Ciekawostki20 najpiękniejszych kobiet na świecie

20 najpiękniejszych kobiet na świecie

20 najpiękniejszych kobiet na świecie
Źródło zdjęć: © AFP

Jabłko dla najpiękniejszej! To nie jest ranking kobiet z brodami

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

1 / 20

Irina Shayk

Obraz
© SPL/East News

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

2 / 20

Nigella Lawson

Obraz
© Eastnews

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

3 / 20

Scarlett Johansson

Obraz
© facebook.com/pages/Scarlett-Johansson

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

4 / 20

Candice Swanepoel

Obraz
© SPL/East News

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

5 / 20

Kate Upton

Obraz
© Eastnews

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

6 / 20

Mila Kunis

Obraz
© facebook.com/mila.kuniss

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

7 / 20

Joanna Krupa

Obraz
© newspix.pl

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

8 / 20

Cameron Diaz

Obraz
© newspix.pl

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

9 / 20

Ania Przybylska

Obraz
© AKPA

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

10 / 20

Charlize Theron

Obraz

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

11 / 20

Kelly Brook

Obraz
© facebook.com/kellybrookofficial

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

12 / 20

Eva Mendes

Obraz
© Eastnews

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

13 / 20

Miley Cyrus

Obraz
© facebook.com/mileybz

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

14 / 20

Jennifer Lawrence

Obraz
© Eastnews

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

15 / 20

Nicole Scherzinger

Obraz
© facebook.com/nicolescherzinger

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

16 / 20

Megan Fox

Obraz
© Eastnews

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

17 / 20

Sofía Vergara

Obraz
© facebook.com/OfficialSofiaVergara

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

18 / 20

Monica Bellucci

Obraz
© facebook.com/belluccim

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

19 / 20

Emily Ratajkowski

Obraz
© facebook.com/officialemilyratajkowski

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

20 / 20

Christina Hendricks

Obraz

Walka z uprzedmiotowieniem kobiet w popkulturze trwa co najmniej od lat 60. ubiegłego stulecia. Jednym z pierwszych, lokalnych jeszcze starć tej globalnej już dziś awantury, była pikieta feministek w Atlantic City. W 1968 roku odbywały się tam wybory Miss America i w czasie, kiedy rozentuzjazmowany tłum facetów wybierał najpiękniejszą Jankeskę, na zewnątrz paradowały panie uzbrojone w transparenty z hasłami "Women's Liberation" (wyzwolenie kobiet), "Let's judge ourselves as people" (oceniajmy siebie jako ludzi) i "Can make-up cover the wounds of our oppression?" (czy makijaż przykryje rany po opresji?). Symbolem tej rzekomej "opresji" w latach 60. stawały się biustonosze, a sama scena z Atlantic City była niezwykle wymowna. Po jednej stronie kobiety z dumą prezentowały swoje kształty, a po drugiej próbowały uciec od - ich zdaniem - męskiego szowinizmu, który reprezentowały między innymi bogu ducha winne części garderoby.

La donna e mobile, kobieta jest zmienną - słyszymy w słynnej, tenorowej arii z opery Verdiego. Ciężko o lepsze podsumowanie tego, jak często same zainteresowane zmieniają zdanie o tym, co stanowi element opresyjny. Same przecież biustonosze i konkursy piękności nie zawsze były symbolem szowinizmu. Kilkanaście lat przed słynną pikietą z roku 1968, w czasach gorsetów, biustonosze nazywano "diabelskim wynalazkiem" i dość powszechnie uznawano za... wymysł feminizmu. Podobnie jest z wyborami najpiękniejszej - pomimo tego, że już jeden z pierwszych konkursów tego typu skończył się wojną trojańską, nie ustajemy w tworzeniu kolejnych rankingów i wybieraniu kolejnych miss. A przecież wystarczyłoby, żeby kobiety przestały się zgłaszać do wyborów i nie chwaliły się później tym, że zostały wybrane najpiękniejszą przez taką czy inną organizację.

I tak, jak jabłko wręczone przez Parysa Afrodycie stało się symbolem niezgody, tak jest też przecież przejawem męskiego umiłowania kobiecego piękna. Nie tego, które znamy ze współczesnych pokazów mody. Oglądając to, co prezentują modelki, można się chwycić za głowę. To, co jest przedstawiane na wybiegach, ma bowiem coraz mniej wspólnego z klasyczną elegancją bądź luzem. A już zupełnie niewiele z kobiecym pięknem. Najbardziej kuriozalne propozycje, lansowane podczas takich pokazów, coraz częściej wykraczają poza wybieg i trafiają przecież już nawet na muzyczne festiwale, gdzie, o zgrozo, ikoną kobiecości staje się szukający atencji transseksualista. Dlatego też z nadzieją patrzymy na wszelkiego rodzaju rankingi, które pamiętają jeszcze o tym, że między mężczyznami a kobietami sporo jest różnic. Psychicznych i fizycznych. I to właśnie tego, czego nie możemy znaleźć u mężczyzn, najmocniej pożądamy u kobiet. Przed wami ranking 20 naszym zdaniem najseksowniejszych kobiet na świecie. Bez słów, biografii i notek
przeklejonych z Wikipedii. Same zdjęcia. Oglądajcie i podziwiajcie, albo wracajcie do "kobiety" z brodą.

(ac/facet.wp.pl)

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (235)