Z grubą na randkę już nie pójdziesz...
* Publiczne zachwycanie się chudością już dawno stało się tym, co oficjalnie wykracza poza normy politycznej poprawności. Nie da się jednak ukryć, że część z nas zamiast obfitych kształtów i ponętnych biustów a la Monica Bellucci woli wystające kosteczki Anji Rubik, a niektórzy nawet wystającą nogę Angeliny Jolie. Właśnie dla amatorów kobiet w tym nieco kościstym stylu powstały specjalne randki dla szczupłych!*
15.05.2012 | aktual.: 05.11.2012 16:11
Speed-dating to zjawisko znane już od kilku lat - często polega na wcześniejszym dograniu uczestników na odpowiednim portalu randkowym i zaoferowanie im serii spotkań, podczas których spragnieni flirtu, romansu, a nawet miłości przedstawiciele obojga płci na podstawie krótkiej rozmowy decydują, czy mają ochotę na randkę z daną osobą czy też nie.
Amerykański portal randkowy OnSpeedDating.com postanowił jednak oszczędzić swoim użytkownikom straconego czasu i - nie bacząc na poprawność polityczną, która każe mówić o osobach tłustych per "puszyste" - zorganizować randki tylko dla szczupłych. Na takie sesje mogą zapisywać się tylko kobiety o rozmiarze 38 i mniejszych.
Jak podkreślają pomysłodawcy "chudych randek" wcale nie chodzi o powierzchowne i przedmiotowe traktowanie kobiet oraz ignorowanie zasady, że najważniejsze jest niewidoczne dla oka. Tłumaczą po prostu, że często warunkiem zbudowania relacji miłosnej jest po prostu fizyczne zauroczenie - niemożliwe w sytuacji, gdy para po prostu się sobie nie podoba z wyglądu lub wręcz zrobiła na sobie odstręczające wrażenie: "Oczywiście liczy się coś więcej niż wzrost czy rozmiar, ale dla wielu z nas dobre pierwsze wrażenie to konieczny punkt wyjścia" - czytamy w opisie.
Czy takie randkowanie ma sens? Powstały już specjalne portale randkowe dla miłośników książek, osób niepełnosprawnych fizycznie czy też zrzeszające ludzi o zbliżonym światopoglądzie religijnym. Czy jednak kryterium rozmiaru (pokaż metkę, bo inaczej nie wejdziesz!) nie jest przesadą i kolejną oznaką konsumpcjonizmu, uprzedmiotowienia człowieka i traktowania potencjalnych partnerów jak towaru w sklepie?
Czy gdzieś w tym całym bałaganie, w tej konsumpcyjnej papce jest jeszcze miejsce na duszę i wnętrze? Czy jest jeszcze szansa żeby się zatrzymać? Mamy nadzieję, że nam się to uda.
KP/PFi