Adolf Eichmann - człowiek, który potrafił zapaść się pod ziemię
Adolf Eichmann nie miał planu B. Nie zebrał pieniędzy i nie przygotował drogi ucieczki na wypadek klęski III Rzeszy. Na dodatek, jako masowy morderca, miał miliony zaciekłych wrogów marzących o jego ujęciu. Jakim cudem przez całe lata skutecznie unikał schwytania?
16.12.2015 | aktual.: 25.12.2015 09:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Koniec wojny zastał Eichmanna, autora "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej", w austriackich górach, gdzie organizował oddział partyzancki. Do końca wierny przełożonym, zakładał, że będzie w stanie nękać aliantów przynajmniej przez miesiąc. Tymczasem już ósmego maja jego podwładni zostali zwolnieni ze służby, a on sam dosłownie nie miał co ze sobą zrobić. Jak pisze Neal Bascomb w książce "Wytropić Eichmanna", Niemiec "po raz pierwszy w życiu nie miał rozkazów do wykonania ani przywódców, za którymi mógłby pójść. Czuł się jak okręt bez steru".
SS-Obersturmbannführer (podpułkownik SS) zdawał sobie sprawę z tego, że alianci uważają go za zbrodniarza wojennego. Wiedzieli o tym również jego towarzysze, z którymi zamierzał ukryć się w górach. Szybko dali mu do zrozumienia, że nie jest wśród nich mile widziany.
Został sam w towarzystwie swojego osobistego sekretarza, Rudolfa Jänischa. Na podorędziu miał tylko własną przebiegłość. I tak oto opracował te siedem niezawodnych zasad...
Jezioro Altaussee i wioska o tej samej nazwie. To tutaj Eichmann otrzymał swój ostatni rozkaz: zorganizowania oddziału partyzanckiego w górach (fot. Taranis-iuppiter, CC BY-SA 3.0)
Po pierwsze: Zmień tożsamość
To oczywiście banał. Jeśli jesteś wysoko na liście poszukiwanych, a wszędzie roi się od żołnierzy, którzy mogą cię wylegitymować, pozbądź się dokumentów i zmień nazwisko. Lepiej z góry dysponować zastępczymi papierami, ale nasz bohater zbyt późno o tym pomyślał. Do końca przecież wierzył w zwycięstwo III Rzeszy.
Kilka dni błąkał się po kraju, próbując dostać się do Niemiec. Udawał kaprala Luftwaffe, którego nikt nie miał powodu aresztować. W końcu jednak amerykański żołnierz przeszukał go dokładnie i znalazł na przedramieniu tatuaż z grupą krwi, jaki nosił każdy SS-man. Adolf próbował go wypalić papierosem, ale nie udało mu się. Usunął go na dobre nieco później.
Na razie trafił do obozu jenieckiego i tam przyjął nową tożsamość. Nie wybierał jej na chybił trafił.
Po drugie: Wybierz właściwe nazwisko
Przedstawił się jako Otto Eckmann - nazwisko miało być na tyle podobne, by automatycznie na nie reagował i mógł tłumaczyć się przesłyszeniem, gdyby odwrócił się, słysząc "Eichmann".
Jako dzień narodzin wskazał datę dokładnie o rok późniejszą od prawdziwej, co było łatwe do zapamiętania. Twierdził też, że przyszedł na świat we Wrocławiu - wiedział, że wszelkie metryki zostały tam najprawdopodobniej spalone w czasie obrony miasta.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE>>>
Tekst opublikowany we współpracy z serwisem Ciekawostkihistoryczne.pl
Przeczytaj również artykuł:[
Agent Mossadu popijał czerwone wino i palił pety z zabójcą 6 milionów Żydów ]( hhttp://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/08/19/agent-mossadu- popijal-czerwone-wino-i-palil-pety-z-zabojca-6-milionow-zydow/ )
Po trzecie: Zniszcz zdjęcia
Trudno uciec przed całym światem, jeśli wszyscy wiedzą, jak wyglądasz. O tym jednym Eichmann pomyślał jeszcze w czasie wojny. Nie pozwalał się fotografować, używał tylko jednego, oficjalnego zdjęcia, którego negatyw zniszczył. Ani jego żona, ani rodzice nie dysponowali nawet jedną jego podobizną.
