LudzieTato

Tato

Z Darkiem i Izabelą to była telenowela. W argentyńskiej telewizji by ich nie pokazali, ale polskiej i owszem, bo my lubimy sobie podejrzeć wielkie dramaty małych ludzi. Niby był rodzimy standard, to znaczy alkohol, awantury, rozstania i powroty. A niby nie, bo to nie on pił, tylko ona.

Tato
Źródło zdjęć: © arch. prywatne

08.02.2016 | aktual.: 12.06.2018 14:32

Darek mówi, że nie mógł wytrzymać. Bał się, że zrobi krzywdę. Sobie, nie jej, z domu wyniósł, że dziewczyny nie bije się nawet kwiatkiem. Wyjechał za granicę do pracy. I nagle telefon: mieszkanie spalone, matka-towarzyszka od kieliszka pochowana, "wróć, będzie inaczej".

Wrócił, było inaczej. Przez pół roku. Nałóg to nałóg, samą miłością człowiek się nie napoi. Już prędzej kłamstwami, bo Izabela mówiła, że chodzi do ginekologa regularnie (nie poszła ani razu), że wszystko jest okej (nie było). Gdy Darek przyszedł po porodzie do szpitala, powiedziała tylko: "dziecko ma zespół Downa".

Ano dlatego

Darek: - Ja wiedziałem tyle, co zwykły śmiertelnik, jak takie dziecko z Downem wygląda. Nic więcej. Jak się człowiek nie styka z tym osobiście, to się nie zagłębia. Wiedzę trzeba było skonfrontować z rzeczywistością, więc Darek oglądał Magdę z każdej strony: język, oczy, bruzda na wewnętrznej stronie dłoni. Pytał Boga: dlaczego? Odpowiedział sobie sam: ano dlatego. - Po prostu ją zaakceptowałem. Dla mnie to jest normalne dziecko. Nie widzę, żeby wyglądała inaczej. Pani spojrzy, ona ma taką delikatną buzię - mówi czule w ogródku kawiarni, a Magda wdzięczy się do innych klientów.

Tylko, że aby móc na Magdę patrzeć codziennie, musiał się szarpać kilka lat. Najpierw z byłą żoną, bo szybko przestała do dziecka zaglądać, za to do kieliszka znów zaczęła. Później z sądami, bo jak trafił do więzienia (mówi, że nieświadomie popełnił przestępstwo, zaocznie dostał trzy lata), to Magda zaraz wylądowała w pogotowiu opiekuńczym. Wreszcie z rodziną zastępczą, bo do oddania Magdy się nie kwapili.

Trzy razy dwa

Darek po urodzeniu Magdy chciał zostać ojcem na 100 procent. Rzucił papierosy i zabronił palić w domu. Biegał z małą po wszystkich lekarzach. Jak raz miała kolkę, zadzwonił po pogotowie, odprawili go z kwitkiem. Darek im na to: "dobra, ja przyjadę, ale jak was dorwę…". - Tak mam, jeśli chodzi o Magdę. Jeśli by się jej jakaś krzywda stała - zawiesza głos. Pogotowie jednak przyjechało, Magda poleżała dobę na obserwacji. Darek ani na moment nie odstąpił jej łóżeczka. Chciał się wyprowadzić od żony, ale tylko z Magdą. By zarobić na życie i mieszkanie, wyjechał do Niemiec. - Okazało się, że w tym czasie nieświadomie popełniłem przestępstwo, z chęci zysku, strata była na trzy tysiące złotych, dostałem zaocznie trzy lata więzienia, bez zawiasów - opowiada Darek.

Udało mu się przekonać sąd, żeby odroczył wykonanie kary. Na pół roku, zaraz żona poszła do kuratorki, powiedziała, że to przez niego pije, że jak go nie będzie, to ona przestanie. I że Darek molestuje dziecko seksualnie. A kuratorka podała dalej: "matka da sobie radę, obecność ojca nie jest potrzebna".

Z aresztu śledczego pisał do instytucji z prośbą o ratowanie Magdy, bo Izabela w domu robi balangi, przychodzą koledzy na picie, nikt nie zwraca uwagi na dzieci. Nie minęło półtora miesiąca, a dzieci zabrano - starszego syna do młodzieżowego ośrodka wychowawczego, Magdę do pogotowia rodzinnego, najmłodsza córeczka nie wyszła ze szpitala, Izabela zostawiła ją zaraz po porodzie i nie zgłosiła się po nią przez miesiąc.

Jeszcze za kratkami Darek dostał pismo, że Magdę skierowano do rodziny zastępczej. Później kolejne. Z papierów dowiedział się, że młodsza córka nie jest już jego dzieckiem, trafiła do adopcji. Darek nie widział jej nawet na oczy. Kiedy wyszedł z więzienia, mógł już tylko walczyć o Magdę. Udało mu się dostać kontakty trzy razy w tygodniu, po dwie godziny.

Ani słowa

- Już na pierwszej wizycie widziałem, że coś jest nie tak, ale nic się nie chciałem odzywać, żeby możliwości kontaktu z Magdą nie stracić - mówi Darek.

"Nie tak" było to, że pościel dziecka śmierdziała stęchlizną, że dywan aż lepił się od brudu, że Magda była jakaś dziwna, jakby podano jej psychotropy. Przy kolejnych widzeniach Darek zauważył też, że mała rzuca się na napoje, bez nawet jednego oddechu wypija cały soczek, 0,33 litra. Na słodycze i owoce też, zagarnia dla siebie, boi się z kimkolwiek podzielić. I że Magda, chociaż ma sześć lat, nie mówi ani słowa. Ale rozumie za to wszystko.

