10 dziwnych faktów o Japonii, o których pewnie nie miałeś pojęcia
29.10.2015 | aktual.: 07.04.2017 14:10
Ten kraj nigdy nie przestanie nas zadziwiać!
Co kraj, to obyczaj - wszyscy znamy tę prawdę. Jednak w niektórych krajach obyczaje naprawdę są niezwykłe, a słysząc o nich, szeroko rozdziawiamy usta ze zdziwienia. Oto 10 ciekawostek na temat Japonii, o których mogliście wcześniej nie wiedzieć.
Gdyby ktoś spytał nas, co wiemy o Kraju Kwitnącej Wiśni, pewnie potrafilibyśmy powiedzieć, że leży w Azji, na wyspach Pacyfiku, ze stolicą w Tokio, głową państwa jest cesarz, że jest czołową potęgą świata pod względem przemysłu, technologii i motoryzacji. Że Japończycy są szalenie pracowici i uzdolnieni właściwie pod każdym względem, w wolnych chwilach robią origami, piszą haiku, jedzą ryż, piją sake i oglądają anime. Mają też dziwnie perwersyjne upodobania łóżkowe, ale ogromnym nietaktem jest o nich wspominać. Tyle jeśli chodzi o podstawy. Warto jednak pogłębić swoją wiedzę, bo Japonia jest krajem naprawdę niezwykłym, by nie powiedzieć przedziwnym.
Fakt pierwszy: w Japonii modne jest dziś posiadanie... krzywych zębów. A konkretnie chodzi o wystające trójki, czyli kły. Nastolatkowie odwiedzają więc ortodontów i płacą grube pieniądze za to, aby ci powykrzywiali im uzębienie.
Dziwne jedzenie
Wiecie, czym jest basashi? To tradycyjna japońska potrawa, której głównym składnikiem są cienkie plastry surowej koniny. Tak, Japończycy jedzą konie. Na surowo.
To jeszcze nic. Ikizukuri to dania przygotowane z żywych zwierząt, takich jak ryby czy żaby. Przed konsumpcją nie zabija się ich, tylko ogłusza. To dość ohydne, przyznajcie sami. Aha, tak przy okazji - najpopularniejszym dodatkiem do pizzy są w Japonii nie pieczarki, kiełbaski pepperoni czy oliwki, tylko... kałamarnice.
Dziwne prawo
Czego nie wolno robić w Japonii? Na przykład tańczyć w nocy. To prawo obowiązuje od 1948 roku i zostało wprowadzone, by wpływać na moralność publiczną. Lata płynęły, czasy się zmieniały, a prawo to wciąż obowiązywało. Co więcej, było ono rygorystycznie egzekwowane, a w ostatnich latach zwiększyła się częstotliwość nalotów policji na nocne kluby (oczywiście były one powiązane z akcjami antynarkotykowymi). Dopiero w zeszłym roku zaczęto wspominać o złagodzeniu lub likwidacji kontrowersyjnego przepisu, ponieważ szkodzi ono nie tylko turystyce, ale też będzie stanowiło problem podczas planowanej na 2020 rok olimpiady w Tokio.
Patent na złodziei
Z drugiej jednak strony istnieją tam również świetne rozwiązania, choć może nie należałoby ich nazywać prawnymi. Na przykład sposób, w jaki sprzedawcy radzą sobie ze sklepowymi złodziejami. Kiedy się takiego zauważy, rzuca się w niego specjalnie przygotowanymi i leżącymi zawsze pod ręką balonami wypełnionymi farbą. "Naznaczonego" w ten sposób rabusia będzie dużo łatwiej namierzyć policji.
Również sami policjanci strzelają z broni do paintballa w auta, które nie zatrzymały się do kontroli drogowej. Kolejny radiowóz bez problemu zatrzyma gagatka. Genialne w swej prostocie, nieprawdaż?
Dziwna świąteczna tradycja
W dzisiejszych czasach coraz większa liczba Japończyków uznaje światopogląd materialistyczny, a większość określa się jako osoby niewierzące i niereligijne (wśród pozostałych dominujące religie to buddyzm i shinto). Tylko ze względu na przywiązanie do tradycji kultywuje się tu jeszcze obrzędy narodzin, zawierania małżeństw czy pochówków.