Eichmann bardzo różnił się pod tym względem od innych SS-manów. Nie tylko nie robił sobie pamiątkowych zdjęć w czasie egzekucji, ale też nie brał udziału w publicznych zabawach, takich jak próby przestrzelenia dwóch żydowskich głów jedną kulą.
Unikał pokazywania się swoim ofiarom, dzięki czemu po wojnie mało kto wiedział, jak wygląda.
Kiedy Eichmann uciekał do Argentyny, nie przypominał już zbytnio młodego oficera SS z czasów wojny - po lewej zdjęcie z jego paszportu wystawionego przez Czerwony Krzyż (fot. Fundacion Memoria del Holocausto, domena publiczna)
Po czwarte: Nie ufaj kochankom
Kobiety wielokrotnie okazywały się największą słabością wysoko postawionych mężczyzn. W czasie wojny Eichmann niemal nie widywał się z żoną i trójką synów, nie stronił za to od romansów. Poślubiona mu Veronika Liebl zdawała sobie sprawę z tych zdrad, pozostała mu jednak wierna. Nie była zresztą w stanie pomóc śledczym w odnalezieniu męża, który nie kontaktował się z rodziną.
Oczywiście ukrywający się Eichmann nie spotkał się też z żadną ze swoich dawnych kochanek i nie szukał u nich pomocy. I słusznie, kilka z nich zostało wyśledzonych przez szukających go żydowskich łowców nazistów.
Niemiec nie mógł jednak naprawić dawnego błędu. Nieopodal Linzu mieszkała kolejna z jego "przyjaciółek", której nieopatrznie zostawił swoje zdjęcie. Kobieta nie grzeszyła inteligencją i może dlatego Eichmann nie widział w niej zagrożenia. Ale Maria Mösenbacher była bardzo dumna z fotografii swego kochanka i lubiła się nią chwalić. Pokazała ją również agentowi Hagany - żydowskiej organizacji paramilitarnej ścigającej nazistów - który nawiązał z nią znajomość tylko po to, by wydobyć od niej tę pamiątkę.
Po piąte: Znajdź przyjaciół
Choć wyjawienie komukolwiek swojej tożsamości jest nader ryzykowne, gdy jesteś poszukiwanym zbrodniarzem, czasem nie ma wyjścia. Po sześciu miesiącach w alianckich obozach jenieckich Eichmann pozostawał nierozpoznany, zdawał sobie jednak sprawę, że w końcu zostanie odkryty. Musiał komuś zaufać.
Warunki panujące w alianckich obozach dla niemieckich jeńców wojennych w 1945 roku były fatalne. Adolf Eichmann był więźniem wielu z nich (fot. U.S. Army, domena publiczna)
Zwrócił się do najwyższego stopniem SS-mana w obozie. Ten, razem z pozostałymi oficerami, zorganizował kamratowi ucieczkę. Podrobili mu dokumenty na nowe nazwisko, a jeden z nich dał mu list do swojej siostry, która pomogła mu później w zaszyciu się.
Eichmann przez ponad cztery lata ukrywał się w Dolnej Saksonii, najpierw jako drwal, później jako hodowca kur. Sprzedawał nawet jajka żydom z Belsen, gdzie w czasie wojny mieścił się jeden z obozów koncentracyjnych. W końcu zapragnął lepszego życia i ponownie musiał poszukać pomocy.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE>>>
Tekst opublikowany we współpracy z serwisem Ciekawostkihistoryczne.pl
Przeczytaj również artykuł:[
Agent Mossadu popijał czerwone wino i palił pety z zabójcą 6 milionów Żydów ]( hhttp://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/08/19/agent-mossadu- popijal-czerwone-wino-i-palil-pety-z-zabojca-6-milionow-zydow/ )
Po szóste: Czytaj gazety
Przez zaszyfrowane ogłoszenie w gazecie porozumiał się z siatką dawnych SS- manów z organizacji ODESSA. Zajmowała się ona, przy wydatnej pomocy przedstawicieli Kościoła katolickiego, przerzutem nazistowskich zbrodniarzy do Argentyny. Rządził w niej Juan Perón, który uznawał pomoc ściganym Niemcom za swój obowiązek. Jak dodaje Neal Bascomb na kartach książki "Wytropić Eichmanna": "Eichmann był jednym z wielu, których ucieczki został zaaranżowane mniej więcej w tym samym czasie. Oprócz niego Europę opuścili między innymi 'anioł śmierci' Josef Mengele, 'rzeźnik z Rygi' Eduard Roschmann, masowy morderca Erich Priebke, 'miłosierny zabójca' chorych umysłowo i upośledzonych Gerhard Bohne i budzący grozę swoim okrucieństwem komendant SS Josef Schwammberger".
