Wszystko przez romansidła
09.08.2011 | aktual.: 09.08.2011 11:48
Czy twoja partnerka zachowuje się dziwnie - wiecznie narzeka, krytykuje, ma względem ciebie nierealistyczne oczekiwania? Prawdopodobnie wszystkiemu winne są książki które czyta. A konkretnie - romanse.
Tego typu lektura ma jak się okazuje duży wpływ na panie. I wbrew pozorom nie czyni ich niestety bardziej romantycznymi. Wręcz przeciwnie - może doprowadzić do rozpadu związku. Uważa tak Susan Quilliam, brytyjska psycholog specjalizująca się w seksuologii i mowie ciała.
Za co kobiety kochają powieści typu romantic fiction? Przede wszystkim książki takie ukazują związek między mężczyzną a kobietą w różowych okularach. Tymczasem wizja wyidealizowanej miłości i seksu daleka jest od tego, na co panie mogą liczyć we własnym życiu.
Brytyjska psycholog twierdzi, że ona i jej koledzy po fachu coraz częściej mają w swojej pracy do czynienia z ofiarami podobnych lektur. Jej zdaniem romanse silniej wpływają na zachowania kobiet niż wysiłki organizacji promujących równouprawnienie i planowanie rodziny. Innymi słowy - kobiety pragną ulegać szarmanckim mężczyznom, chcą być uwodzone i zdobywane. Marzą o tym, by - nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi - zatracić się w niezwykłym związku. By przeżywać wielokrotne orgazmy, których następstwem jest rzecz jasna przebiegająca bez żadnych komplikacji ciąża.
[
]( #opinions )
Tymczasem zdaniem fachowców zawarta w romansach wizja świata jest nierealistyczna. Pomija ciężary, które niesie za sobą trwający całe życie związek. W następstwie tego wiele czytelniczek popełnia w życiu niepotrzebne błędy i wplątuje się w skomplikowane sytuacje. Jako przykład Quilliam przywołuje kwestię antykoncepcji. O prezerwatywach wspomina zaledwie 1 na 10 romansów. A same bohaterki tych książek traktują kondomy jako coś złego, co stwarza sztuczną barierę między nimi a ich wybrankami. Ta niechęć udziela się niestety czytelniczkom.
Problem wydaje się błahy, ale tylko z pozoru. Badania czytelnictwa wykazują bowiem, że w niektórych krajach romanse stanowią nawet 50 procent wszystkich sprzedawanych książek. Zagrożenie rozszerza się więc cicho i niepostrzeżenie. Na wszelki wypadek zachęcamy więc: jeśli wasza wybranka ma na półce jakieś romanse - pozbądźcie się ich czym prędzej. A zamiast tego zaproponujcie jej jakąś inną lekturę - choćby nawet "Kapitał" Marksa. Jeśli spyta o czym to, zawsze możecie powiedzieć że to też romantic fiction.
(menonwaves)/PFi