Tu zaparkuje tylko facet
Parkowanie to dla wielu z nas przykry i całkowicie niepotrzebny "efekt uboczny" jazdy samochodem, która sama w sobie potrafi dać olbrzymią przyjemność.
Szukanie miejsca, ocena, czy nasze auto aby na pewno zmieści się w dostępnej przestrzeni i lawirowanie między innymi, często zupełnie niewprawnie zaparkowanymi samochodami, potrafią zmienić się w codzienny koszmar powroty z pracy czy jazdy na zakupy. Parkowanie w wykonaniu przedstawicielek płci pięknej to jeszcze inna historia i, jak się okazuje, wcale nie kwestia stereotypu. By się o tym przekonać wystarczy odwiedzić niemieckie miasteczko Triberg.
09.07.2012 | aktual.: 11.09.2012 14:56
Burmistrz tej niewielkiej miejscowości w Szwarcwaldzie ma najwyraźniej w nosie potencjalne oskarżenia o męski szowinizm i bycie na bakier z polityczną poprawnością, bo postanowił, że "segregacja płciowa" miejsc parkingowych w publicznym garażu miejskim raz na zawsze rozwiąże problem kiepskiego parkowania samochodów przez panie.
Na czym polega tego rodzaju segregacja? Otóż miejsca szczególnie wąskie i trudno dostępne, w rogach czy przy filarach, są oznaczone męskim symbolem kółka ze strzałką. Dla potencjalnych parkujących ma to być jasna informacja, że zaparkować w takim miejscu nie jest łatwo i potrzebne są do tego pewne umiejętności i smykałka. Albo po prostu jaja.
(fot. thelocal.de)
"Oczywiście zdarza się, że i kobiety są świetnymi kierowcami! (...) Jednak zazwyczaj to mężczyźni radzą sobie z takimi wyzwaniami lepiej" - objaśnia w Suddeutsche Zeitung pomysłowy burmistrz, który trzykrotnie pokazowo zaparkował samochód w miejscu "tylko dla mężczyzn", po czym stwierdził, że dla koneserów trudnych manewrów przy parkowaniu (to są tacy?) to nie lada gratka.
Miejski parking ma również oznaczenia innego rodzaju - kierowcy obu płci nie tylko od razu wiedzą, w których miejscach parkowanie jest trudniejsze, ale również gdzie nie stanowi to żadnego problemu. Specjalnie dla pań wydzielono bowiem 12 szerokich i łatwo dostępnych miejsc blisko wjazdu i wyjazdu, by zabłąkane automobilistki nie kluczyły po parkingu, utrudniając tym życie sprawniejszym kierowcom i nie urywały lusterek.
Czy wprowadzając segregację miejsc parkingowych burmistrz nie obawiał się wojny z feministkami? Otóż, jak się okazuje, nie, a rzeczywistość pokazała, że takie podejście było całkiem słuszne - jak dotąd do władz dociera wyłącznie pozytywny odzew o projekcie. Kierowcy obojga płci cieszą się, że w jakiś sposób oznaczono "poziom trudności" danego miejsca parkingowego i wcale nie przeszkadza im to, że oznakowanie odwołuje się do płci.
Myślicie, że u nas by to przeszło?