Pustać Lueneburska w Dolnej Saksonii, gdzie przez kilka lat ukrywał się Eichmann, słynie m.in. ze swoich rozległych wrzosowisk (obraz Arnolda Lyongrüna, domena publiczna)
Po siódme: Nie unoś się honorem
Niemiecki zbrodniarz przybył do Argentyny w 1950 roku jako Ricardo Klement, a dwa lata później odważył się sprowadzić rodzinę. Jego żona powróciła do panieńskiego nazwiska, ale synowie wciąż legitymowali się jako Eichmannowie. Ich ojciec udawał wprawdzie ich wuja, każdy jednak przyzna, że było to co najmniej nieostrożne. I rzeczywiście, błąd ten okazał się brzemienny w skutkach.
W grudniu 1956 roku jeden z synów Eichmanna odwiedził dom swojej dziewczyny, Sylvii. Nie wiedział, że jej ojciec jest w połowie Żydem, byłym więźniem Dachau, który uciekł z Niemiec jeszcze przed wojną. Chłopak z dumą opowiedział, że jego ojciec był wysokim oficerem Wehrmachtu. Wyraził też żal, że nie udało się doprowadzić zagłady Żydów do końca.
Ricardo Klement często bił swoich "siostrzeńców", by przypomnieć im o trzymaniu języka za zębami. Jak się okazało, na darmo.
Ojciec dziewczyny szybko połączył fakty, to jest nazwisko chłopaka z jego poglądami. Skontaktował się z Fritzem Bauerem, niemieckim prokuratorem żydowskiego pochodzenia występującym często jako oskarżyciel nazistowskich zbrodniarzy. Ten z kolei przekazał informacje wywiadowi Izraela. Pętla wokół Eichmanna zaczęła się zaciskać...
Dlaczego jednak zbrodniarz, który tyle lat wymykał się pościgowi, zachował się tak nierozważnie? W Argentynie poczuł się zbyt pewnie, przekonany, że poszukiwania jego osoby zostały już zarzucone. Przede wszystkim jednak uznawał za ujmę na honorze, iż jego synowie nie mogą przyznać się, kto jest ich ojcem. Chciał, by nosili chociaż prawdziwe nazwisko.
Blok 10 w Auschwitz. To tu przeprowadzał swoje eksperyment Josef Mengele, który uciekł do Argentyny w podobnym czasie co Eichmann. Nigdy nie został schwytany (fot. VbCrLf, CC BY-SA 4.0)
Kiedy agent Mossadu przesłuchiwał Eichmanna po jego schwytaniu, jeszcze w Argentynie, zapytał również o tę sprawę. Niemiec odpowiedział z oburzeniem: "Nie sądzicie chyba, że prosiłbym swoją rodzinę, żeby kłamała z mojego powodu".
Tekst opublikowany we współpracy z serwisem Ciekawostkihistoryczne.pl
Przeczytaj również artykuł:[
Agent Mossadu popijał czerwone wino i palił pety z zabójcą 6 milionów Żydów ]( hhttp://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/08/19/agent-mossadu- popijal-czerwone-wino-i-palil-pety-z-zabojca-6-milionow-zydow/ )
Autor: Roman Sidorski - Historyk, redaktor, współautor książki "Źródła nienawiści". Redaktor "Ciekawostek historycznych", wcześniej przez wiele lat związany z serwisem "Histmag.org" jako jego współzałożyciel i członek redakcji. Współpracował jako redaktor i recenzent z oficynami takimi jak Bellona, Replika, Wydawnictwo Poznańskie oraz Wydawnictwo Znak. Poza "Histmagiem" i "Ciekawostkami historycznymi" publikował między innymi w "Uważam Rze Historia".