Ach ci angielscy turyści
28.06.2010 | aktual.: 27.12.2016 15:18
None
Często narzekamy na zachowanie swoich rodaków za granicą, wytykając chamstwo, poczucie sarmackiej wyższości i wieczne niezadowolenie z oferty wybranych kurortów.
Okazuje się, że nie tylko Polaków denerwuje narzekanie na co się da i pijackie wybryki polskich turystów za granicą - pole position dla najbardziej irytujących turystów należy bowiem do... Brytyjczyków.
Czym takim narazili się mieszkańcy Wysp goszczącym ich na wakacjach narodom i jakie wakacyjne zwyczaje najczęściej wytykają sobie sami?
8. Narzekania na pogodę
Tak, oni to robią! Może brzmieć to kuriozalnie, ale wyspiarze, których przecież pogoda na co dzień nie rozpieszcza, nie szczędząc deszczu i mgieł, wypoczywając na egzotycznych plażach, potrafią narzekać na zbyt wysoką temperaturę.
Pozostaje nam tylko zaproponować im plaże ich ojczystej ziemi, skoro nie potrafią docenić możliwości wygrzewania się w słońcu, albo zasugerować biurom podróży nowe oferty, np. wypoczynek na wybrzeżach Antarktydy.
7. Moda i cyferkowe koszulki
Samych Brytyjczyków niezmiernie przyprawiają o irytację wszechobecne t-shirty z napisami w stylu "Big Tony 69", "Spirit of 66", "Master 102 Big Poo", "Lonely 22 reDick88" itd. noszone zazwyczaj przez rosłych młodzieńców, którzy wakacyjny wyjazd traktują jak jedną wielką imprezę, po której przydałby się tak naprawdę porządny urlop.
6. Wybór lektur
No tak, to dobrze, że w ogóle czytają. Jednak wybór wakacyjnej lektury często pozostawia wiele do życzenia, bo zazwyczaj są to bardzo stabloidyzowane thrillery, łzawe romansidła albo kolejna autobiografia któregoś z piłkarzy brytyjskiej reprezentacji. Najnowsza pozycja o piłce pt. "RPA 2010 - decydujące starcie", nie kończy się happy endem.
5. Gołe klaty
Nie wiedzieć czemu Angole (a przynajmniej męska część populacji) uwielbiają paradować bez koszulki w miejscach zupełnie innych niż plaża.
Wystarczy, że temperatura przekroczy 20 stopni Celsjusza, a hordy półnagich Brytyjczyków zaludniają zabytkowe starówki miast. Blade anemiczne torsy stają się rakowato różowe, jeśli pogoda dopisuje i są wątpliwą demonstracją... wolności? Wyzwolenia z pęt cywilizacji?
4. Ślinienie się
Oczywiście na widok...kobiet! To cecha wspólna właściwie wszystkim przedstawicielom płci męskiej na wakacjach, kiedy to atmosfera staje się bardziej wyluzowana i mniej zobowiązująca.
W pożądliwych spojrzeniach i końskich zalotach Brytyjczycy nie ustępują nawet Niemcom - kelnerki z krakowskich klubów nieraz skarżyły się na chamskie propozycje seksu na zapleczu, a ich koleżanki po fachu z Bukaresztu nie raz musiały radzić sobie z natrętnymi Anglikami próbującymi za wszelką cenę włożyć im rękę w dekolt.
3. Angielski
W środku amazońskiej dżungli, w mroźnej Jakucji albo w polskim Radomiu - Angole są zawsze przekonani, że każdy zna angielski i w nieskończoność próbują się komunikować w swoim rodzimym języku, nawet nie sięgając po książeczkę z rozmówkami.
Wyjątek stanowią ci z nich, którzy próbowali kiedyś zamówić dania gdzieś we Francji. To ich nauczyło... cierpliwości.
2. Angielskie śniadania
W wydaniu full tradycyjnym wygląda to tak: tosty, bekon, jajka, kaszanka, kiełbaski i fasolka. Idealne rano przed całym dniem wylegiwania się na plaży? Polecamy raczej przed górskimi wędrówkami. Jednym słowem kaszana.
1. Ekscesy po pijaku
Pijani turyści wszelkich nacji potrafią zachowywać się wyjątkowo skandalicznie, ale wszyscy zgodnie przyznają, a mieszkańcy Krakowa w szczególności potwierdzą, że pijani Angole to szczyt pijackich możliwości - piją bez umiaru, a na rauszu zachowują się głośno i wpadają na niecodzienne i niekoniecznie "kulturalne" pomysły typu podrzucanie krakowskich gołębi, sikanie do kufli, bieganie po samochodach czy... zbiorowy onanizm w taksówce!
Boże, chroń królową!