W ciekawy za to sposób Japończycy obchodzą święta Bożego Narodzenia (które nie są tam świętem narodowym, ale przez wielu w ten czy inny sposób są celebrowane). 25 grudnia całymi rodzinami wybierają się do... KFC. Zwyczaj ten sięga 1974 roku, kiedy sieć fast-foodów przeprowadziła kampanię uświadamiającą obcokrajowców, że w kraju tym nie uda im się kupić świątecznego indyka, więc zapraszają do siebie. Akcja była na tyle skuteczna, że do dzisiaj Japończycy rezerwują w KFC stoliki na miesiąc wcześniej, a w specjalnej świątecznej ofercie dostają kubełek kurczaków, wino, ciasto i kieliszek szampana w cenie ok. 40 dolarów.
Długowieczna firma
Zawsze bardzo nas cieszy, kiedy dowiadujemy się, że któraś z polskich firm istnieje już na rynku od dziesięcioleci, a nawet setek lat. Na przykład wiedzieliście, że kopalnia soli "Wieliczka" prężnie działa od... 1273 roku i znajduje się na liście najdłużej działających firm na świecie? Jej znakomity wynik blednie jednak w porównaniu z miejscem pierwszym w zestawieniu, okupowanym przez japońską firmę budowlaną Kongo Gumi. Została ona założona w 578 roku naszej ery! Nieprzerwanie funkcjonowała przez 1428 lat, czyli do roku 2006. Bo niestety i ona nie poradziła sobie we współczesnych czasach, zaczęła przynosić straty, w końcu upadła, a to, co z niej pozostało, wykupiło Takamatsu Construction Group.
Długowieczni ludzie
Długowieczne w Japonii są jednak nie tylko firmy, ale i ludzie. Szacuje się, że w Kraju Kwitnącej Wiśni mieszka ok. 50 tys. ludzi, którzy przekroczyli już 100. rok życia. Przeciętny Japończyk żyje zaś o 4 lata dłużej niż przeciętny Amerykanin. To spora różnica.
Ponoć dobrą kondycję do późnej starości Japończycy zawdzięczają tradycyjnej diecie - niskokalorycznej i bardzo zdrowej. Dzięki temu znacznie rzadziej zapadają na różnego rodzaju choroby cywilizacyjne, takie jak problemy z sercem i krążeniem, podwyższony cholesterol czy różne rodzaje nowotworów. Ciekawe, czy to zasługa basashi i ikizukuri (patrz slajd 2).
Spanie w pracy
Bezrobocie w Japonii jest niewielkie (wynosi zaledwie ok. 4 proc.), a ci, którzy pracę mają, harują jak woły, byle zadowolić swoich przełożonych. Są ponoć 10 razy bardziej wydajni niż np. Polacy. I trochę nie znają umiaru. Mają nawet specjalne określenie "karoshi", które oznacza śmierć z przepracowania (szacuje się, że umiera na nie nawet 30 tys. Japończyków rocznie).
Pracownicy korporacji spędzają w niej ok. 15 godzin dziennie, później zazwyczaj idą z współpracownikami na drinka lub dwa. Wykończeni, często zasypiają w miejscach publicznych: na chodnikach, trawnikach, ławkach w parku.
Co także ciekawe, spanie w pracy jest tam nie tylko akceptowane, ale wręcz mile widziane - stanowi oznakę wyczerpania ciężką pracą.
Dziwne zwyczaje
W Japonii za przejaw złego wychowania uznaje się jedzenie lub picie w trakcie chodzenia. Nic złego nie ma za to w głośnym siorbaniu zupy czy mlaskaniu przy makaronie - co więcej, to oznaka, że nam smakuje.
Kiedy dostaniecie od Japończyka prezent, za żadne skarby nie rozrywajcie papieru, w który jest zapakowany, bo się obrażą.
Ponoć nie znają oni za bardzo czegoś takiego, jak dezodorant, za to często się myją i mało pocą. Pamiętajcie też, że w Japonii nie daje się napiwków. Byłoby to uznane za chamstwo w czystej postaci. Fajnie!
Numer jeden pod względem dziwności
Jednak numerem jeden pod względem dziwności są dla nas japońskie bary, w których można napić się ludzkiego mleka. Tak, dobrze przeczytaliście: mleka z kobiecej piersi. Opcje konsumpcji są dwie - albo wypija się je w formie shota, albo bezpośrednio "z gwinta". Oj tak, Japonia nigdy nie przestanie nas zadziwiać.
**[
ZOBACZ TEŻ: KONIEC PEDOFILII W MANDZE I ANIME? ]( http://facet.wp.pl/koniec-pedofilii-w-mandze-i-anime-6002199498941057a )**