36 lat temu trafił do więzienia za głupstwo. Przebywa w nim do dziś
09.09.2016 | aktual.: 14.09.2016 11:29
Ten mężczyzna już dziś jest jednym z największych wyrzutów sumienia amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Mark DeFriest, który określany jest również mianem Houdiniego z Florydy, większość swojego życia spędził za kratami.
56-latek trafił tam za... przywłaszczenie narzędzi po zmarłym ojcu. Co ciekawe, te i tak miały trafić do jego rąk. Jak to możliwe, że za takie głupstwo odsiaduje wyrok znacznie dotkliwszy niż niektórzy mordercy i gwałciciele?
Nietypowy sześciolatek
Choć społeczeństwo jest podzielone, gdy chodzi o to, czy mężczyzna zasłużył na jakąkolwiek karę, nikt nie ma wątpliwości, że w jego sprawie coś poszło nie tak. Pochodzący z Florydy DeFriest urodził się w 1960 r. Z jednej strony jest osobą nieprzeciętnie inteligentną, z drugiej – zawsze miał problemy z nawiązywaniem kontaktów społecznych. Specjaliści, którzy go badali, uznali, że ma zaburzenia przypominające autyzm. Już jako sześciolatek potrafił rozkładać zegarki na części, a następnie z powrotem je złożyć. Niedługo potem to samo zaczął robić z silnikami. Wykazywał też duże zamiłowanie do przeprowadzania eksperymentów naukowych w piwnicy swojego ojca. Z czasem, gdy rozwijały się jego zdolności, narastały też jego problemy z nawiązywaniem kontaktów z innymi ludźmi. Najbliższą mu osobą zawsze był ojciec, weteran II wojny światowej, który nie tylko tłumaczył mu świat, ale uczył też wielu nowych rzeczy, m.in. technik przetrwania i umiejętności radzenia sobie nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach.
Choć nie zrobił nic złego, został aresztowany
Gdy skończył 19 lat, jego ojciec zmarł. Dla Marka była to nie tylko osobista tragedia, ale początek poważnych kłopotów. Nastolatek wkrótce po tej dotkliwej stracie zdecydował się wejść do szopy i zabrać narzędzia, które należały do jego ojca. Jego macocha zadzwoniła wtedy na policję i zgłosiła kradzież narzędzi, które i tak miały trafić do rąk chłopaka, ale dopiero po uprawomocnieniu się testamentu. Od tamtej pory więzienie stało się jego nowym domem. Jak to możliwe, że z powodu takiego głupstwa, DeFriest, który trafił za kraty jako nastolatek, wciąż przebywa w więziennych murach? Jak to się stało, że wyrok 4 lat pozbawienia wolności, który usłyszał na początku, zamienił się w karę 105 lat więzienia?
Nie dla niego więzienie
Młody mężczyzna, m.in. ze względu na swoją kondycję, zaczął odczuwać obsesyjną potrzebę podejmowania działań, prowadzących do uwolnienia się z „kajdan”. I tak rozpoczęła się realizacja trwającego przez lata schematu, w którym Mark DeFriest z powodzeniem ucieka z więzienia, zostaje powtórnie schwytany i osadzony. Problem w tym, że każda kolejna ucieczka kończyła się tym, że sąd do jego wyroku dopisywał kolejne lata odsiadki. W efekcie zasądzona kara urosła do... 105 lat. Jak tłumaczą dziś jego obrońcy, problem polega na tym, że choć cała ta historia brzmi absurdalnie, DeFriest dla wymiaru sprawiedliwości z drobnego przestępcy stał się poważnym kryminalistą i recydywistą. To dlatego, mając dziś 56 lat na karku, wciąż siedzi w więzieniu, choć powinien je opuścić w wieku 23 lat.
Houdini z więziennej celi
Zupełnie inna historia to stosowane przez niego sposoby ucieczek. Wiele ze zrealizowanych przez niego prób obrosło już legendą. Mark DeFriest doczekał się również kilku pseudonimów. Najsłynniejszy jego przydomek to Houdini z Florydy, nawiązujący do działalności popularnego na przełomie XIX i XX wieku iluzjonisty, Harry'ego Houdiniego, który wsławił się właśnie umiejętnością wyzwalania się z największych opresji. Pewnego razu DeFriest uśpił czujność strażników więziennych, dosypując do ich napojów substancję, którą zdobył w aptece. Podczas kilku swoich ucieczek wykorzystał również atrapy pistoletów, które samodzielnie wykonywał z kawałków drewna. Innym razem wyrwał sobie nawet ząb, co oczywiście wiązało się z koniecznością złożenia wizyty w gabinecie dentystycznym, skąd oczywiście czmychnął.
Katapultował się z więzienia
Jedną z najbardziej spektakularnych jego ucieczek była ta, gdy dosłownie katapultował się, przelatując nad więziennymi zasiekami. DeFriest, dzięki swoim niesamowitym zdolnościom pamięciowym, potrafił także podrobić klucze do drzwi celi. Mężczyzna po prostu dokładnie zapamiętał wygląd klucza wiszącego na pasie strażnika, a potem w zaciszu przygotował jego replikę. Siedem z trzynastu jego ucieczek zostało zakończonych sukcesem.
Poprzez kolejne ucieczki DeFriest nie tylko wydłużał swój pobyt w więzieniu, pogarszały się również jego warunki w miejscu odosobnienia. W obawie, że mężczyzna nadal będzie stosował swoje sztuczki, przeniesiono go do więzienia stanowego na Florydzie, mającego opinię jednego z najgorszych w Stanach Zjednoczonych. Tam stał się ofiarą prześladowań przez współwięźniów. Co gorsza, przez znaczną część przetrzymywany był w karcerze. Jego adwokat twierdzi, że w izolatce pozbawionej dostępu do naturalnego źródła światła spędził w sumie 20 lat.
Niezwykły umysł
O sprawie Marka DeFriesta zrobiło się naprawdę głośno w 2014 r. po premierze doskonale przyjętego filmu dokumentalnego „The Life and Mind of Mark DeFriest” (Życie i umysł Marka DeFriesta). - Opisałbym Marka jako piękny umysł, który znalazł się w naprawdę wstrętnym miejscu – powiedział Gabriel London, twórca filmu.
Wiele osób, które m.in. dzięki filmowi poznały jego historię, nie ukrywa oburzenia. Dziś w wątpliwość podawana jest zasadność pierwszego wyroku oraz wymiar zasądzonej wówczas kary. Zwraca się również uwagę na fakt, że mężczyzna w ogóle nie powinien zostać osadzony ze względu na stan psychiczny. Pięciu spośród sześciu psychiatrów wskazało zresztą na problemy dotyczące jego kondycji umysłowej. Tylko jeden lekarz uznał, że DeFriest jest symulantem i właśnie jego opinię uwzględnił sąd.
Pod koniec listopada 2014 r. sąd zdecydował się na złagodzenie wyroku DeFriesta. Choć wcześniej miał wyjść z więzienia dopiero w 2085 r., sąd wskazał, że mężczyzna będzie miał szansę na warunkowe zwolnienie już w marcu 2015 r. Mimo to, wciąż przebywa za kratami. - Gdybym był gwałcicielem albo mordercą, już by mnie wypuścili. Ale jestem tylko idiotą, który zrobił z nich idiotów – powiedział DeFriest, tłumacząc swoją sytuację.