Świetny trik czy czary?
Slade zaczął używać tabliczek i ołówków lub kredy jako głównego sposobu komunikacji ze zmarłymi, dlatego uważa się go za wynalazcę tzw. tabliczek spirytystycznych. W Ameryce i nie tylko pojawiło się mnóstwo ludzi, którzy chcieli nawiązać łączność z zaświatami, a popularność Slade'a szybko rosła. Zaczął mianować się doktorem, choć nie ukończył wyższej szkoły, a zainteresowani musieli czekać na spotkanie z nim długie tygodnie. Nic dziwnego, litery czy całe zdania pisane w językach, których Slade na pewno nie znał, pojawiały się na tabliczkach, chociaż ich nie dotykał - uczestnicy seansu trzymali go za ręce, a pomieszczenie było oświetlone. Tak przynajmniej twierdzili ci, którzy się z nim spotkali.
KONIEC CUDOWNEJ KARIERY
Problemy zaczęły się w USA po seansie z nowojorskim przedsiębiorcą, Johnem W. Truesdellem, który w 1872 roku ogłosił, że widział, jak Slade zapisywał stopą wiadomość na tabliczce pod stołem. Psycholog Stanley Krebs na kolejnym seansie użył zwierciadła, dzięki któremu świadkowie widzieli, jak nic niepodejrzewający Slade wymienia pustą tabliczkę, którą schował za swoje krzesło, na tabliczkę zapisaną. Cztery lata później jego oszustwa ujawniono też w Londynie, gdzie został skazany na trzy miesiące więzienia. Słynny doktor Slade pod koniec życia przyznał, że wszystkie jego seanse były tylko świetnie przygotowanymi trikami.