W byłym ZSRR piją nawet małpy
* Dla naszych wschodnich sąsiadów siarczyste mrozy to nie nowość - Rosjanie od lat przyzwyczajeni są do tego, że zima to zima, a mróz i śnieg są naturalnymi zjawiskami o tej porze roku.*
10.02.2012 | aktual.: 12.09.2012 14:26
Nie sposób zliczyć wszystkich rosyjskich wynalazków, które mają zapewnić ochronę przed niskimi temperaturami i utrzymać ciepłotę ciała - od różnego rodzaju szub i szubek z niemal wszystkiego, co zostało obdarzone przez Naturę futrem (od norek po renifery), nieśmiertelne walonki i oczywiście rozgrzewające napoje - najlepiej alkoholowe.
Wspomaganie się w czasie silnych mrozów procentami to w Rosji nic nowego. Pamiętajmy jednak, że to kraj, w którym "ludzie piją jak zwierzęta", a "zwierzęta jak ludzie", by zacytować jednego z bohaterów filmów Michałkowa. Na co tym razem wpadli Rosjanie? Upijanie misia to przy tym banał!
Gorzej, jak swoje rosyjskie tradycje Rosjanie starają się wpajać sąsiadom. Władze ogrodu zoologicznego (w przeważającej liczbie - Rosjanie) w kazachskiej Karagandzie z racji na panujące mrozy postanowili, że będą wspomagać swoich małpich podopiecznych... grzanym winem. Według nich to doskonały sposób, by małpy przetrwały temperatury spadające nawet do minus trzydziestu stopni.
Wino typu kagor (a zatem nienależące do najsłabszych) jest podgrzewane, a następnie podawane zwierzakom w miksie z kawałkami świeżych owoców i cukrem. "Na głowę" przypada 50 gramów trunku, którego wpływ jest ponoć zbawienny w takie mrozy: "W zimne pory roku albo kiedy planuje się przeprowadzkę zwierząt do innego zoo czy też z letniego wybiegu na zimowy, nasi pracownicy zawsze dają im coś uspokajającego - zazwyczaj jest to wino kagor, często używane również w Kościele Prawosławnym" - tłumaczy rzecznik prasowy zoo Swietłana Piliuk.
Co ciekawe, władze zoo zarzekają się, że "częstowanie" zwierząt alkoholem to powszechna międzynarodowa praktyka, choć my słyszymy o tym po raz pierwszy: "To normalna praktyka w ogrodach zoologicznych na całym świecie. W środowisku naturalnym małpy często jedzą zawierające alkohol rośliny, co pozwala im na relaks swojego systemu nerwowego" - zarzeka się Piliuk.
Miejmy nadzieję, że trzaskające mrozy nie potrwają długo. Inaczej małpi mieszkańcy ogrodu zoologicznego w Karagandzie skończą jak niejeden syberyjski niedźwiedź, który nieopatrznie pozwolił ludziom chronić się przed chłodem za pomocą 50 gramów - z lekką trzęsiawką łap i trudnościami z koordynacją ruchową. Nie wspominając o tym, że władze zoo obok tabliczek "nie karmić" będą musiały ustawić nowe: "nie podrzucać butelek" oraz "nie pić bruderszaftu".
KP/PFi