Forma12 000 kalorii dziennie i takie ciało? To możliwe

12 000 kalorii dziennie i takie ciało? To możliwe

Ilość kalorii, jaką codziennie pochłaniał, spokojnie wystarczyłaby dla czterech ciężko pracujących fizycznie facetów - trzech musiałoby już utyć. Z nieprawdopodobnych ilości jedzenia, które znajdowały się w jego codziennym menu, można by ułożyć prawie tygodniowy jadłospis dla przeciętnie aktywnej kobiety.

12 000 kalorii dziennie i takie ciało? To możliwe
Źródło zdjęć: © AFP

On jednak pochłaniał wszystko jednego dnia, a waga nawet nie drgnęła. Mało tego - mógł pochwalić się ciałem, o którym marzy niejeden ciężko trenujący facet!

Najbardziej utytułowany olimpijczyk wszech czasów i sześciokrotny zdobywca tytułu najlepszego pływaka na świecie, emerytowany już Michael Phelps lubił dobrze zjeść. Pod względem ilości pochłanianego jedzenia przewyższał niejednego dwustukilogramowego żarłoka. On jednak robił to bez szkody dla zdrowia i z błogosławieństwem osobistych lekarzy. Menu pływaka może przyprawić o zawrót głowy nawet największych łasuchów.

Stara zasada mówi, że śniadanie powinno być królewskie, obiad książęcy, a kolacja żebracza. U Phelpsa właściwie każdy posiłek może nosić miano królewskiego, a królem śniadania są jajka. Sportowiec rozpoczynał dzień od niezwykle treściwego posiłku - składały się na niego: micha owsianki, trzy sandwiche z jajecznicą oraz omlet francuski z pięciu jaj. To oczywiście nie wszystko. Na osłodę i zgodnie z zasadą, że cukier krzepi, Phelps pochłaniał jeszcze trzy naleśniki z czekoladą i trzy tosty z lukrem.

Potem, jak sam wspomina, "trochę" pływał.

Woda męczy, więc czas na obiad. Jeżeli chcemy być jak mistrz to do gara wkładamy pół kilo makaronu wzbogaconego w witaminy i błonnik. Do tego duże kanapki z grubymi plastrami szybki i sera pływające w majonezie oraz hektolitry napojów izotonicznych dla zbilansowania poziomu minerałów w organizmie.

Nie chcemy się powtarzać, ale potem... Phelps "trochę" pływał.

Sałata na kolację? To dobre dla wieszaków z wybiegów. Na zakończenie dnia Amerykanin musiał przecież nakarmić wyeksploatowane do granic ludzkich możliwości mięśnie. W ruch znowu idzie makaron (znowu pół kilo), tym razem w towarzystwie pizzy. Jeszcze więcej izotoników.

Potem zapewne Phelps "trochę" pływał. W każdym razie się nie topił, co zapewne spotkałoby każdego po takiej kolacji. Bilans kalorii z całego dnia - około 12 000 kcl.

Co ciekawe, taka dieta nie jest w sportowym świecie sensacją: - Po porannym treningu jem duże śniadanie: naleśniki, wafle, owsiankę, bajgle, jajka, wszystko - mówi inny pływak Ryan Lochte. Również Agnieszka Radwańska wspominała niedawno, że przed meczem musi się solidnie najeść. Lekarze zajmujący się medycyną sportową także nie widzą powodów, by bić na alarm - energetyczna norma dla ciężko trenujących pływaków wynosi około 6 000 kalorii i może wzrosnąć, jeśli treningi są szczególnie intensywne. Tak właśnie było w przypadku Phelpsa - "dietę" 12 000 kalorii amerykański pływak stosował, trenując do Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Najwyraźniej mu nie zaszkodziła, skoro zdobył tam zdobył 6 medali (3 indywidualnie).

To co, przechodzicie na jego dietę? Pamiętajcie, by między posiłkami trochę popływać. Chociaż babcia przecież zawsze powtarzała, żeby nie kąpać się po posiłku...

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (43)