To dlatego one udają trudne do zdobycia!
Ryzykowna i piekielnie skuteczna taktyka podrywu czy zabawa głupiego?
21.12.2012 | aktual.: 25.02.2013 10:49
Kiedy nasz redakcyjny kolega na jednej z firmowych imprez oświadczył, że poderwie legendarną Kubankę, większość z nas tylko uśmiechnęła się pod nosem. Nie to, że nie wierzyliśmy w jego możliwości, chodziło bardziej o taktykę, którą zdecydował się posłużyć, by zrealizować ten cel. "Będę udawał nieprzystępnego", oświadczył z poważną miną, gdy spytaliśmy, jak zamierza to zrobić. Cztery godziny i sześć drinków później nasz znajomy wreszcie wywiesił białą flagę. Cóż, zacznijmy od tego, że technika "na trudnego zdobycia" wymaga czasu. Ale czy w ogóle warta jest zachodu? Tęgie głowy rzucają na to trochę światła...
Reguła niedostępności
W magazynie "European Journal of Personality" pojawił się niedawno obszerny materiał o zgrywaniu osoby trudnej do zdobycia - w kontekście zafascynowania sobą potencjalnych partnerek czy partnerów. Raport, powstały na bazie badań uczonych z australijskiego Uniwersytetu Zachodniego Sydney, nie tylko bada skuteczność tej techniki, ale również dostarcza kilku ciekawych wskazówek, odnośnie tego jak i kiedy ją stosować. Zacznijmy jednak od początku. Czy udawanie nieprzystępnego działa? Tak. Wszak, już na czystą logikę, wiemy, że to zakazany owoc smakuje najlepiej. Prawidłowość tę opisał - choć bardziej w sensie ekonomicznym - światowej sławy psycholog, Robert Cialdini, określając ją "regułą niedostępności". Aczkolwiek w sferze uczuciowej działają jeszcze inne mechanizmy. Portal "AskMen" sugeruje, że panowie budują mury, by wydawać się bardziej interesującymi dla płci pięknej, która to z kolei postępuje podobnie by być dla nas wyzwaniem. To również prawda, ale ciągle nie do końca...
Wydaje się, że dopiero odkrycia poczynione przez ekipę doktora Petera Jonasona trafiają w sedno. Otóż wykazują one, że jednostki stosujące tę technikę odnoszą dzięki niej dwie podstawowe korzyści; po pierwsze - "zwiększają popyt na siebie", co oznacza, że stając się wspomnianym "zakazanym owocem" kuszą jeszcze bardziej ; po drugie - testują siłę woli potencjalnego adoratora, upewniając się tym samym, jak bardzo mu zależy na tej relacji. Co ciekawe, eksperyment dowiódł dodatkowo, że panie i panowie stosują odrobinę inne metody kuszenia na odległość. Jak podaje portal "Yahoo", kobiety pokazują, że są zainteresowane, ale potem wymyślają tysiąc rzeczy, które mają utrudnić zainicjowanie procedury randkowej - tj. udają, że są zajęte, że nie mają czasu na spotkanie, czy nawet na rozmowę, natomiast kiedy już dojdzie do kontaktu, ten zostaje szybko zakończony - naturalnie pod jakimś ważnym pretekstem.
Faceci z kolei są dostępni, jednak oszczędnie dawkują zainteresowanie, a więc - na propozycję spotkania, owszem, reagują akceptacją, jednak już w trakcie schadzki zgrywają rozkojarzonych, zadufanych w sobie, czy wręcz niemiłych. Stosują tym samym pozę z gatunku: "nie zależy mi", w kontrze do dziewczęcej "może i bym chciała, ale sam widzisz, że nie mogę..." Warto jednak zauważyć, że choć skuteczna w obydwu przypadkach, niedostępność to narzędzie stworzone w większej mierze jednak dla kobiet. Panom łatwo je przedawkować...
Co wolno wojewodzie...
- Z uwagi na fakt, że kobiety mają większą wartość na rynku biologiczno- randkowym, to one mogą sobie pozwalać na zgrywanie niedostępnych w większym stopniu, niż panowie. Mężczyźni, którzy są zbyt wycofani, zwyczajnie tracą okazję na nawiązanie więzi - mówi na łamach "NBC News" Jonason. Oznacza to mniej więcej tyle, że o ile w przypadku dziewczyn reguła Cialdiniego doprowadza adoratorów do wrzenia, o tyle u facetów łatwo jest przegiąć z kuszeniem, w efekcie czego ryba po prostu rezygnuje z zanęty - ujmując rzecz kolokwialnie. Tak więc pamiętajcie o tym, by czasami nie przedobrzyć... Na koniec warto dodać, że badanie zostało przeprowadzone na populacji studentów, a więc osób młodych. Niewykluczone zatem, że z czasem zasady gry odrobinę się zmieniają, choć nie oszukujmy się, zakazany owoc zawsze będzie słodszy.
I już na absolutny koniec małe post scriptum: choć to oczywiste, wielu mężczyzn zapomina o tym, że pomiędzy niedostępnością a niewidzialnością jest różnica. Stąd, aby zastosować regułę niedostępności, wcześniej musisz zafascynować czymś swój obiekt pożądania - błyśnij, spraw by cię zauważyła i zapałała zainteresowaniem. W przeciwnym razie, będziesz po prostu niewidzialny.
MW/PFi