dają sobie rozkosz, utrzymując ciągły stan silnego podniecenia, bez gwałtownych wzrostów i fali finałowego orgazmu. Współcześnie karezza oznacza jednak nie tylko coś na kształt seksu tantrycznego (mało kogo w końcu stać od razu na osiągnięcie takiego stopnia panowania nad własnym ciałem i odczuciami), ale stała się nazwą dla całej sztuki miłosnej dającej satysfakcję, ale nie orgazm.

Co robią w łóżku zwolennicy karezzy? Wydawałoby się, że nic specjalnie emocjonującego, choć spędzają w nim długie godziny - patrzą sobie w oczy, synchronizują oddechy, dotykają, całują i masują (również miejsca intymne), choć w sposób delikatny, wolny i z założenia pozbawiony erotyzmu. Na pierwszym miejscu stoi bowiem przyjemność poprzez relaks, dlatego wszelkie czynności gwałtownie podnoszące ciśnienie nie wchodzą w grę. Orgazm oznacza koniec podniecenia i opadnięcie pożądania, które w karezzie ma trwać cały czas, będąc źródłem dodatkowych emocji między partnerami (również poza łóżkiem).

d48ue74

Wbrew pozorom karezza wcale nie oznacza stanu nieprzyjemnego napięcia, niespełnienia i wiecznego "głodu". Przeciwnie - jak zapewniają osoby, które zdecydowały się zrezygnować z "tradycyjnego" seksu - pozwala skutecznie odzyskać świeżość wrażeń i przegonić łóżkową nudę w wieloletnich związkach, wyleczyć uzależnienie od pornografii, a także zacieśnić relację miłosną i zyskać kontrolę nad swoimi odczuciami.

Z kolei naukowcy zwracają uwagę, że u osób uprawiających "zwyczajny" seks dochodzi do gwałtownych skoków dopaminy - ilość hormonu wzrasta wraz ze wzrostem pożądania, a podczas orgazmu gwałtownie spada, sprawiając, że nasz mózg odnotowuje "biochemicznego kaca" - twierdzą uczeni. U niektórych osób skutkuje to większą częstotliwością zbliżeń seksualnych niż wynikałoby to z faktycznego poziomu libido, ponieważ starają się w ten sposób podwyższyć poziom dopaminy - taka sytuacja to jednak błędne koło, a żadna ilość seksu nie będzie satysfakcjonująca. Zaletą karozzy jest to, że pozwala uniknąć dopaminowego kaca, ponieważ nie powoduje skoków w ilości tego hormonu i nie nakręca "głodu".

Po "slow life" i "slow food", mamy zatem teraz "slow sex" w myśl zasady "make life harder". A może easier?

KP/PFi

d48ue74
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48ue74