Darek wspomina: - Kiedyś coś przeskrobała, mówię jej: "ale ty jesteś niegrzeczna, jakąś karę musisz ponieść". A Magda klęka pod ścianą z rękami do góry. W szkole mi powiedzieli, że jest to samo. To zapytałem tego drugiego chłopca, który też był pod opieką tej rodziny zastępczej: "jak ci w domu?". A on mi na to: "ja to bym wolał w szpitalu być niż w domu. Bo krzyczą, klapsy dają, a najgorzej, to jak każą klęczeć pod ścianą".

Szkoła w opinii dotyczącej Magdy też zwracała na to uwagę. "Bardzo niepokojące są reakcje dziewczynki występujące po negatywnych zachowaniach. Magdalena z własnej inicjatywy klęka odwrócona twarzą do ściany z wyciągniętymi do góry rękami. Tego zachowania na pewno nie nauczyła się w szkole". A także, że Magda inne dzieci bije, gryzie, popycha. Jak oceniają pedagodzy, to znak, że Magda ma "zaburzone poczucie bezpieczeństwa dziecka".

Darek walczył przez kolejne dwa lata, żeby jednak Magdę wziąć do siebie. Zrobił kurs operatora żurawi wieżowych, zdał egzamin. Dostał pracę, na saksach, na kontrakty jeździł non stop. A w tym czasie Magda na pięć tygodni wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. - Opiekunowie stwierdzili, że była zagrożeniem dla siebie i dla otoczenia. - Pani pomyśli, dziecko w wieku sześciu lat… - mówi Darek.

Taka była wersja oficjalna. Nieoficjalna: - Sąsiedzi mi powiedzieli, że oni (rodzice zastępczy) handlują wiankami na cmentarzu i musieli widocznie mieć miesiąc wolnego na robienie tych wianków, dlatego dzieci do szpitala psychiatrycznego oddali.

Cztery kąty

Batalie sądowe trwały miesiącami.
Matka zastępcza na przykład w grudniu 2012 roku mówiła na rozprawie: "uważam, że wnioskodawca absolutnie nie jest w stanie samodzielnie poradzić sobie z opieką nad Magdaleną". I że Magda gryzie i bije słabszych, że podejrzewa u niej FAS (płodowy zespół alkoholowy), że Magdę trzeba będzie oddać do specjalistycznej placówki i zabierać na przepustki co drugi weekend, że nawet mąż nie radzi sobie z opieką nad nią (na kolejnej rozprawie się z tego wycofała).

Darek ripostował: "pracownicy szkoły, tj. pedagog i katecheta stwierdzili, że w mojej obecności Magdalena zachowuje się inaczej. (…) ma wybuchy agresywnego zachowania, które mogą wynikać z tego, że przebywa pod niewłaściwą opieką rodziców zastępczych". I wreszcie: "uważam, że Magda potrzebuje nie tylko opieki, a miłości i zainteresowania".

W międzyczasie kurator Grzegorz Cioć oceniał: "(w czasie wizyty) małoletnia była czysto ubrana, miała przygotowane posiłki, a w chwili wizyty zjadła jedną z dwóch przygotowanych kanapek. Dziecko było pogodne i radosne. Często uśmiechała się do ojca, przytulała się. (…) Pan Dariusz jest zorientowany w sprawach dziecka, interesuje się losem córki, jest z córką związany emocjonalnie. Potrafi się nią zajmować i zaopiekować, zna potrzeby dziecka".

W końcu, w lutym 2014 roku, Darkowi udało się wywalczyć, że Magda może do niego wrócić. Rzucił saksy, dostał pracę w Lublinie, wynajął dwupokojowe mieszkanie, ostatnio kupił nawet własne. Żeby Magda miała wreszcie swoje cztery kąty, nie tylko ten jeden, od klęczenia.

W końcu

Magda ma 12 lat, od dwóch lat Darek jest dla niej tatą i mamą w jednym. Z biologiczną matką nie mają żadnego kontaktu, MOPS płaci za nią zasądzone alimenty, Darek mówi, że ani przed rozprawą, ani w jej trakcie, ani po niej nawet nie zapytała, co u dziecka.

Wcześniej Magda nie mówiła prawie nic (Darek wyjaśniał wtedy, że to wynik zaniedbania ze strony rodziny zastępczej), teraz coraz więcej. - W szkole ją chwalą, mówią, że zrobiła wielkie postępy, odkąd jest ze mną - wyjaśnia Darek.

Wychowawczyni Magdy (prosi o niepodawanie nazwiska) informacji o niej udzielić właściwie żadnych nie może - to tajemnica zawodowa. Może natomiast powiedzieć trochę o Magdzie i Darku. - Przez półtora roku, odkąd pracuję z Magdą, widzę sukcesywny postęp jeżeli chodzi o jej zachowania. Widać też, że jest bardzo związana z ojcem, ich relacje są naprawdę fajne, Magda jest zadbana, zawsze czysta, zadbana, z fantastycznymi śniadaniami przygotowanymi przez tatę. Współpraca z domem rodzinnym układa się bardzo dobrze i myślę, że postępy Magdy są tego efektem - mówi wychowawczyni.

Darek czule o córce: - Lubi rządzić, gosposia z niej. W szkole pomaga nauczycielce, w domu do gotowania obiadów rwie się pierwsza. Musi być w centrum uwagi.
- A tak ogólnie - nie mam co narzekać, jest praca, mieszkanie, zdrowie dopisuje, ale najważniejsze jest to, że w końcu mam Magdę przy sobie.

Aneta Wawrzyńczak/(gabi)/WP Facet

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (56)